W dobie kryzysu ukraińskiego trafiłem na film, który przypomina o widmie wojny. "Anioł śmierci" Lucii Puenzo z Josefem Mengele (Alex Brendemuhl) w tle przenika do szpiku kości. Jak to jest, że kiedy pojawia się na rynku utwór naprawdę ważny, to nikt o nim nie wspomina, nikt o nim nie dyskutuje? Polskie elity kulturalne i wyrafinowane media nie podejmują wątków istotnych, ponadczasowych, zapominając, że niestety to, co dobre, nie "sprzeda" się samo. I w ten właśnie sposób "Anioł śmierci" przemknął niezauważony. Przyznaję umknął trochę i mnie, choć być może potrzebował kontekstu w postaci Ukrainy, żeby łatwiej było zrozumieć, czym jest strach i czym są wojenne macki, które dotykają ludzkość na wieki.
więcej