Film jest terapią dla kończących się małżeństw po jakiejś tragedii. Terapią która nie pomaga a
szkodzi. Film mi się nie podobał. Ma odrażającą scenę po której zwątpiłam w dalszy ciąg
oglądania. Widocznie jest tak, że go nie zrozumiałam. Trudno. Nie wszystkie filmy i ich przesłania
pojąć muszę.
nad czym się tu zastanawiać, przecież ten film po prostu pokazuje kobiety w złym świetle, jako zupełne wariatki, co nieraz pokrywa się z prawdą
jednak czy naprawdę wierzysz że ten film ma jakiś sens? może to po prostu merytoryczny pustak okraszony kontrowersją?
Ujęcia są bombowe. ale reszta?
niedługo zamierzam obejrzeć melancholię, a potem może coś jeszcze.
cudów się nie spodziewam :p
w takim kinie zwykle znajduję wyłącznie dobrą prace kamery lub specjalny klimat - głównie aspekty wizualne :) przecież kino to obraz, ma cieszyć oczka :D
kiedyś się mocno zraziłem ocenami z tego portalu
na przykładzie american beauty:
ludzie doszukiwali się głębi w filmie. Była scena w której jeden z bohaterów kręcił kamerą foliowa torbę latającą na wietrze, komentując jednocześnie "Widziałem ją, jaka była piękna, tanczyła przedemną + cośtamcośtam"
Moja interpretacja która zrodziła się w głowie była następująca:, prawdopodobnie zobaczył działanie zmarłych bliskich, kontakt z duchami, znak od nich czy coś podobnego.
Gdy wszedłem na forum i poczytałem.... <facepalm> gdyż interpretacja większości brzmiała "ten bohater po prostu cieszył się z małych rzeczy"
Od tamtego czasu kiedy czuje że jakiś film jest płytki to nie zastanawiam się dwa razy, po prostu jest płytki i stawiam mu ocene którą podpowiada mi serce :D
dla mnie większość filmów okazuje się płytka jak już się im przyjrzę
antychrysta nie rozumiem, ale się tym nie przejmuje bo sądzę że został własnie tak stworzony, jak "lost" albo "cloverfield" - czyli film z wielką liczbą pytań i niewiadomych, oraz kompletnym brakiem odpowiedzi.
najłatwiej mi znaleść "ukojenie" w stronie wizualnej, -- praca kamery/efekty specjalne itp
Napisałęm się i się skasowało...streszczę zatem starając się zachować spokój to co napisałem.
Proszę uprzejmie - Trier napisał niegdyś manifest "Dogma 95" W którym wykłada elementy które jego zdaniem powinny cechować dobry obraz kinowy. Było to, moim zdaniem, zamknięcie się w dość sztywnych ramach, jednak dwa filmy które są ściśle oparte na manifeście "Idioci" i "Przełamując Fale" robią wrażenie. Trier zaczął z wolna odchodzić od tego manifestu, już trzecia część tej trylogii Trierowskeij, "Tańcząc w ciemnościach" pozwala sobie na uchybienia w stosunku do "Dogmy". Kolejne, nowsze jego filmy, jak własnie "Antychryst" czy "Melancholia" wręcz przeczą manifestowi, ale jak mawiają "tylko krowa nie zmienia zdania". I słusznie.
Rola kobiety u Triera jest bardzo złożona. To jej przypuisuje on demoniczny pierwiastek, wkłada w jej ręce zbrodnie, szaleństwa i upadki, to kobieta jest pierwiastkiem "niszczącym", fizycznym, cielesnym, jednocześnie to kobieta jest silna, stoi na straży słabszego mężczyzny ("Melancholia", "Idioci") i poświęca się dla niego całkowicie i do końca.
Ze swojej strony polecam "Dogville", film o koncepcji tak nietuzinkowej, że na pewno zapadnie Ci w pamięci. Świetne aktorstwo Bettany'ego.
Pozdrawiam.
dzięki za tytuły, zagłębię się w jego twórczość czymprędzej mając oczywiście na uwadze twoje wskazówki