PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1286}

Amadeusz

Amadeus
8,1 123 374
oceny
8,1 10 1 123374
8,7 42
oceny krytyków
Amadeusz
powrót do forum filmu Amadeusz

Dzieło skończone

ocenił(a) film na 10

To w pierwszej kolejności nie dziki chichot Toma Hulce'a, ale doskonała, chyba najlepsza stworzona w kinie kreacja "czarnego charakteru". Owładnięty szatańską zazdrością i bezwzględną żądzą zniszczenia Salieri jest najbardziej przerażającą postacią, jaką widziałam w kinie. Mówię o tym bez żadnej przesady. Żaden z potworów, jakie wydały na świat filmy grozy nie może się równać z ludzkim potworem F. Murray'a Abrahama. Najstraszniejsze są pokłady zła, które człowiek nosi w sobie. Ten obraz naszej natury mistrzowsko wykorzystał Forman, który jeszcze nigdy nie pomylił się w swoich rozważaniach na temat szeroko pojętych granic, których sami sobie nie jesteśmy w stanie wyznaczyć tak, by zachować pełnię swojego człowieczeństwa (granice zła, wolności czy samotności). I jest przy tym tak przejmujący, że aż boli.

ocenił(a) film na 10
Lady_Snape

Mnie tam nie przeraza, ale jego osobowosc ukazuje mozliwie najbardziej "doskonala" zazdrosc.

ocenił(a) film na 10
druid_3

mi sie tez wydaje ze salieri wcale nie byl przerazajacy. ja potrafie go usprawiedliwic

ocenił(a) film na 10
duende_2

Gdzieś na tym forum przeczytałem, że F. Murray Abraham ,,ukradł" film Tomowi Hulce. Myślę, że to jednak bardziej film pierwszego niż kolejnego wymienionego. Nawet jeśli nosi tytuł ,,Amadeusz" i jest sugestywnie oprawiony muzycznym dorobkiem bohatera.
F. Murray Abraham jest w tej roli genialny i nie do podrobienia.
Trudno to dokonanie Formana przecenić i wiele miejsca poświęca się na tym forum zaletom filmu. Dla mnie jego wyjątkowość objawia się w tym, że reżyser mając doskonały literacki materiał wyjściowy w postaci sztuki Schaffera dodał owe sugestywne ,,czeskie spojrzenie" na Salierirgo czyniąc go bardzo ludzkim, usiłującego zrozumieć jego kompleksy i zatrważającą zazdrość. A całość pozostaje kompletnym mainstreamowym widowiskiem historycznym.
Jedna z ostatnich scen filmu: spisywanie Requiem ... , cudownie przewrotna, oto człowiek-Artysta z jednej strony ulegający słabościom a z drugiej geniusz prosi o wybaczenie/miłosierdzie kogoś kto w to miłosierdzie przestał wierzyć, a jednak staje się mimowolnym uczestnikiem aktu twórczego wywiedzionego z poczucia winy, strachu, odbywającego się jakby na granicy dwóch światów, na nowo objawionej(granicy) obu postaciom.Wyborne kino wywołujące w widzu łzę, uśmiech i gęsią skórkę...
Good night, and good luck, esforty.
10/10

ocenił(a) film na 10
esforty

bo to tak nprawdę filma o Salierim. Arcydzieło, najlepszy jaki kiedykolwiek widziałam.

ocenił(a) film na 10
Lady_Snape

Salieri nie jest potworem, takich ludzi jest mnóstwo. Właściwie to nie zrobił nic złego. Niszczyła go zazdrość, a jednak był największym fanem Mozarta. Nawet mi się podobało jak upokorzył żonę Amadeusza. Sam powiedział, że był zwykłą miernotą i brakło mu odwagi na wykonanie swoich zamiarów. Jeżeli takie osoby miały by we mnie wzbudzać grozę to pewnie bym się bał rano do pracy wyjść.

użytkownik usunięty
jaco_13

Częściowo się zgadzam, ale mi absolutnie nie podobało się to, jak potraktował Konstancję. Bo tak naprawdę Mozart jemu (Salieriemu) też nic nie zrobił, prawda? Ok, zakpił sobie z niego parę razy, wielkie rzeczy. Ale żartował sobie akurat z wielu ludzi, bo po prostu taki był, a nienawiść Salieriego była tak naprawdę bezpodstawna. Zazdrościł mu talentu. I to jest jedyny powód. Ale Mozart nic mu nie zrobił w takim no...bardziej praktycznym znaczeniu tego słowa. Żadnych konkretnych czynów, które by tłumaczyły to, że Salieri cały czas mu kłody próbował rzucać pod nogi. I nic co by usprawiedliwiało to, że upokorzył jego żonę (tak naprawdę przypadkową ofiarę). Salieri np uważał, że Wolfgang odebrał mu ukochaną, ale przecież tak nie było. To ona była Mozartem zainteresowana, a nie on nią.

ocenił(a) film na 10

Konstancja nie była taka nie winna. Za pieniądze była gotowa oddać się Salieriemu, a on nie uległ pokusie.

użytkownik usunięty
jaco_13

Teraz to nie za bardzo rozumiem skąd ta wypowiedź. Nijak się ma do tego, co pisaliśmy wyżej. Dlaczego nagle piszesz o Konstancji?

użytkownik usunięty
jaco_13

To, że nie uległ nie czyni go też szlachetnym. ;) Inaczej na to patrzymy widocznie. To on całą akcję wymyślił, więc to z niego tutaj wyszedł drań, bo chciał ją zwyczajnie upokorzyć a tym samym też zakpić z Mozarta. Raczej od początku wiedział, że nic nie zrobi. A Konstancja moim zdaniem nie była tutaj zbytnio winna. Ona na początku nie chciała tego zrobić i była zszokowana, ale ostatecznie chciała dobrze dla męża. Pewnie myślała, że mu w ten sposób pomoże, a wiadomo, że była dość naiwną kobietą. Przynajmniej w filmie tak ją przedstawiono.

ocenił(a) film na 10

Ja nie mówię, że był on szlachetny. Jednak Konstancja była dosyć urodziwą dziewczyną i wykorzystując ją mógł się jakoś odegrać na Amadeuszu, a nie zrobił tego. Nie to żebym go bronił ale podobało mi się to. Po prostu pokazał jej prawdziwą naturę. Nie zgodzę się też, że ona chciała dobrze dla męża, chciała tylko swojego dobrobytu. Z drugiej strony Mozart nie był też wzorem męża. :)
Im więcej o tym myślę tym bardziej zawiłe się robi. Dobry film.

użytkownik usunięty
jaco_13

Znaczy się...czy ja wiem. Mówisz "nie był wzorem", "nie była taka niewinna". Ale ich małżeństwo uchodziło za udane.
A wg mnie jej naturą nie było to, że była jakaś zła czy puszczalska. Wg mnie była po prostu dosyć głupiutka i zdziecinniała. A tu akurat się nieźle dobrali, bo Mozart też się mógł "pochwalić" dziecinnym usposobieniem. No a Salieri był zakochany w Cavalieri, lub może ewentualnie tylko jej pragnął, ale i tak wychodzi na to, że na pewno nie obchodziła go Konstancja.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones