Witam.
Jestem świeżo po seansie, i co mogę powiedzieć:
Po pierwsze: według mnie jest to studium choroby psychicznej.
Tak jak niektóre obrazy Polańskiego można uznać za studium schizofrenii, tak tutaj
można się tez czegoś doszukać.
Wyjaśnię - mamy kobietę, która zajmuje się kwestią czarownic. Wstrząsające
wydarzenie, jakim jest śmierć dziecka, połączone z jej zajęciami oraz niekoniecznie
dobrą terapią, którą prowadzi jej mąż prowadzi do tego, że zaczyna widzieć ona w sobie
zło.
Kluczowy do zrozumienia filmu jest według mnie dialog, po którym Dafoe tak się oburza.
Jego żona zaczęła uważać, że kobiety są złe. Ze istnieją czarownice i zapewne ona jest
jedną z nich. I wydaje mi się, że może tutaj chodzić o seksualność, wyjątkowo
wyeksponowaną zresztą w tym filmie. Jak widać w jednej z ostatnich scen bohaterka
obcina sobie łechtaczkę, wcześniej natomiast rozgniata jaja męża pieńkiem.
Sceny te należy rozumieć chyba symbolicznie, iż jest to 'wyzbycie się' w mniemaniu
głównej bohaterki 'zła', które w jakiś sposób związane jest z tą seksualnością.
Także generalnie film jest według mnie właśnie o tej obsesji, śmierć dziecka
doprowadziła do pojawienia się pewnego przeświadczenia o tym, że natura kobiet-
czarownic jest zła. Jak wiadomo silna wiara, adrenalina i CHAOS mogą doprowadzić do
tragedii, i tak dzieje się właśnie w tym filmie.
Nie jestem przemądrzałym znawcą kina, po prostu piszę jak odbieram ten obraz.
Zaznaczam też, że niektóre sceny (masturbacja + wytrysk krwią) naprawdę były mocne,
chociaż widziałem wiele filmów;)
Zachęcam do komentowania, jestem naprawdę ciekawy jak inni to rozumieją. Film może
mieć takie znaczenie, jakie sami mu nadamy, panuje pełna dowolność interpretacji a ja
chętnie wysłucham ludzi mających odmienne zdanie.
PS. Sorry za chaotyczność moich wypowiedzi, mam z tym problem;)
Znalazłem interpretację, które według mnie dotyczą właściwego znaczenia tego filmu:
anaStazja36:
"Dla mnie czytleny jest jeden poziom filmu - Inkwizycja karała kobiety (rzekome czarownice) za ich bliskość z naturą, za ich nieskrepowany seksualizm który rzekomo wodził mężczyzn na pokuszenie. W pierwszej scenie kiedy ona kocha się z mężem całkowicie się w tym seksie zatraca, potem okazuje się, że widziała dziecko zanim spadło, ale wolała oddać się miłości fizycznej, za wszleką cenę dążąc do orgamzu. Poddała się żądzy, zwierzęcej naturze człowieka, tej sferze którą trudno ująć w intelektualne ramy. Dziecko ginie - z winy jej zbyt silnego pożadania, dlatego potem ona dokonuje samookaleczenie - pozbawia się łechtaczki - źródła pożądania, "zła"? Moze chodziło o pokazanie tej strony kobiecej natury? "