Dawno nie byłam tak zawiedziona i zniesmaczona.
Antychryst jest "niezły" - i nic więcej - tylko jeżeli potraktować go jako studium. Ale nie pseudo-inteligentnego bełkotu jaki
serwują recenzenci, a zwykłej psychozy.
Nasz psychoterapeuta jest zwyczajnym gnojem, który nie pozwala na to by jego żona wyleczyła załamanie nerwowo,
które wynikło z depresji po straci dziecka. Przeciwnie: zabrania jej brać leki, zmusza ją do zadań ponad je siły, wywozi na
koniec świata, by była zdana na jego łaskę, wrzuca ją w środowisko, które tylko pogłębia jej uraz.
Ja zobaczyłam tylko faceta z kompleksem Boga, który najpierw dręczy swoją żonę, a potem ją zabija. Nic więcej.