Myślę, że większość osób oglądających ten film zobaczy jedynie "powierzchnię", ale nie to, co się pod nią kryje. Żeby docenić walory tego filmu, należy po pierwsze mieć pojęcie o rosyjskiej mentalności, a po drugie mieć pewną wiedzą na temat konstrukcji psychicznej osób takich, jak Anora. Pytanie brzmi: czy została "tancerką erotyczną" (jak z uporem siebie nazywa, prawdopodobnie po to, żeby nie przyznać się przed samą sobą, że jest prostytutką i tak nisko upadła, żeby zachować poczucie własnej godności jako człowieka) dlatego, że traktuje seks jako świetną zabawę bez zobowiązań, czy może to dziewczyna, która chce poprawić swoją sytuację ekonomiczną, żeby nie żyć od pierwszego do pierwszego, tylko czerpać z życia pełnymi garściami, a jak wiemy pokolenie dzisiejszych nastolatków i młodych dorosłych widzi sprzedawanie usług seksualnych jako najprosty sposób na zdobycie dużych pieniędzy, bo nie ma wykształcenia (prawdopodobnie rodziców nie było stać na wysłanie jej na studia) ani innych zawodowych umiejętności? Ostatnia scena pokazuje nam, że to jest po prostu dziewczyna (dziecko jeszcze), które chciało miłości jak z bajki, ale roztrzaskało się o betonową ścianę rzeczywistości. Jasne, być może romantyzuję film płytki jak kałuża uryny albo doszukuję się głębi tam, gdzie jej nie ma. Ale szczerze wątpię. Ja widzę w niej kogoś, kto nauczył się, że trzeba stawać w obronie samej siebie, ale kto jednocześnie jest w stanie wpuścić za zbudowane przez siebie zasieki drugiego człowieka, bo jest rozpaczliwie spragniony bliskości i miłości - nie seksu, bo tego ma pod nazbyt dużo. I okazuje się, że gdy wybija północ, trzeba wrócić do codzienności i wymieść popiół z paleniska.
"To" forum, nie "te" forum, dziecko. Po drugie: to Ty zaśmiecasz założony przeze mnie wątek głupimi wypowiedziami.
Nie prawdopodobnie rodziców nie było stać wysłać na studia. Tylko była taka patologia w domu rodzinnym,jeśli w ogóle był, że dziewczyna tylko to umiała. Od kiedy trzeba znać historię czegokolwiek żeby rozumieć filmy? Filmy miały tak przedstawiać historię żeby były zrozumiałe bez zaglądania gdziekolwiek indziej przed seansem. Teraz jest moda na przysyłanie przekazów. I tak tego nikt nie pamięta. Te filmy są jak nowoczesna sztuka kółka i kwadratu. O których zapomnimy jak wyjdziemy z galerii. A o Mona Lisie jakoś nikt za zapomina.
Wracając do bohaterki. Sama nie znasz najwidoczniej zwykłej psychologii patologii. Wybawić się? Co to w ogóle znaczy? Młodzi się poprostu prostytuuja. Puszczają. Skoro życzysz sobie żeby twoja córka bądź wnuczka tak się bawiła . Coz. Ja nie chciałbym dowiedzieć się że moja mama puszczała się . Normalizowanie tego jest chore. A filmy z takim przekazem nic nie przekazują. Ach. Owszem. Patologia rodzi patologie.
Może nie znam psychologii patologii, bo pochodzę z rodziny profesorskiej, gdzie wszyscy mamy stopnie naukowe, ale wystarczy, że zajrzę za płot i już mam patologię. Natomiast na psychologii i psychiatrii jako takiej się znam.
Młodzież się puszcza - fakt. To nie jest dla nich zabawa? Puszczanie się? Co mi do tego? Nic. Ja nikomu do łożka nie zaglądam, ani nie mówię, co ma być dla niego zabawą czy przyjemnością, a co nie. A to, że żyjemy w epoce rynsztokowej moralności to inna sprawa. Nie piszę tutaj o moim kodeksie moralnym, tylko o świecie przedstawionym filmu. Czy kino powinno uczyć i wychowywać, czy pokazywać rzeczywistość i dawać nam samym prawo do interpretacji? Nie mam pewności, czy Anora ma ograniczenie wiekowe, ale powinna mieć. Bo to na pewno nie jest film dla nastolatków. I nasza w tym rola, żeby tego filmu nie oglądały i się na nim nie wzorowały, bo to my wychowujemy dzieci i dajemy im dostęp do treści. I wiem, że nawet w dzisiejszym świecie można te treści ograniczyć.
