Po przeczytaniu kilku wywiadów z Larsem od. tego filmu, dochodzę do wniosku, ze „Antychryst” to negacja psychoterapeutów i terapii poznawczej na rzecz farmakoterapii. Suponuje, ze kręcąc ten film był na lekach, co to ostro działają na OUN, skoro do niego przychodziły takie obrazy. Skoro, więc te obrazy do Larsa „przychodziły”, to nie jest to żadna symbolika, a prędzej surrealizm.
Rozumiem, ze kręcenie tego filmu mogło być dla niego swoista terapia. Jednak chyba najlepiej by było, żeby ten film został na jego półce. Rozumiem, ze był chory, ale tym bardziej mógł wziąć po uwagę, że obejrzą go osoby równie chore na depresję, na które ten film bynajmniej nie zadziała terapeutycznie