W kinie było świetnie. Totalna cisza. Nikt nie jadł, nikt nie gadał, nikt się nie poruszał. Świetna muzyka, świetny obraz. : )
Ja miałem tą nieprzyjemność i byłem zażenowany. Wiem że fani reżysera dorabiają ideologię do tego syfu ale dla osoby z zewnątrz film jest o kobiecie z problemami psychicznymi i rżnięciu co 10 minut przeplatanymi pod koniec motywami sado-masochizmu. Scena z obcinaną łechtaczką, czy masturbacja i wytrysk z krwią to niestety rzeczy których długo nie mogłem zapomnieć.
Trochę czasu od premiery minęło ale do dzisiaj nie widziałem tak głupiego i odrażającego filmu. Nikomu nie polecam, nie dajcie się nabrać.
I dla tego tytuł jest jakże adekwatny - ten film to istny antychryst kulturowy. Zerknąłem na Twój profil, i widząc jakie filmy oceniasz na maks, jestem zdziwiony, i nieco rozczarowany, że Antychryst Tobie nie podszedł.
zgadzam się, ocena 2 to i tak bardzo wysoko jak na taki film, ja chciałem wyjść z kina po 5 minutach
nawet popcorn dziwnie smakował bo było po prostu głupio jeść...
Nie biedni ci, co poszli na to do kina, tylko ci - co nie wiedzą co myśleć o tym filmie a tym bardziej co o nim napisać. Po co taki temat!!! Może warto POMYŚLEĆ! Daję 9! Lars jest wielki i "chory"! Może warto przeczytać : http://www.ofilmie.pl/analizy/antichrist/
Recenzja, z którą się nie zgadzam w ogóle, co tylko świadczy o tym jaki przewrotny jest von Trier i jak wiele jego dzieła( tak nie bójmy się tego słowa, akurat w przypadku Melancholii i Antychrysta są jak najbardziej na miejscu) mogą nieść znaczeń. Zadziwiające!
Nie zgadzasz się z interpretacją, że Trier przedstawił w Antychryście świat jako królestwo diabła? Chodzi mi o świat, w którym okrucieństwo jest pierwszym prawem natury a całe życie na świecie jest grą o sumie zerowej.
To jak Ty ten obraz w takim razie interpretujesz?
(Czytałem kiedyś recenzję w duchu buddyjskim. Ciekawa, ale dla mnie na jedno wychodzi. Świat jest chaotycznym bytem, który jest obojętny na nasze cierpienia. Tak ja to odebrałem)
Nie zgadzam się , że kluczem do filmu jest psychologia. Dla mnie jest to jednak filozofia. Gdyby Antychryst nie dotyczył ontologii, nie byłby dla mnie arcydziełem:)
Nie zgadzam się też, że to ciało jest źródłem zła. Raczej nieszczęsne połączenie, konieczność koegzystencji duszy( przyjmijmy to jedno określenie dla zbioru: psychika, sumienie, świadomość etc) i ciała.
Chaos reigns, bez wątpienia. Okrucieństwo i egoizm rządzą i jedynym wyjściem z tej matni jest śmierć( myślę sobie, że Ona podświadomie doprowadziła do swojej śmierci, bo chciała się wyzwolić, nie mogła zaakceptować rzeczywistości; Nic( jedyny bohater z imieniem!) z uśmiechem strąca Żal, Rozpacz i Ból i umiera- ta scena jest dwuznaczna, gdyby nie wiek dziecka można by przypuszczać, że to samobójstwo), zaś jedynym zbawieniem dla Ziemi- Melancholia i piękny koniec( w wersji pesymistycznej czyli odrzucającej możliwość sublimacji człowieka).
Ok, teraz Cię rozumiem. Dokładnie tak samo uważam, że film jest z natury filozoficzny a nie psychologiczny.
Słusznie moim zdaniem wskazujesz, że chodzi tu o ontologię. Kiedyś z kimś na Melancholii dyskutowałem o tym czy Melancholia jest filmem psychologicznym, egzystencjalnym czy właśnie ontologicznym. Osoboście uważam, ze filmy von Triera mozna rozważać na wszystkich tych wymiarach, ale najpełniejszy jest zdecydowanie ten ontologiczny.
Myślę, że ludzie strasznie spłycają przesłanie "Antychrysta", gdy próbują wnurzyć się w "chory umysł" von Triera. Gdybym ja był taki zdolny jak on, to sam robiłbym dokładnie takie same filmy. Czy też mam "chory umysł"? Pewnie tak... tylko, że to bez znaczenia. Chodzi o przekaz, który jest jak najbardziej racjonalny, trzeźwy... być może "za" trzeźwy, "za" bliski prawdzie. Czyli nie do zniesienia dla "normalnego" człowieka?
Antychryst przedstawia moim zdaniem istotę wszelkiego bytu, wszelkiej egzystencji. Bezcelowość i okrucieństwo samego istnienia jest fundamentalnym przesłaniem obrazu von Triera. Jeśli jest z tego jakies wyjście, to tylko osiągnięcie odpowiedniego stanu umysłu (duchowość pozbawiona religijnych iluzji).
Pozdrawiam Cię.
(Zawsze miło i ciekawie z Tobą wymienić poglądy)
Obawiam się, że religia ma się dobrze i będzie miała, bo jest zjawiskiem mało duchowym a bardziej społecznym, pozwalającym skutecznie zdusić w zarodku wszelkie niepokoje egzystencjalne.
Tam masz rację, że ogląd świata bez znieczulenia, przyprawia o ...szaleństwo? W każdym razie oddala od "normalności". Trier ma to szczęście, że swoje lęki może "skanalizować" w sztuce. Może nie jest za późno, żeby zacząć robić filmy? :)
Również pozdrawiam.
wyobraź sobie , że dałam się namówić na maraton nocny!! kiedy puścili ten film o 1 w nocy w końcu zaczęło robić się śmiesznie , ludzie na sali zaczęli wybuchać śmiechem , niektórzy nie szczędzili śmiesznych komentarzy, no niestety film mi nie podszedł , nie zasnęłam tylko dzięki zabawnym tekstom widowni...
Te maratony to w ogóle dziwna sprawa jest, repertuar sprawia wrażenie jakby był dobierany na chybił trafił i tak powstaje mieszanina filmów z grubsza nie mających ze sobą za wiele wspólnego, a przecież powinna być w tym chyba jakaś logika.
Ja niestety bylam na tym w kinie. Wiele osob bylo niemile zaskoczonych i przyznam ze ja tez bo to byl pierwszy film von triera jaki widzialam i w gruncie rzeczy spodziewalam sie jakiegos dreszczowca. Tak mozna wywnioskowac rowniez po glownej notce na filmwebie. Mimo wszystko antychryst sprawil ze zainteresowalam sie tym rezyserem i obejrzalam kilka jego filmow i coz... kazdy film von triera boli fizycznie i psychicznie, sa ciezkie, mocne, brutalne, ale bardzo je cenie. Szczegolnie dogville i przelamujac fale. Niestety antychryst wypada na ich tle blado, jest naprawde kiepski. To co u von triera ma zawsze racje bytu tutaj zwyczajnie nie wypalilo. Tez nigdy wiecej nie chce widziec tego filmu.