....dobrze się nastawić na ten film. Ja po obejrzeniu tego filmu siedziałem i gapiłem sie w ekran w kinie na napisach jak zamurowany...
Oczywiście, że film jest kontrowersyjny. Zresztą skoro sam von Tier o tym mówi to tak musiało być.
Film jest przyporządkowany jako dramat, horror i psychologiczny. Wg. mnie najbardziej pasuje chyba ten trzeci gatunek. Chociaż horror też nie najgorszy z tego:) ja ogólnie po horrorach nie mam jakichś dziwnych reakcji a dzisiaj wracając z kina w nocy jakoś dziwnie się czułem idąc przez park:) Po tym co oferują współczesne, schematyczne horrory "Antychryst" jest bardzo dobry..
Film jest jak najbardziej od 18 lat. I nie mam tutaj na myśli wcale scen erotycznych. Tego typu sceny są w 8 na 10, a tutaj są tylko trochę mocniejsze. Zresztą w dobie internetu pewnie już 12-latki oglądają pornole... Ja po prostu uważam, że jakbym oglądał ten film mając mniej niż 18 lat to zupełnie inaczej bym go odebrał. Na pewno bym go inaczej zrozumiał i na pewno źle. To nie koniecznie musi byc 18 lat - po prostu ciężko ustalić jakąś granicę ale skoro już ktoś ustalił ją za mnie to się jej będę trzymał.
Wracając do filmu - uważam, że warto go obejrzeć. "Antychryst" jest inny (z braku lepszego słowa). Jestem przekonany, że po obejrzeniu tego filmu nie można pozostać w stosunku do niego obojętnym. Z tym, że zdaję sobie sprawę, że wywoła on tak samo dużo pozytywnych jak i negatywnych emocji. Dlatego jak ktoś się waha czy iść na "Antychrysta" to najlepiej pójść i ocenić go samemu a nie kierować się czyimiś opiniami.
Tytuł może być mylący, bo gdyby nie było powiedziane, że chodzi o "naturę" to nie wiedziałbym do teraz kto/co ma tym antychrystem tytułowym być...
Zdjęcia i muzyka tworzą niepowtarzalny klimat. Wszystko dopełnia Lars jako reżyser.
Dla mnie 9/10.
Pozdrawiam!
(I dziękuję FilmWebowi za bilet:P)
Tytuł nie jest mylący: film opowiada o Bogu, Chrystusie, Trójcy Świętej, Złu i Szatanie - Lars zrobił film wielopłaszczyznowy, gdzie możemy odnieść się zarówno do samej natury jak i religii (lub połączyć je ze sobą). Bardzo bogata symbolika, każdy szczegół ma swoją rolę i nic w tym filmie nie znalazło się przypadkowo. Świetna koncepcja i budowane powoli napięcie w połączeniu z wyjątkowym brutalizmem pozwoliły mi uczestniczyć w prawdziwej filmowej uczcie. Polecam każdemu kto ma coś pod deklem i lubi podczas oglądania myśleć.
Jedyna rzecz jak mi się nie podobała to ludzie, którzy byli ze mną na sali kinowej. Żenująca publiczność, reagująca śmiechem na najbardziej wbijające w fotel sceny - nie życzę tego nikomu.
Nic nie znalazło się przypadkowo??
To wytłumacz wszystkim co oznaczało zdjęcie z butami?? haha :)
Erm... nie rozumiem. Przecież to jest dość wyraźnie pokazane w filmie, facet się patrzy na te zdjęcia i nawet mówi, że kobieta zakładała mu je na odwrót. Co to znaczy, no to chyba każdy, kto oglądał film, łapie. Na czym miałaby polegać "przypadkowość" czegoś, co jest po prostu częścią historii?
