A ja nie uważam, że film jest kiepski. Wręcz przeciwnie, jak zwykle, kwestia gustu ale na mnie zrobił wrażenie. A jeżeli zrobił wrażenie, to znaczy, że nie był nijaki, a jak nie był nijaki, to znaczy, że prezentował poziom. Nie jestem intelektualistą nadinterpretatorem i filmy (jak i muzykę) odbieram bardzo prosto - jeżeli po "piątym razie" nie dostrzegę w produkcji tego czegoś, co sprawi, że będę do niej wracał, to uznaję, że mi się nie podoba :) Na temat filmów nie filozofuję za bardzo, nie szukam trzeciego dna, nie odtwarzam od tyłu szukając ukrytych treści. "Antychryst" zrobił na mnie przytłaczające wrażenie. Film jest na tyle sugestywny, że było mi po nim niedobrze i... to jednak paradoksalnie jego dobra cecha. Kino nie dla wszystkich, niekoniecznie trzeba mieć IQ oscylujące w granicach 150pkt, żeby coś w nim dostrzec. Na pewno jednak trzeba mieć wysublimowany smak pod pewnymi względami - jakimi - zainteresowani wiedzą :)