Składnie przedstawiona nam autentyczna, przerażająca historia.
Przeraża ona zarówno samym holokaustem, jak i ludzką postawą wobec niego. Totalną ignorancją, cynizmem, brakiem empatii, bezinteresownością. "Amen." to na pewno jeden z lepszych filmów o problematyce holokaustu, jakie kiedykolwiek zrobiono.
W końcu też ktoś ukazał zabijanie niepełnosprawnych, testowanie na nich metod eksterminacji. Pamiętam, że tak właśnie Niemcy robili na samym początku szukania metody na ostateczne rozwiązanie problemu kwestii żydowskiej. Było to opisane w wielu książkach, jednak na dużym ekranie chyba nigdy nie doczekaliśmy się o tym wzmianki. Więc brawo dla reżysera, choć temat był bardzo wdzięczny do ukazania właśnie i tego. Próby na ludziach prowadzące do wielkiej śmiercionośnej machiny.
Po obejrzeniu "Amen.", zyskujemy też kolejny już powód do jeszcze większego znienawidzenia kleru. To jest odrzucające, hipokrytyczne. Watykan wolący nie igrać z ogniem w obronie swych bogactw.
Niepretensjonalne przemówienia (lanie wody) nie wnoszą nic dobrego. To jest straszne.
Nie ma epoki by Niemcy i kościół nie mieli krwi na swych rękach.
Żal również głównego bohatera filmu. Starał się coś zrobić, jako nieliczny. Jego wysiłki jednak nie przyniosły rezultatu, nie uratowano milionów istniej bestialsko mordowanych z powodu rasistowskiej ideologii, która tak pięknie zaowocowała w skretyniałych, niemieckich umysłach tego głupiego narodu. A na dodatek oświadczenie, iż nie wierzą w jego raport bo "Papież by na pewno zareagował" mnie zabiło. Jak widać nie tylko mnie, główny bohater popełnia samobójstwo. Źródła donosiły też o brutalnym traktowaniu go w więzieniach. Aż łzy napływają do oczu gdy czyta się takie rzeczy.
Człowiek, który jako jeden z nielicznych przejrzał na oczy i na dodatek starał się jeszcze COŚ robić by uratować mordowanych ludzi, zostaje zaszczuty na wiele lat i okryty hańbą.
Jak wiemy w 1950 r. sąd denazyfikacyjny uznał Gersteina za współwinnego zbrodni hitlerowskich, z powodu jego zbyt słabego oporu oraz niewykorzystania wszelkich możliwości powstrzymania masowych mordów. Jedynego, który zachował się jak na człowieka i dobrego chrześcijanina przystało - spotyka taki los. To był jakiś absurd.
To bardzo smutne. "Amen." jest wspaniałym, bardzo ważnym obrazem. Ukazującym potęgę wielkiej machiny, której zadaniem było wyniszczanie gatunku ludzkiego.
P.S.
20 stycznia 1965 premier kraju związkowego Badenii-Wirtembergii oczyścił Kurta Gersteina z wszelkich zarzutów.