A oglądałeś go w ogóle? Jedną z podstawowych kwestii w całym filmie jest problem winy, zwłaszcza winy kobiety, a w tej scenie otrzymujemy chyba pierwszy tak jasny przekaz, że bohaterka jest (i była od dawna) nie tyle "zła" czy "nieuważna", co po prostu niespełna rozumu.
Dokładnie tak, chociaż jestem zdania, że buty zakładane cały czas na odwrót połączone z płaczem dziecka i nieświadomością kobiety sugerują tutaj jasno, że po prostu krzywdziła dziecko nieświadomie.
Nie robiła tego, bo była świadomie zła, ale te jej nieświadome pomyłki były dowodem tego, że nieświadomie czyniła zło i krzywdziła.
A ja myślę, że była zła :)
Pozwoliła dziecku skoczyć z okna, chciała zginąć; tylko nie wiem, czy to miało być w celu jakiejś ofiary, czy czego.... A jeżeli nie ona, to ten cały szatański las zmuszał ją do tego, bo w końcu nie ona jedna była ofiarą owego miejsca kaźni :) wszystko wyjaśnia epilog z deczka
no i o ile przyjemniej byłoby komentować ten film i rozmawiać o nim, gdyby nie to, co zostało przeze mnie skomentowane.. osobiście uważam, że bohaterka "podświadomie czyniła zło świadomie". wiem, głupio brzmi. Odnośnie dziecka - znała i rozróżniała granicę pomiędzy dobrem, a złem, ale z drugiej strony może była ciekawa "co się wydarzy" jeśli to zło będzie czynić, albo inaczej - jeśli będzie robić nic, by mu zapobiec (spojler: czarno - białe ujęcia, pokazane jej spojrzenie na dziecko. przypomnijcie sobie teraz, co mówiła mężowi zaraz po pogrzebie o bezsenności ich dziecka). i to właśnie istota kobiecej natury.
Według mnie, bohaterka jest ogarnięta szaleństwem mizoginii. Robiła o tym pracę i tak dużo się tego naczytała, że uznała, że faktycznie coś musi być w tym, że kobiety faktycznie są złe. Do czego doszedł w pewnym momencie bohater - nienawiść do samej siebie wywołała u niej szaleństwo. Nie wiem, dlaczego niektórzy recenzenci piszą, że ten film jakoś potępia kobiety. Kobieta jest tutaj ofiarą co najmniej w równym stopniu, co inni. Najbardziej winna jest jednak po prostu kultura, w której żyjemy, religia, tradycja - one sączą nam nienawiść do kobiet w mózgi.
W mej opinii, bohaterka cierpiała na zaburzenie osobowości. Być może długie i wnikliwe studia nad jej praca sprowadziły ją do tego... nie sposób jednoznacznie tego określić. Natomiast w jednej z ostatnich scen filmu, jest dość wyrazista scena, gdy kobieta krzyczy, lecz w dwóch różnych osobach. Jasnej, i ciemnej stronie własnej natury, że ujmę to w ten sposób. W ten sposób, krzywdziła dziecko świadomie, i nieświadomie zarazem. Jej jaźń żyła nieświadoma istnienia tego drugiego Ja. Dopiero terapia jej męża pozwoliła jej to sobie w pełni uświadomić.
Tak przynajmniej ja to odebrałem. Można film ten interpretować na wiele różnych sposobów. Przesiąknięty jest on symboliką, i z pewnością zmusza do refleksji.
Ja zrozumiałam ten film bardzo podobnie. Kobieta od pewnego czasu cierpiała na zaburzenia, a mąż, który poświęcał się pracy, nie zauważał tego...
Myślę też, że stan bohaterki pogorszył sie z powodu okropnego poczucia winy - ze pozwoliła umrzec dziecku. To był juz początek końca, kompletnego rozkładu.
Moje dwie ulubione sceny - to wątek bucików (było mnie nim o wiele więcej grozy niz w krwawych scenach) o raz scena z jej dziennikiem, gdzie widać, jak zmieniało się pismo bohaterki, zaczęły zniekształcać się litery. Przypomina mi to scenę z Lśnienia, kiedy główny bohater zaczął pisać ciągle tlyko jedno zdanie. Symbolizuje to pewnien przełom, początek obłędu.
---> ogozzo - to, że bohaterka jest zła i niespełna rozumu pokazała scena na samym początku filmu kiedy patrzy jak jej dziecko wypada z okna przeżywając orgazm.
Samo dziecko jest wg. mnie symbolem życia - niewinności i bezbronności, który natura traktuje bezwzględnie i okrutnie.
Jeśli weźmiemy pod uwagę, że matka jest tytułowym antychrystem to możemy wnioskować, że reżyser chciał pokazać iż zło jest wszechobecne i wykorzystuje każdą sytuację.
Z kolei jeśli popatrzymy na to przez pryzmat zwykłej natury człowieka to widzimy w scenie ze śmiercią dziecka - egoizm, a w scenie z butami - zwykły sadyzm.
Mam do was jedno pytanie:
Zakładam, że terapeuta był Chrystusem, który został przez kobietę ukrzyżowany, następnie uciekł do nory lisy (do Ojca, gdzie spotkał ducha świętego, który zmusił go do odkupienia win) pokazując swoje ludzkie, tchórzliwe oblicze, zginął i zmartwychwstał, a następnie otworzył wszystkim kobietom bramy raju (w skrócie).
Lis jest symbolem Boga, Kruk - Ducha Świętego, a Sarna ? Skoro terapeuta jest Chrystusem to Sarna jest kim ? Przypuszczam, że Matką Boską (pokazała to poniekąd scena kiedy chodziła z martwym płodem po lesie). Jak wy uważacie?
silesia1986 --> Twoja interpretajca wydaje się być trafna, nawet fakt że cała historia miała miejsce w Edenie do tego niejako pasuje. Aczkolwiek pomyślałam sobie, że może lis, kruk i sanrna symbolizowali owych trzech żebraków? To co jeszcze w filmie dostrzegłam to fakt, iż bohaterka w normalnym swiecie była zwykłą kobietą, dopiero w lesie dała o sobie znać jej zła natura, np buty ubrała synkowi na odwrót własnie w lesie, tam też słyszała płacz dziecka. Co ciekawe, jej mąż, który nie wierzył w czarownice spalił ją na koniec filmu niczym na stosie. I kolejna rzecz, film był bardzo plastyczny mimo swojej brutalności. Czy możliwe, żeby Natura była alegorią kobiety? Piękna i złowieszcza. Co o tym myślicie?
Myślę że muszę obejrzeć ten fim:) Wywołał całkiem ciekawą dyskusję więc chyba nie jest takim dnem jak tu co niektórzy piszą Pozdrawiam
Moją pierwszą myślą, kiedy zobaczyłam zwiastun było to, że postać głównej bohaterki będzie uosobieniem Antychrysta, ale nie będzie nim samym (to było oczywiste, że nie należy doszukiwać się dosłowności). Jednak po ujrzeniu pierwszych scen już po tragedii bohaterów, gdzie na kilka sekund pojawia się obraz ciemnego lasu można się domyśleć, że to właśnie las będzie złem w przenośni. dlaczego? Może ktoś czytał "Biegnącą z wilkami. Archetyp dzikiej kobiety w mitach i legendach". Kobieta i Natura są nierozłączne, to tylko narzucone przez mężczyzn zachowania i obyczaje społeczne tłumią tą dziką i fascynującą stronę kobiety. Dotychczas tłumiona przez osobowość męża( który jej nie doceniał i nie zwracał uwagi) podświadomie buntowała się i czyniła zło (świadomie-nieświadomie) wobec dziecka. Wydaje mi się nawet, że praca, którą pisała, poczucie niespełnienia, a później terapia terapia męża przyczyniła się do przebudzenia jej ciemnej strony (czyli szaleństwa), która leży w każdym z nas.
Btw - miałam też skojarzenie na temat trzech żebraków - na końcu filmu jest ujęcie, na którym pokazana jest "konstelacja" owych, a chwilę później widzimy spadające dziecko otoczone płatkami śniegu. Może to moja wybujała wyobraźnia, ale identyczny rozkład gwiazd został utrwalony w postaci płatków śniegu. Najprostszym stwierdzeniem byłoby w takim razie, że trzech żebraków to nic innego, jak wszechobecna śmierć, ale może ktoś ma inny pomysł?
Tak te 3 zwierzątka symbolizowały trzech żebraków jako fałszywa konstelacja która nigdy nie istniała. Trzech żebraków to zwiastun nadejścia i przeciwieństwa trzech króli. Antychryst to śmierć i "nienarodzenie".
Królestwem Szatana jest natura, ona zaś oparta jest na bezwzględnym prawie i zarazem chaosie. Sam Anioł Jutrzenki upadając (bądź nie bo to zależy od interpretacji) jest tym dla którego prawo jest ważniejsze od uczucia.
Kobieta jako siedlisko zła to nic nowego, żeby to zrozumieć, a zarazem pojąć część filmu trzeba liznąć minimum średniowiecznej filozofii która wręcz negowała kobitę jako istotę rozumna (czytaj wolną od siły swoich rządz, kusiciel idealny).
Nadejście Antychrysta to kończąc nie narodziny, a śmierć "dzisiaj ktoś musi zginąć".
Film tylko dla tych którzy myślą, dla pozostałych niestraszny "obleśny" horror. Cała gama alegorii i odwołań do kultury, religii i wiedz tajemnych. Coś co zasługuje na miano IDEAŁ.
Ponieważ czytałam już w recenzjach przed obejrzeniem filmu, że boharterka przeżywając orgazm przygląda się śmierci dziecka, specjalnie zwróciłam na to w filmie uwagę. Co okazuje się przez cały Prolog jej oczy sa zamknięte! Dopiero w drugiej połowie filmu jest czarno biała przebitka i wtedy ma oczy otwarte. Ale ta reminescencja ma miejsce już po jej całkowitym zapadnięciu się w studnię szaleństwa. Wydaje mi się więc, że ona sobie to wmówiła w ramach poszukiwania wewnętrznego pierwotnego zła.
Zresztą to chyba całkiem normalne, że po takiej tragedii ludzie poszukują winy w sobie i wtedy takie projekcje mogą łatwo się pojawic.
Jeżeli za punkt interpretacji obrazu obierzemy w przypadku "Antychrysta" krytykę feminizmu lub opowieść dla któej punktem wyjścia jest opis traumy wyniesionej z dzieciństwa przez mężczyznę wychowanego i zdominowanego przez kobiecy światopogląd, to źle założone buty i wynikająca z nich deformacja jako jedyna patologia stwierdzona pośmiertnie w laboratorium medycznym symbolizuje wprost wypaczenie stworzone przez fałszywe idee narzucone siłą niczym mentalny kierat.
>każdy szczegół ma swoją rolę i nic w tym filmie nie znalazło się przypadkowo
Dokładnie tak, zrozumiałam to dopiero po filmie. Podczas jego oglądania pewne sceny wydały mi się dziwne, może nawet śmieszne (gadający lis). Dopiero potem wszystko ułożyło mi się w jedną, perfekcyjnie dopasowaną całość.
mjanczewski --> chyba nie do końca ;) w filmie zostało wyraźnie powiedziane, że natura to kościół Szatana. Przez chwilę w kinie przeszło mi przez myśl, że może bohaterka jest opętana. Poza tym, jeszcze padło z ekranu coś w rodzaju, że kobieta z natury jest zła i dlatego wydaje mi się, że bohaterka własnie dlatego była podatna na działanie Szatana, bo przecież jej mężowi nic się dziwnego w lesie nie działo. Czyli skoro Szatan jakby zawładnął nią, to można powiedzieć, że w tym filmie ona była Szatanem. No i tytuł mówi sam za siebie, "Antychryst" z symbolem kobiety.
