PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=31201}
7,2 538
ocen
7,2 10 1 538
Anna Karenina
powrót do forum filmu Anna Karenina

Najlepsza..

ocenił(a) film na 9

Ekranizacja powieści Lwa Tołstoja. Po niej powstało jeszcze wiele innych, ale akurat ten film jest wg mnie najwierniejszą ekranizacją. Poza tym jest to obraz ze wspaniale dobranymi aktorami. Ogląda się świetnie- i jest to film nie tylko dla "fanów" Tołstoja. Generalnie- wspaniały obraz Miłości niszczącej i budującej.

ocenił(a) film na 9
Akasha_2

"Anna Karenina" z Garbo to jednak nie tylko Tołstoj, to przede wszystkim Garbo i plejada innych wspaniałych aktorek i aktorów. Ważne jest także podkreślic, iż film Garbo wcieliła się już wcześniej w rolę Anny Kareniny, w filmie LOVE, niemym z 1927 z Johnem Gilbertem. Tamten film, który reżyserował Edmund Goulding, był jescze bardziej oddalony of Tołstoja, dlatego Garbo wystąpiła w remake 8 lat póżniej. Jednak pozostaje on wciąż filmem Garbo bardziej niż ekranizacją powieści Tołstoja. Dlatego nie jest on tylko "dla fanów Tołstoja" jak trafnie stwierdziłeś.

Film jest arcydziełem, jednym z najlepszych filmów z Garbo, na pewno w pierwszej piątce najlepszych. W dodatku, filmował go ulubiony reżyser Grety, Clarence Brown, u którego grała w aż 7 filmach (2 nieme arcydzieła "Symfonia zmysłów" i "Władczyni miłości"; amerykańska "Anna Christie", "Inspiracja", "Romans", "Anna Karenina", "Pani Walewska").

użytkownik usunięty
Frank

Moim zdaniem również najlepsza :P



Akasha_2

Jeszcze nie widziałam wszystkich innych ale ten film to GARBO. Wspaniała! Ci wszyscy inni aktorzy są przy niej sztuczni i malutcy.

użytkownik usunięty
Akasha_2

Moją ulubioną ekranizacją jest ta z Vivien Leigh, ale Garno jest także wyborna.

Akasha_2

Czy ja wiem? Garbo to oczywiście Garbo. Chwilami powalająca, chwilami za bardzo manieryczna, z aktorskimi zagraniami z epoki kina niemego, grająca zupełnie inaczej niż reszta obsady, co nie zawsze znaczy: lepiej.
Brown miał sprawną rękę, kilka scen absolutnie pięknych (pod względem wizualnym), dramat Kareniny przekonujący, mocny i tragiczny. Niby zrobiono z tego melodramat, ale nie do końca, bo jednak ważniejsza jest postać Anny niż uczucie łączące ją z Wrońskim.
ALE (i to duży problem, moim zdaniem) film za bardzo pędzi z fabułą, scenariuszowo to bryk z powieści Tołstoja, pierwsze 30-40 minut "odhacza" kolejne wydarzenia i bardzo szybko (za szybko!) każe nam uwierzyć w wielką miłość Anny i Wrońskiego. Gdyby film trwał z godzinę dłużej to kto wie? Może wyszłoby z tego arcydzieło. A wyszedł film tylko dobry, choć z kilkoma "arcydzielnymi" scenami.

Widziałem raptem trzy "Anny..." - jeszcze te z Marceau i Knightley. Póki co najwyżej oceniam tę najpóźniejszą: z Keirą.

Davus

P.S. Warto dodać, że "Anna..." wygrała kiedyś festiwal filmowy w Wenecji, dostając tam Puchar Mussoliniego (!) dla najlepszego filmu zagranicznego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones