czytał ktoś może książke i jest w stanie powiedzieć czy film jest jej dobrą ekranizacją, tzn. czy zawarte w nim zostały wszystkie wątki z książki.
pozdrawiam
Ogólnie wszystkie wątki są chyba wzięte pod uwagę, ale niektóre są strasznie okrojone, także polecam książkę.
Dużo jest pominiętych wątków politycznych - co moim zdaniem jest akurat plusem. Poza tym wszystko jest skrócone - to co u Tołstoja zajmuje 100 stron tutaj czasem jest przedstawione w dwóch zdaniach lub 30 sekundowej scence... Zastanawiam się czy ktoś kto nie zna książki wychwyci te wszystkie wątki i niuanse?
okej dobrze wiedziec bo wybralem sobie tą ksiązke do pracy maturalnej, i mam zamiar jedynie film obejrzeć ;).
To po co wybrałeś ją do pracy maturalnej nie zamierzając czytać? To co jest w tym filmie nie zawiera nawet 1/3 całej fabuły, więc na pewno do matury nie wystarczy. Wątek Lewina i chłopów np jest ledwo co dotknięty, a zajmuje znaczną część książki.
Ja też wybrałam tę książkę do pracy maturalnej ale przeczytałam od deski do deski i Tb radze to samo :) I to nie tylko z powodu pracy ale również dlatego, że warto naprawdę warto :) W filmie brakuje i to bardzo dużo ale reżyser był zmuszony okroić fabułę z niektórych wątków przecież książka ma 1000 stron i trudno wszystko zawrzeć w 2 godzinnym filmie, dlatego zaczynaj czytać, nie pożałujesz :)
1000 stron - no właśnie, nie jestem zwolennikiem czytania książek, tym bardziej jak ktoś napisał że dużo jest niepotrzebnych opisów prac na roli itp.
książke wybrałem do pracy, zeby było coś oryginalnego a nie ciągle Lalka, Pan Tadeusz, Nad Niemnem itp :).
Zgadzam się to na pewno oryginalniejsza propozycja niż te, które podałeś wyżej ale przynajmniej spróbuj, nic nie tracisz a możesz tylko zyskać :) Szkoda w sumie, że zacząłeś od filmu a nie książki to ta gorsza kolejność. Tak czy inaczej jak przeczytasz będziesz pewien, że zadnym pytaniem Cie nie zaskoczą :) A co do opisów prac na roli to fakt są ale myślę że słusznie Tołstoj obszernie opisuje wszystko co otacza bohaterów to istotne przy poznaniu ich samych, ich wyborów itp.
Powodzenia na maturze ! 100 % ! :)
ja tez nie przepadam :) ale akurat tutaj moim zdaniem ona tak nie przeszkadza jest delikatnie wpleciona w fabule i nie nudzi :)
dokładnie, fajnie poczytać było o sianokosach i innych, a polityczne wątki...droga przez mękę, na szczęście nie było ich duzo
dzieki ;), akurat ja potrzebuje sie skupić na Annie, jako bohaterce - "kobieta jako bohaterka tekstów literackich" ;).
co za różnica czy popularne czy oryginalne, ważne żeby było treściwe, a jeśli nie przeczytasz książki to marna ocena i tak będzie x) bo lubią pytać szczegółowo
Osobiście nie widzę różnicy, osoby wchodzące w skład komisji i tak zapewne doskonale znają treść tejże książki, skoro chciałeś oryginalnego tematu to należało takowy wymyślić lub wybrać jakiś z tych nietypowych, bo zwykle gwarantuje to dobry wynik, jako że komisja nieszczególnie wie o czym prelegent mówi i w efekcie nie ma możliwości go zaskoczyć pytaniami i udowodnić, że w niewystarczającym stopniu przygotował się do prezentacji.
Teoretycznie komisja ma obowiązek przygotowywać się do egzaminu i zwykle to robi, ale trudno zagina się przy nietypowych tematach i zawsze można wybronić własnej odpowiedzi, mimo że nie była całkowicie poprawna, w końcu członkowie komisji zwykle nie są specjalistami w danych dziedzinach oraz same tematy pozostawiają znacznie szersze pole do interpretacji, aniżeli ma to miejsce w przypadku klasyki, do których zalicza się Anna Karenina.
Osobiście pisałem prace na temat "Literackie źródła filmowego horroru. Omów specyfikę tego gatunku na wybranych przykładach z literatury i filmu." i otrzymałem 100%. Wprawdzie była to tylko podstawa, ale w sumie nie ma najmniejszego sensu w zdawaniu rozszerzenia, chyba że jest się zainteresowanym studiami filologicznymi, bo w przeciwnym wypadku nikogo nie interesują wyniki z ustnych matur. Chociaż przyznam, że miałem moment zwątpiłem, gdy jedna polonistka z komisji zapytała mnie dlaczego wybrałem takowy temat i czy nie mam innych zainteresowań, ale wszystko potoczyło się dobrze.
I bynajmniej nie wybrałem takowego tematu, by nie musieć specjalnie czytać żadnej książki, bo wprawdzie znałem ów gatunek i nie czytałem specjalnie żadnego tytułu z gatunku, ale nie oznacza to, że nie zgłębiałem tematu od strony merytorycznej, vide kompendia horroru np. Dance Macabre, Sean z Wampirem and so on.
Pozdro...