no właśnie, tytuł powoduje, że odbieramy film w sposób następujący: czekamy tylko aż się wreszcie okaże, kto to jest tym antychrystem :>
nie ma czegoś takiego jak szatan, który opętuje itd.
natura, świat, materia są same w sobie 'złem', antychryst to tylko pojęcie
to film areligijny
moim zdaniem kobieta nie jest antychrystem, antychrystem jest natura
była tam taka scena (mocno poskręcam dialogi, ale sens spróbuję zachować), jak on się jej pyta, czego się boi - że natury - to on mówi że on jest naturą i prowadzą dialog - ona się pyta 'czego ode mnie chcesz?' - on odpowiada, że 'chcę cię zabić'
"moim zdaniem kobieta nie jest antychrystem, antychrystem jest natura"
hmm... chyba faktycznie coś w tym jest, bo ona w końcu bała się lasu. I też teraz widać wyraźnie, że faktycznie kobieta jest ofiarą jak w innych filmach von Triera. Ale co z tym, że kobieta jest zła z natury? No bo było wyraźnie pokazane w filmie, że z niej wyszło jakby 'drugie ja'. Pod wpływem lasu to się stało? Musiało chyba bo las miał duże znaczenie w filmie..
porządek, harmonia, piękno - tak zawsze utożsamiamy naturę
jako coś pierwotnego i "dobrego", leczącego itd.
wystarczy przyjrzeć się jak często i w jakich kontekstach jest używane to słowo - natura - w języku
"coś jest niezgodne z naturą", "to nienaturalne", "na łonie natury" itd.
a natura to niszczycielska, przypadkowa moc ogarnięta CHAOSEM
natura chce nas skrzywdzić, chce nas zabić, oddając się jej, jej siłom i instynktom - zatracamy nasze życie
walka człowieka polega na tym, żeby odrywał się od natury, robił wszystko wbrew jej woli
:P
true true :) czyli sprytnie dość pomyślał to von Trier z umieszczeniem na końcu dedykacji dla Tarkowskiego. Po prostu tak jakby przekazał jego zwolennikom, że człowiek jest zły z natury, trzeba go tylko sprowokować, np wyzwalając w nim największe lęki. Że człowiek jest zły sam w sobie, a nie dobry.
To oczywiście Twoja interpretacja. Inna zakłada, że tytułowy "antychryst" to ludzki umysł wytwarzający niczym filmowy projektor stany i wrażenia związane z percepcją. Do umysłu jako jednostki centralnej odwołuje się film za pomoca wielu scen oraz zwrotów dialogowych. To umysł można zdeformować, czego symbolem są zdeformowane stopy dziecka i to umysł może pozwolić nam zrzucić pęta lęku utrzymywanego przez schematyczne myślenie pełne zabobonów (kobieta) przezwyciężając swą mocą ułomne i kruche ciało.
komornik --> chyba odpowiedziałeś właśnie na nurtujące mnie kwestie dotyczące "Antychrysta". Film ma tyle interpretacji pewnie przez to, że Lars von Trier sam nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie o naturę zła.
tak na pewno alegoria do kobiecości, to mnie zaskoczyło, bo kobieta dominuję w calym tym filmie, ale faktycznie ginie jak czarownice na stosie, tylko mam pytanie o co chodziło z tymi butami???
Powtórzę się.
