Dajesz. Jest tutaj już kilka tematów. :)

Są lepsze sposoby na samobójstwo, a przede wszystkim bardziej pewne, niż mierzony skok z drugiego piętra na krawędź by roztrzaskać sobie głowę. Kobieta puszcza się z byle kim, ma dość i wpada w agresję, że chłop jej ciągle wypomina, że ukradła mu pomysł na książkę, dzieciak wie o wielokrotnych kłótniach więc miesza w zeznaniach, kłamie że nabiła sobie siniaka i blat zatajając kłótnie, na nagraniu słychać, że w trakcie kłótni go uderzyła. W trakcie znalezienia zwłok głośno gra muzyka, co jest wygodnym alibi, że niby nic nie słyszała jak wyleciał z okna. Jak się to ogląda z nastawieniem zabójstwa to trudno znaleźć dowody, że to wypadek/samobójstwo.

Tak samo jak trudno znaleźć twarde dowody że jednak nie. I na tym to polega, tylko poszlaki.

No nie wiem, nie piszesz nic nowego. Dla mnie bardziej przemawia za tym, ze nie powiedziala do dziecka, ze to nieprawda co o niej mowia, mowi tylko "nie jestem potworem", a na koniec gdy chlopiec mowi, ze bal sie jej powrotu, ona na to, ze tez... zadnego zapewnienia, ze juz po wszystkim, ze to prawda wygrala... Moze oczekuje zbyt oczywistych zachowan, moze to nie jest takie proste, ale wydaje mi sie, ze ona wcale nie broni sie przed synem, jakby chciala, zeby znal prawde, albo nie chciala go oklamac, mimo wszystko. 

Poza tym zastanawia mnie czy z miejsca zdarzenia nie dalo sie wiecej wyciagnac? Ciagnieto te cialo po sniegu czy nie? Byly slady dookola? A w hipotezie z topniejacym sniegiem jednak zostalaby na ziemii krew, w innej ilosci niz przy alternatywnej wersji... moze tez chodziło o pokazanie ulomnosci sledczych, jak juz nieraz w takich niejednoznacznych historiach, ale material dowodowy moglby sie bardziej trzymac kupy.

No nie wiem, nie piszesz nic nowego. Dla mnie bardziej przemawia za tym, ze nie powiedziala do dziecka, ze to nieprawda co o niej mowia, mowi tylko "nie jestem potworem", a na koniec gdy chlopiec mowi, ze bal sie jej powrotu, ona na to, ze tez... zadnego zapewnienia, ze juz po wszystkim, ze to prawda wygrala... Moze oczekuje zbyt oczywistych zachowan, moze to nie jest takie proste, ale wydaje mi sie, ze ona wcale nie broni sie przed synem, jakby chciala, zeby znal prawde, albo nie chciala go oklamac, mimo wszystko. 

Poza tym zastanawia mnie czy z miejsca zdarzenia nie dalo sie wiecej wyciagnac? Ciagnieto te cialo po sniegu czy nie? Byly slady dookola? A w hipotezie z topniejacym sniegiem jednak zostalaby na ziemii krew, w innej ilosci niz przy alternatywnej wersji... moze tez chodziło o pokazanie ulomnosci sledczych, jak juz nieraz w takich niejednoznacznych historiach, ale material dowodowy moglby sie bardziej trzymac kupy.