Moja ocena tego filmu to 6/10. Jestem osobą niewierzącą i nie mam zamiaru nikogo obrażać. Film jest kontrowersyjny, bez dwóch zdań. Zawiera brutalne sceny, pewne symbole, które można zinterpretować na kilka sposobów. Moim zdaniem wniosek po obejrzeniu tego dramatu jest taki: Nie tylko kobieta jest słaba ale i mężczyzna. Obydwie płcie ulegają instynktom zwierzęcym przez co ich życie staje się podobne do zwierząt. Instynkt ten bowiem zapanowuje nad umysłem i wolą człowieka. Jeśli wierzyć Staremu Testamentowi, to Ewa złamała zakaz Boga i to ona jest tą złą płcią, ale... Adam też uległ złu, więc... Z drugiej strony to mężczyzna był pierwszą płcią na świecie, kobieta była jako druga... Nie oznacza, to, że mężczyzna jest ważniejszy, choć wielu tak pewnie myśli, ale to egoistyczne i samolubne. Film obejrzałem kilka razy bardzo uważnie i mimo upływu lat nadal pozostaje mi w pamięci. Reżyser jest osobą specyficzną, stąd jego następny film: Nimfomanka. Film ukazuje walkę człowieka ze złem i jakkolwiek by się nie starano to i tak ulega się pokusie. Można za to winić Boga bo taki świat stworzył i mimo wielu wielu lat dalej się ukrywa. Może taki jest jego plan... Wszystkiemu winne są uczucia, seks... To nami kieruje... W naszych postępowaniach... Czytałem wiele wątków o tych bucikach zakładanych na odwrót. Moim zdaniem to jego matka starała się jemu pomóc ale i tak to się źle skończyło... Nie dopilnowała go gdy wyskoczył z okna bo uległa instynktowi zwierzęcemu, seks był dla niej ważniejszy. Ciężki jest to film... Wpływa dosyć na psychikę widza. Przez pierwsze dni byłem zdruzgotany tym dziełem, i nadal jestem. Film tak na mnie wpłynął, że zacząłem potępiać seks i ... samego Boga.