Od kiedy trzeba znać historię, żeby rozumieć filmy? Nie trzeba. Trzeba mieć pojęcie o rzeczywistości, w której żyjemy, i co się z czego bierze. Tutaj kłania się socjologia, nie psychologia. Dobra, bo czas leci, a ja muszę pracować, a nie trzepanie piany XD
To jest dobry film z łamiącym konwencję zakończeniem. Te zakończenie pokazuje o czym ten film jest, jest trochę jak dobry suspens w kryminale. Ale to wszystko niczego nie zmienia, bo to nie jest film na miarę Oscara. I Oscar tylko zaszkodzi anorze, już szkodzi, bo ludzie będą teraz oceniać film przez jego pryzmat. Każdy ma teraz nie wiadomo jakie oczekiwania. Głupki z Hollywood popsuli swój prestiż, i popsuli film przyznając mu ta nagrodę.
Uważam, że to nie jest film na miarę Oscara, zgadzam się, ale jest to dobry film. Chociażby dlatego, że wzbudza tyle kontrowersji i skłania ludzi do dyskusji nad tym, czym jest moralność, jak wychowujemy nasze dzieci i w jakim kierunku zmierza kino.
Coś w stylu: nieważne, jak piszą - ważne, żeby pisali ;)
To co robisz nazywa się dorabianiem ideologii do "byleczego"... film jest mega płytki i nudny, fabuła jak z "Ukryta prawda" dla gospodyń domowych :( podobne snucia o drugich, trzecich a nawet czwartych dnach uprawiają "artyści" na temat interpretacji obrazu w postaci niebieskiej kropki na środku pomalowanego na sraczkowato płótna. Żadnych kontrowersji w filmie nie widzę a film jest płytki jak kałużą i tak samo byle jaki.
Wow, oceny wystawione przez Ciebie różnym filmom pokazują jedynie osobę, która nienawidzi wszystkich i wszystkiego i wyładowuje poczucie frustracji na czym i kim się da. Trzymaj się. Życie ogólnie jest do d*py, ale bywają przebłyski słońca.
Wprawdzie filmu nie oglądałam i nie jestem w stanie ocenić, czy król, aby nie jest nagi, jak tu sugerują liczne komentarze (nie sądzę, że pisane głównie przez młodych), nie podzielam też ponurego odbioru życia, ale i tak brawo! Miło przeczytać (WRESZCIE) merytoryczne odniesienie do zagadnienia, do tego mądre.
W Spojlerze zobaczyłam odniesienie do „Florida Project”, filmu który swojego czasu zrobił na mnie duże wrażenie i mocno poruszył, co jest dla mnie zachętą. Dziękuję, że Ci się chciało stanowić chlubny wyjątek w zalewie mądral, moralistów od 7 boleści i reszty oburzonych. Również uważam, że film niedobry dla młodego, nieukształtowanego jeszcze człowieka, którego może zachęcić do drogi na skróty prowadzącej na manowce. Serdecznie pozdrawiam
Widzę, że mój komentarz się nie dodał, więc piszę jeszcze raz: dziękuję za miłe słowa. Miło mi spotkać osobę, która nie jest trollem i nie żywi się hejtem, tylko potrafi przeczytać ze zrozumieniem i wnieść wartościowy wkład do rozmowy. Również pozdrawiam serdecznie :)
O, jak miło! Jeszcze raz dziękuję za Twoje wpisy. Przeczytałam je z dużym zaciekawieniem.
Podejrzewam, że omawiany film to kawał dobrej, gorzkiej obserwacji społecznej. Absolutnie nie spodziewam się „pustej wydmuszki” po twórcy znakomitego „Florida Project”, który mnie jednocześnie zachwycił i zmasakrował emocjonalnie. Nie spodziewam się też, że akademia upadła na głowę, honorując totalnego gniota. Film może przypaść do gustu bądź nie, ale nie jest tak słaby jak sugerują komentarze.
Jak słusznie zauważyłaś, sam fakt, iż wywołuje takie emocje i dyskusje, stanowi jego walor. O to chyba chodzi w dobrym kinie, by uruchamiało emocje i skłaniało do refleksji. Opowiadając m.in. o zjawiskach/problemach, z których nie do końca zdajemy bądź nie chcemy zdawać sobie sprawy.
Jestem głęboko zszokowany ilością nagród, jakie zebrał ten film. Dawno się tu nie wypowiadałem, ale po obejrzeniu filmu muszę...
Do każdego filmu można dopisywać w jakimś stopniu drugie dno, więc nie jest to kwestia "a bo nie zrozumiałeś" - nie. Film jest przeciętny i tyle - polecam dla porównania obejrzeć "Beating hearts", który jest w nieco podobnej tematyce, a który montażem miażdży Anorę, za którą ta de facto dostała Oscar'a...
