Wczoraj po wyjściu z Wrocławskiego Heliosa poczułem zażenowanie nie z powodu Filmu, bo ten moim zdaniem był świetny, lecz z powodu ludzi go ze mną oglądających, kompletna znieczulica, piskliwy i pijacki śmiech podchmielonego towarzystwa, durnowate komentarze w scenach w których zupełnie był nie na miejscu. W pewnych momentach można było zareagować śmiechem, bo Lars von Trier często wykorzystuje groteskowość w swoich obrazach, ale bez przesady, Z szacunku dla drugiego widza i dla samego siebie mógłby pozwolić oglądać ten film innym. Komentarz typu "nie zasłaniaj mi bo chce widzieć jak se to dziecko leci "mnie po prostu osłabił, Dlaczego tacy ludzie chodzą na przedpremierowe pokazy filmów do których w żaden sposób nie potrafią się ustosunkować. Mało tego nie pozwalają tym którzy by chcieli ten film poczuć i przeżyć bo ryczą jak bydło, nie obrażając bydła... Lars von Trier i jego filmy, mogą się podobać lub też nie. Ja też nie jestem jego fanem, ale ten obraz bardzo przeżyłem ,bo znalazłem w nim to co mnie poruszyło, skłoniło do refleksji. Niestety jak długo poziom widzów będzie na tak żenującym poziomie , jak teraz tak długo będą w takich multipleksach puszczać głównie filmy pokroju Piła, teksańska maskarkra itp. Ja na pewno na tego typu film do Heliosa nie pójdę, do tego nadają się niewielkie kameralne kina do którego pijane bezmózgi po prostu nie przychodzą. Widzu jak chcesz się nawalić, idź na domówię ,albo do knajpy, ewentualnie na „tylko mnie kochaj”, i nie trać pieniędzy na filmy których nigdy nie poczujesz, Po co swoją obecnością tylko zepsuć komuś seans ,a potem wejdzie ci taki i wypisuje bzdury na forum.