To jak na razie jedyna część Amityville, którą oglądałem. Fabulanie film jest nawet OK, ale chwilami jest straszliwie nudny i powolny. Za mało tu dynamiki. I w ogóle cały ten zegar zamiast przez większość filmu sterować czasem to sterował ludźmi. Największa zaleta tego filmu to młodziutka Megan Ward znana m.in. "Crash and Burn". Ponadto z innych znanych aktorów pojawia się tutaj także Stephen Macht. Oboje później pojawiają się w serii "Trancers" - myślę, że nieprzypadkowo. Z innych aktorów jeszcze na moment pojawia się Dick Miller - czyli sprzedawca broni z "Terminatora". To już któryś z kolei film z tym aktorem, na jaki natrafiam w ostatnim czasie... A poza tym ładna aktorka, która grała Andree (no i scena z cyckami!).
Rozwaliła mnie najbardziej ta scena gdzie ten psycholog siedział w szlafroku, czas się zatrzymał w mikrofalówce, mało nie zwariował i nagle ta Andrea go obudziła a on z takim przerażającym krzykiem się ocknął.
Tak myślę, że film na 5/10 zasługuje. Może inne części "Amityville" są lepsze, ale jakoś nie mam teraz ochoty aby je oglądać.