W czwórce, mimo braku większości aktorów z poprzednich części, był przynajmniej niezły scenariusz, gra aktorska na przyzwoitym poziomie (aktor grający Matta Stiflera z mimiki i gestów był bardzo podobny do Seanna Williama Scotta), rewelacyjny soundtrack no i grała tam super-laseczka Arielle Kebbel ;). Z przykrością muszę stwierdzić że 5 nie posiada żadnej z tych cech. Scenariusz od mniej więcej 30 minuty filmu na bardzo średnim poziomie, gra aktorska przeciętna, soundtrack tragiczny (ten z czwórki był przynajmniej bardzo podobny do tego z trzech pierwszych części) no i nie ma tutaj żadnej takiej super laseczki jak Arielle :(. A zapowiadało się tak fajnie, pierwsze trzydzieści minut było nawet nawet (akcje z filmem porno/babcią i suszarką do ubrań i późniejszą relacją w radiu :D). Dalej zrobiło się trochę nudniej a na końcówce to już ziewałem. Jak dla mnie 1 i 4 nadal pozostają najlepsze, a 5 to raczej taki przeciętniak.