Oscar za rolę kobiecą pierwszoplanową - za co? ZA CO? Co ta aktorka takiego tam zagrała? Dla porówniania - Wania, Toros, czy nawet dres zagrali dużo lepiej (gdzie ten ostatni prawie nie mówił a grał twarzą) - a ta zagrała jak większość nastolatek w jakimkolwiek filmie dzisiejszych czasów.
Najgorszym było, jak film pod koniec zwolnił - ok, rozumiem symbolikę, ale wg mnie zakończenie bez większego pomysłu i bardzo rozciągnięte #ziew
Jest też możliwość, że jaki odbiorca, takie Oscary. Coraz młodsza publiczność ma coraz mniejsze wymagania, bo jakość dosłownie WSZYSTKIEGO spada na łeb na szyję z upływem czasu i umacnianiem się kultury konsumpcjonizmu.
Może tymi Oscarami dla młodzieży chcą wypromować jakieś nowe pokolenie dobrych młodych aktorów w Hollywood, bo o takich coraz trudniej? Nie mieliśmy nominacji dla naprawdę dobrych aktorek w tym roku: nie było Zendayi, Saoirse Ronan czy kogo tam jeszcze. Więc padło na Mikey Madison.
Nah, wiek nie ma znaczenia. Widzę tu raczej zwykłego znudzonego ziejącego hejtem trolla, może incela, a może chada-narcyza.
Masz racje. A najbardziej mnie smiesza ci, ktorzy uwazaja, ze w filmie o prostytutce nie mozna przekazac zadnych wartosci moralnych, i ze taki film nie moze byc dobry, bo prostytutka. To tylko temat jak kazdy inny. Nie dostrzeglam tam rowniez normalizacji prostytucji, Anora sama wstydzi sie przed soba przyznac co robi.
Ten film jest o niczym. I dorabianie do niego filozofii i drugiego dna uwłacza inteligentnemu człowiekowi.
Patrz odpowiedź na komentarz użytkowniczki Onika_ (poniżej). Cieszę się, że intelitegentne osoby, takie jak Ty, czytają moje komentarze na forum :) Pozdrawiam.
Bardzo mi się spodobało i zaciekawiło to, że tak bronisz tego filmu. Naprawdę z wielką chęcią i zaciekawieniem czytam komentarze w tym wątku i innych podobnych, bo jestem totalnie na drugim biegunie i cały czas próbuję zrozumieć co właśnie zobaczyłam... Jestem świeżo po seansie i choć ostatnia scena, a właściwie ostatnia minuta najbardziej tłumaczy historię i postać bohaterki, to nie rozumiem dlaczego musiałam się męczyć ponad 2h, żeby dotrwać do tej sceny. Jestem porażona, że film zdobył tyle nagród, w tym aż 5 oscarów. Nie jest to dla mnie co prawda wyrocznia, ale pokazuje z pewnością pewne trendy. I naprawdę nie rozumiem. Choć wydaje mi się, że mam w sobie dużo empatii, to przez cały film nie czułam żadnych głębszych emocji w stosunku do Ani. A momentami irytację. Dopiero poczułam coś ciepłego na sam koniec, ale uważam, że to za mało. Moim zdaniem poszło coś bardzo nie tak na każdym ważnym narracyjnie froncie - scenariuszowym, reżyserskim, aktorskim i montażowym - czyli, co ciekawe, wszystkich, w których film zdobył oscary. Nie rozumiem jak można było poprowadzić narrację w tak płytki sposób. I nie mówię tu o prostytucji, hedonizmie i rozpuszczeniu przez pieniądze. Mówię o ważnych momentach w scenariuszu, reżyserii i grze aktorskiej. Filmy są bardzo ważną częścią mojego życia. I czuję teraz, że jeśli takie filmy będą nagradzane, to chyba najlepiej dla mnie, żeby po prostu przestać takie oglądać. Smutne to trochę w sumie, ale nie chcę gloryfikować próżni. Nie zgadzam się na to. Jestem naprawdę ciekawa jak udało się Tobie i kilku innym osobom tutaj zobaczyć w tym filmie jakąś większą głębię i wartość. Mówię to bez ironii, naprawdę jestem ciekawa i chciałabym zrozumieć.
