Choroba prawie nigdy nie jest źródłem prawdziwych artystycznych
inspiracji. Żal mi małego choć już dużego Larsa, że go dopadł
weltschmerz ale cóż - żizń sobacza...Tak widać świat z dna depresji a
ten obraz jest równie płytki, żałosny i nieprawdziwy jak obraz świata na
radosnym haju po amfetaminie. Męcząca i dłuuuuga kupa. Wyważanie drzwi
dawno otwartych (patrz "Opętanie" Żuławskiego). Żadna to też prowokacja
ani kij w mrowisko - film przypomina pubertalne wiersze nastoletnich
dziewcząt cierpiących na szkolną depresję. Szokuje jedynie bardzo
wyraźna niemoc umysłowa dobrego w końcu reżysera. Najbardziej
przeszkadza mi ten kaznodziejski (a rebour) ton, bez grama tak pięknej w
innych filmach Triera ironii i dystansu. Grepsy i klisze zgrane w
tysiącach horrorów i thrillerów Przerażająca siła nudy tego dzieła
dorównuje tylko jego infantylne manichejskie przesłanie. Świat jest zły
bo ja mam depresję. Twoja depresja Lars,przy mojej depresji - jest
doprawdy śmieszna. Ja mam dopiero depresje! Gdybyż prowokacja polegała
jedynie na konkursie na obcinanie co intymniejszych części ciała... Robi
wrażenie? Takie samo jak rąbanie kotleta w mięsnym na rogu. Sprowokuje
co najwyżej wyborców Ligi Polskich Rodzin. Fajna scena z łechtaczką. Ale
po co ta reszta? Gdyby tylko to zostawić byłby przynajmniej gabinet
filmowych osobliwości a tak? Nuda i bełkot. Zło jest immanentnie wpisane
w ten film - ale nie w jego artystyczne przesłanie ale w jakość. To zły
film. Zły warsztatowo. Kto chce się dowiedzieć jak wygląda świat z
perspektywy wielkiego dołu niech raczej poczyta "Psychiatrię Kliniczną"
Bilikiewicza. Schemat, schemat i jeszcze raz schemat. Ten film mogłaby
nakręcić Angela - żałosna pubertalna bohaterka "Wojny Polsko Ruskiej"
ale facet który nakręcił "Tańczącego w ciemnościach"? NIE DO WIARY.