Szczerze mówiąc ja też najmniej lubię tę część Ani, ale nie dlatego że nie zgadza się z fabuła książki. Przychodzi taki moment w życiu, kiedy mija 15 lat i dochodzimy do wniosku, że życie już nigdy nie będzie takie same jak kiedy siedzieliśmy beztrosko w szkolnej ławce. Pytamy wtedy sami siebie kiedy to minęło? No i to jest smutny moment. Myślę, że właśnie z tym kojarzy mi się ta ostatnia część „trylogii” z przemijaniem czasu i że coś się kończy. Dlatego lubię ją najmniej, nie dlatego że ten film jest zły- po prostu przywołuje refleksje dotyczące życia inne niż dwie pierwsze części. A cała seria Ani to moje dzieciństwo i tak już pozostanie
Z tego co widać po wywiadach z obsadą to aktorom też nie podobało się z jakim scenariuszem pracują. Znalazłam fragment o Jonathanie Crombie, gdzie pytał się widzów czy im się podobało i sam mówil,że jemu też niezbyt to pasowalo. Ale chyba podpisali umowy zanim scenariusz się zmienił i trzeba było dotrzymać słowa. Tym bardziej,że stara obsada wracała więc wszyscy postanowili trzymać się razem. Na scenariusz wpłynął fakt,że producent procesował się z rodziną pisarki o tantiemy. Podobno nie wyplacił pieniędzy spadkobiercom za poprzednie dwie części. Więc mógł tylko zrobić 3 Anię na podstawie wszystkich części. Wolałabym obejrzeć coś na podstawie "Wymarzonego domu Ani" lub "Anię ze złotego brzegu", ale mimo wszystko to i tak fajnie się ogląda. Jest tutaj kilka smaczków z tych książek. W dodatku na plus obsada. Diana i Gilbert wyglądają pięknie. Mimo,że głównej parze aktorskiej nie pasował scenariusz to w filmie tego nie widać. Mają mega chemię jak w poprzednich częściach. A nawet jest ona silniejsza.