"Sztuka" na miarę czasów. Żyjemy w epoce upadku jakości. Ten film to nie jest arcydzieło - wcale tak nie twierdzę. Ale porusza pewną kwestię, która była poruszana wielokrotnie, na wiele lepszych sposobów, przez wielu bardziej wybitnych twórców, ale to zjawisko nadal istnieje, nadal jest. Mijają dziesięciolecia, a wiele kobiet nadal ma ten sam problem: chcą być kochane. Z tym, że społeczeństwo wmawia im, że będą kochane, jeśli... I tutaj zależnie od epoki. Co wmawiają media społecznościowe dzisiejszej młodzieży, czy też dzisiejszym młodym kobietom? Zaoferuj seks, to dostaniesz miłość. Taki bzdurny, znany od wieków trik, a jednak działa. Wiele młodych kobiet ma ten problem: dopóki jestem sexy, dopóki mogę kupczyć własnym ciałem, mam szansę zdobyć miłość na całe życie. Wszystko bazuje na naiwnym przekonaniu, że życie może być bajką Disneya. Dla mnie przykładem takich kobiet są chociażby Marilyn Monroe albo Lana Del Rey. Dam ci seks, a Ty będziesz moim rycerzem na białym koniu, który ofiaruje mi świat. Ja sama uczę się widzieć w sobie wartość od wieeeeeeeeelu lat, od kiedy byłam świadomym dzieckiem. Próbuję sobie wmówić, że nie jestem przemiotem, który można traktować jak szmacianą lalkę albo pilota do telewizora. O tym jest ten film. Dlatego o niego walczę. Szanuję zdanie każdego, kto potrafi konsktruktywnie go skrytykować, bo nie twierdzę, że ten film wejdzie do kanonu światowego kina. Ale też go nie skreślam. Czasem, żeby dostrzec w pewnych rzeczach wartość, trzeba samemu coś podobnego przeżyć. Tyle.
Btw. nie wiem, czy można powiedzieć, że bronię tego filmu. Obejrzałam go zanim jeszcze był nominowany do Oscara i zanim dostał Oscara i chciałam napisać, co o nim myślę, bo od tego jest forum. Poza tym nie jestem sfrustrowaną hejterką, która nie ma co robić, więc opluwa wszystko, co się da (ktoś mi napisał, że nie ma sensu rozmawiać z ludźmi na Filmwebie, bo przychodzą tutaj, żeby obśmiewać administrację serwisu i trollować), tylko jako kinomanka od dziecka i weryfikatorka Filmwebu od 20 lat lubię czasem napisać coś o filmie, który obejrzałam. I nie robić tego tak, żeby czytający miał poczucie, że czyta wypowiedź osoby, której się nudzi w życiu i pisze, żeby pisać.
No ja Cię absolutnie nie mam za znudzoną i sfrustrowaną hejterkę :) Dzięki, że się odniosłaś do mojej wypowiedzi. Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś i też uważam, że temat jest ważny, ale nadal po kolejnych dniach i filmach niestety myślę, że ten film za bardzo spłaszcza temat i nie wykorzystał, a wręcz zmarnował jego potencjał. I że wielka szkoda. Ale to oczywiście moje osobiste zdanie. Fajnie, że z niektórymi osobami na Filmwebie można się kulturalnie i rzeczowo wymienić poglądami o filmie, nawet jeśli nie we wszystkim się zgadzamy, a czasem mamy tu nawet zupełnie odmienne zdania.
Zastosuję tutaj analogię - patrzysz na gówno i się zachwycasz 'och jakie to gówno musi mieć historię! jaki człowiek je zrobił? jakie musiał mieć życie?? co jadł i gdzie bywał??? i jestem starsza i mądrzejsza i moje pierdy pachną kwiatami, dlatego to dostrzegam, a wy wieśniaki nic nie widzicie'.
masz przed sobą film o naiwnej, głupiej dziwce i rozwydrzonym, kłamliwym bachorze. jedyna ideologia jaka w tym jest to ta dorabiana rzez ciebie. patrzysz na gówno i wmawiasz wszystkim, ze to złoto. ale to ty masz urojenia, bo gówno pozostanie gównem i nic z tym nie zrobisz.
ten film jest nędzny nawet jeśli zignorujemy bohaterów, jest średnio nakręcony, fabularnie prosty, dialogi nie porywają. w najlepszym wypadku jest średni.
nawet nasze polskie galerianki, film o tym samym, mają więcej głębi i sa lepszym filmem. pokazują przekrój społeczeństwa, pozorny brak wyboru na lepsze życie, wpływ złego towarzystwa, wpadanie w rzeczy, które normalizowane przez otoczenie niszczą człowieka.
w anorze nie masz nic. jest tylko dziwka, nie wiadomo skąd i po co, głupia i naiwna, i dorosły bahor wykorzystujący ojca i wszystkich wkoło. i spotykają się i pieprzą i wiadomo jak to się skończy, koniec filmu.
i w ogóle wygląda na to jak byś odwalała projekcję i własne doświadczenia przerzucała na film, dlatego tak go 'rozumiesz lepiej niż reszta'.