No, pytania typu: która książka okazała się najbardziej użyteczna lub czemu taki temat a nie inny? Naprawdę mogą zagiąć ucznia ;p A najczęściej takie padają z tego co ludzie opowiadali :). Z tego też co się orientuję, prawie nigdzie (o ile w ogóle) nie liczy się wynik z matury ustnej. Nawet na kierunki filologiczne, przynajmniej tak jest na UW, UMK i UAM. Tak więc jest to największa bzdura wszech czasów i naprawdę marnować czas na przykładne sklecenie pracy jest zbędne. Równie dobrze można to zrobić w dwie godziny, byleby zaliczyć, chyba, że ktoś ma inne ambicje (choć "na odwal" nie wyklucza 20 pkt.). Tak samo z pisemną, nie warto czytać lektur i się katować, bo można spokojnie napisać wzorowo bez tego :) No chyba, że komuś podobają się książeczki z kanonu.
zdecydowanie trzeba i warto przeczytać książkę jeżeli pisze się o niej pracę, bo film z oczywistych względów pomija wiele, książka jest po prostu obszerna... czytałam ją bardzo dawno temu, ale pamiętam, że duży, znacznie większy niż w filmie był kładziony nacisk na tęsknotę Anny za synem....
zgadzam sie, watek rozterek i tesknoty za synem jest w filmie slabo wyeksponowany w porownaniu z ksiazka.
Książka jest naprawdę świetna, polecam każdemu, ale niektórych mogą nudzić długie opisy pracy na roli, czy spraw politycznych. Ale to taki specyficzny Tołstojowski styl. A co do tego czy to wierna ekranizacja - główne wątki zostały pokazane, ale wiadomo, że nie wszystko. Powieść ma 3 tomy i chcąc ją wiernie odtworzyć należałoby zrobić 3 filmy - ale takie triki robi zazwyczaj tylko z gniotami typu "Zmierzch" gdzie całość na dobrą sprawę można by zmieścić w 30minutach:/
Tęsknota za synem, stosunek do córki, stosunek Karenina do syna - wszystko to w filmie umyka. Skupiono się na wątku relacji między Anną a Wrońskim, reszta jest słabo widoczna lub pominięta.
osobiście jestem rozczarowany filmem, o ile film jest dość dobrym odzwierciedleniem książki i o tyle w moim odczuciu nie oddaje jej klimatu. A skoro już się zdecydowałaś na ta ksiązke to jedyne co Ci moge polecic to ja przeczytać, myśle że nie pożałujesz.
Dobrze wiedzieć że nie oddaje klimatu ponieważ po obejrzeniu zastanawiałam się czy brać w ogóle książkę do ręki- chociaż wcześniej marzyłam o jej przeczytaniu.
[ UWAGA SPOILER ] Połowę filmu oglądałam jak urzeczona natomiast cała druga połowę modliłam się żeby Anna w końcu rzuciła się pod pociąg bo jak dla mnie ma mentalność szesnastolatki. Nie wiem jak w książce ale w filmie była bardzo niedojrzałą osobą. Nie polubiłam filMOwej wersji i ucieszyłam się kiedy w końcu zginęła i poczułam ulgę bo bardzo mnie irytowała swoim niedorzecznym zachowaniem, zazdrością o Wrońskiego, emocjonalnymi huśtawkami. W tej wersji z 97' Anna wydaje się bardziej dojrzała jak na swój wiek. Tutaj taka "trzpiotka" :)
Także proszę się brać za książkę w podskokach, aha, koniecznie w oryginale, tłumaczenie nie oddaje wszystkiego.
1000 stron - no właśnie, nie jestem zwolennikiem czytania książek, tym bardziej jak ktoś napisał że dużo jest niepotrzebnych opisów prac na roli itp.
książke wybrałem do pracy, zeby było coś oryginalnego a nie ciągle Lalka, Pan Tadeusz, Nad Niemnem itp :).
I co Ci po oryginalności, skoro przy takim podejściu na 99% nie będziesz w stanie odpowiedzieć na pytania komisji? Film Wrighta ma się nijak do społeczno-egzystencjalnych problemów, które stanowią oś powieści.
co za looser :) 1000 stron Cię przeraża? domyślam się, że chciałbyś, żeby książka miała w porywach 100 stron, z czego 99 to obrazki :) i takie osoby w dzisiejszych czasach mają maturę...
no niestety, jednak j.polski to nie jedyny przedmiot na maturze, jest on dla mnie najmniej istotny jeśli chodzi o studia, dla tego nie wymagam od siebie 100% z tego przedmiotu.
60-70% będzie ok :).
A co ma jedno do drugiego? Nie każdy lubi czytać książki, a to, że ich nie czyta nie wyklucza, że może ładnie operować językiem i pisać :) No i nie ujmuje też inteligencji oraz wiedzy ;)
Film powie ci mniej więcej tyle, co takie bardzo, bardzo ogólne streszczenie, sam zarys akcji.
Uważam ,że ta ekranizacja nie ukazuje głównego problemu małżeństwa i Wrońskiego. Mam wrazenie ze rezyser chcial ukazac jaka ta Anna była cudowna i biedna za razem a w książce było inaczej. Pominej bardzo duzo ważnych wątków i pozmieniali relacje pomiędzy małżonkami. Ogolnie to słabo ukazali problem . Książka ciekawa ale film o czyms innym.
Film jest zbanalizowaną, uproszczoną, wręcz głupkowato irytującą wersją książki. Fabułę być może odwzorowuje dobrze, ale spłyca ją, opisując tylko warstwę zewnętrzną, podczas gdy książka stanowi fantastyczny obraz rodziny i zakazanej miłości. Wiem, że trudno 1000 stron oddać w ekranizacji, ale zdecydowanie nie zastępowałabym książki filmem - to dwie zupełnie inne rzeczy.
Wiele wątków pokazano w filmie w jednej scenie, zdarzało się oczywiście, że niektórych nie było pokazanych wcale (jak w każdym filmie robionym na podstawie książki ) oraz większość była baaaaaaaardzo skrócona.