Ciekawy niezależny thriller. "Alone With Her" to film Erica Nicholasa traktujący o problemie podglądania i szerokich możliwościach prześladowców poprzez kupienie w wielu miejscach bezproblemowo tak "potrzebnych" dla niego rzeczy, jak mini-kamerki, czy mikrofony, podsłuchy. Pewien porywczy mężczyzna z socjopatycznymi skłonnościami(wiem, że określiłem to przygłupio, ale sens jest zawarty), który chodzi prawie wszędzie z kamerą, zauważa dziewczynę w parku. Niedługo potem dowiaduje się kim jest, włamuje się do mieszkania, montuje sprzęt - a potem zostało tylko zdobycie zaufania "wybranki". Jednak taki system nie może doprowadzić do niczego dobrego.
Nicholas po pierwsze nieźle zainscenizował swój obraz - śledzenie akcji odbywa się poprzez obiektywy zamieszczone w domu kobiety przez bohatera lub np. kamera ukryta w plecaku, czy właśnie używana. Tak oryginalny sposób kręcenia sprawia, że film to nie jest taki zwykły thrillerek z jakim mamy zwykle okazję do czynienia. Scenariusz jest spójny, bohater może jest zbytnio nadpobudliwy, przez co jego zachowania z czasem robią się coraz bardziej irytujące. Aktorzy(Talancon i Hanks) sprawdzili się dobrze. Muzyki tutaj nie uświadczymy. Fabuła z czasem jest coraz bardziej wciągająca - końcówka nie jest zaskakująca, gdyż wiadomo, że dla którejś ze stron ta sprawa musi skończyć się źle. Klimat jest budowany porządnie i to Nicholasowi wyszło najbardziej.
Jest jeszcze kilka minusów, ale uważam, że to niezłe kino niezależne. Myślę, że warto poświęcić te 80 minut.
7/10?!- za co? Za słabą i przewidywalną fabułę, drewnianych aktorów, kulawe dialogi czy wiejącą z ekranu nudę?. Zgodzę się tylko z jednym oryginalny sposób ukazania całej ...chmmmm...akcji. Szanuję Twoje zdanie, lecz kompletnie się nie zgadzam z Twoją oceną. Z tego co napisałeś nie wynika, dlaczego zdecydowałeś się postawić magiczne 7/10, które wg mnie oznacza bardzo dobry film. Moja ocena?- 2/10, byłoby 1/10, ale oczko wyżej za pomysł z kręceniem za pomocą ukrytych kamer. Nie mam litości dla filmów, które zmarnowały ponad godzinę mojego życia.
Ja również dałam siódemkę, choć ma sporo minusów, jednak film całościowo jest obrzydliwy w kontekście tematu, fabuły i tego jak był zrobiony. Owszem jest wiele podobnych filmów, pewnie i lepszych, ale ten jakoś specyficznie mnie poruszył i wpłynął na moją psychikę. Po obejrzeniu filmu czułam mieszaninę odrazy, współczucia ale i trochę rozbawienia, gdyż momentami wiedziałam, co zaraz się stanie. I plus za grę aktorską i obrzydzenie mi Colina Hanksa. ;p