To, jakich słów używasz wypowiadając się o prostytutkach, i sposób, w jaki odnosisz się do mnie - ogólnie rzecz biorąc ton Twojej wypowiedzi (wybacz, doktor filologii, zboczenie zawodowe), pozwala mi wnosić, że nie masz szacunku do ludzi ani empatii. Nie winię Cię. Winię społeczeństwo, świat, media, internet. W obecnych czasach słowo "szacunek" jest kojarzone z zastraszaniem i poczuciem kontroli nad innymi. A tu nie o to chodzi.
Jeśli natomiast miałabym się odnieść do Twojej opinii o tym filmie, możesz zobaczyć, co napisałam w odpowiedzi dla użytkowniczki Onika (jeden wpis powyżej). Tak, korzystam z własnych doświadczeń, konstrukcji psychicznej, lat badań nad ludzką psychiką itd., żeby analizować ten film. Nie muszę się identyfikować z filmem o bokserze, ani się na jego temat wypowiadać, bo nie mam doświadczeń ze sportami walki. Ale też nie będę tego filmu obśmiewać, bo czuję frustrację na cały świat i muszę ją gdzieś wyładować.
Jestem po 30-tce i powiem krótko. Bredzisz. Film o dupodajce co nie zbłądziła na kamerki tylko pracuje z alfonsem . Jest wyszkolona, że tylko do majtek robi tańce a młodemu bogatemu ruskowi dała dupy. Potem ją wynajął typowo jak escorta na tydzień. Nic niezwykłego w branży. No chyba że tego nie wiesz i to dla ciebie nowość. I tak, ona ma bodajże 21 lat czyli jeszcze ma mentalność dziecka. Normalka. No ale jednocześnie i zrobi taniec z zahamowaniem do majtek i sprzeda się na stosunki na cały tydzień. Nie, nie szuka chłopaka etc.. Jest kur.ą. Tu nie ma drugiego dna.
Jestem po 40stce. Widzę, jakie są teraz dzieci (nastolatki). I widzę leitmotif powtarzający się w sztuce od dziesięcioleci. Forma dopasowana do czasów, w których żyjemy. Jesteś po 30-stce. Super. Pożyj jeszcze z kilkanaście lat i zrewiduj swoje poglądy, jeśli uda Ci się rozwinąć intelektualnie przez ten czas. Co czyni człowieka większą k*rwą - uprawianie seksu za pieniądze, czy wbicie przyjacielowi noża w plecy? Wszystko jest kwestią perspektywy. I zastanów się dobrze, czy zawód prostytutki jest aż tak uwłaczający. Nie każdego - szczególnie w USA - stać na edukację, bo nie jest darmowa. Ludzie spłacają pożyczki zaciągnięte na opłaty semestrów na studiach przez co najmniej 10 lat pracy zawodowej.
Jeśli powiesz mi, że nigdy nie oglądałeś porno w wiadomym celu, jesteś usprawiedliwiony - tyle, że robiłeś to za darmo. Nawet nie zapłaciłeś osobie w filmie za to, że obnażyła się przed Tobą. To jest dopiero k*rewstwo.
UWAGA: Jeśli chcesz napisać, jak bardzo gówniany i bezwartościowy jest ten film, znajdź ludzi o podobnych poglądach i oplujcie go i wyrzygajcie cały jad ze swoich trzewi, a później zjedźcie na ręcznym do tych samych kobiet, które opluwacie - i to bezczelnie za darmo, bo przecież nic im nie płacicie, a praca w biznesie porno to też praca (polecam poszperać trochę w internecie na ten temat). Ktoś serwuje Wam usługę, która ma Wam sprawić przyjemność, a Wy korzystacie z tej usługi za darmo i jeszcze wrzucacie taką osobę do rynsztoka. Hipokryzja. A jeśli jesteście kobietami, zastanówcie się, czy przypadkiem nie wrzuciłyście dzisiaj na media społecznościowe selficzka z wypiętym biustem albo pośladkami jak brzoskwinia i nadmuchanymi ustami. Trochę samokrytycyzmu.
I na temat proszę, a nie bezwartościowe opluwanie i wylewanie pomyj bez oceny filmu pod kątem jakości reżyserii, gry aktorskiej, myśli przewodniej, edycji, zdjęć, muzyki, scenografii, kostiumów itd.