Jeżeli za punkt interpretacji obrazu obierzemy w przypadku "Antychrysta" krytykę feminizmu lub opowieść dla której punktem wyjścia jest opis traumy wyniesionej z dzieciństwa przez mężczyznę wychowanego i zdominowanego przez kobiecy światopogląd, to źle założone buty i wynikająca z nich deformacja jako jedyna patologia stwierdzona pośmiertnie w laboratorium medycznym symbolizuje wprost wypaczenie stworzone przez fałszywe idee narzucone siłą niczym mentalny kierat.
moim zdaniem, założenie butów na odwrót symbolizowało walkę bohaterki z naturą, która wg von Tiera jest Antychrystem
A moim zdaniem wytłumaczenie jest prostsze: bohaterka chciała w ten pokrętny sposób uniemozliwic dziecku odejście-opuszczenie jej. To właśnie strach przed zostawieniem jej przez męża prowokuje pierwszy bezpośredni atak i dalsze gonitwy po lesie z wrzaskiem: "chciałeś mnie zostawic , draniu..."
Mnie natomiast ciekawi czy rozliczne kleszcze mają coś symbolizowac, czy są po prostu "antyludzkim" elementem natury. A może maja sugerowac, że bohater zapadł na ostrą neuroboreliozę i stąd wszystkie jego omamy ;)
Wydaje mi się, że kleszcze symbolizują zdradziecką naturę Natury ;) bohater chciał znaleźć ukojenie w postaci chłodnego powietrza, a rano czekała na niego nieprzyjemna niespodzianka. Zaufał ślepo, że przyroda jest dobra.
Jak dla mnie, to to nie jest takie proste, że "tytułowy Antychryst=natura". Przecież bohater odkrywa pod koniec, że najgłębszy strach żony to nie natura ani szatan, ale ona sama. A później jest ta scena z odcinaniem. Trudno to opisać w dwu słowach, ale... antychrystem jest jak dla mnie cielesność, pożądanie, to, co pierwotne w człowieku. Ten cały las itp., cała natura - to symbol ludzkiej natury, tego, co w nas siedzi w głębi.
Ale właśnie to co pierwotne w człowieku , jego cielesność itp. to właśnie NATURA. Natura jak zostało zresztą powiedziane w jednej ze scen, to nie tylko zieleń za oknem. My także jesteśmy jej częścią, kobieta w filmie jest przedstawiona, z racji swej płci , jako natura nieujarzmiona ( w przeciwieństwia do logicznego mężczyzny). Dlatego można powiedzić ,że antychrystem jest natura, oraz ,że antychrystem jest kobieta, gdyż oznacza to jedno i to samo. Człowiek jest bowiem Naturą.
Nie oglądałem filmu, przeczytałem Wasze komentarze, obejrzałem trailery i naszła mnie taka myśl:
Eden, Raj, Adam i Ewa. Ewa kusi Adama jabłkiem z zakazanego drzewa. Bóg to potępia i wypędza oboje z Raju. Poznają czym jest strach, wstyd, ból itp.
A w filmie ?
Kobieta ogarnięta rozkoszą, nie reaguje na to że dziecku grozi niebezpieczeństwo. Instynkt zwierzęcy bierze górę, błoga rozkosz ...
Nie wiem co dalej było w filmie, ale być może jest jakiś większy związek z biblijną Ewą i Adamem i konsekwencjami ich pierwszego grzechu w Raju.
Nie szukałbym antychrysta ani w naturze ani w kobiecie. Raczej interpretuje tytuł jako coś co jest o 180 stopni od dobra. Filmowym antychrystem są myśli, reakcje i ich brak, obawy, lęki.
Jeszcze jedno, reżyser chorował na depresję. Może w swoim filmie chciał przekazać widzowi świat oczami chorego na tę chorobę.
PS. Tak czy inaczej muszę wybrać się do kina !
tak biorąc do kupy to każda z wyżej napsianych opinii wiele wnosi i myślę,że na pewno reżyserowi udało się to czego jesteśmy świadkami czyli wielowątkowość, można pisać, doszukiwać się , łamać głowę i odkrywać wciąż coś nowego.Na pewno wizualnie zachwyca i miło słyszeć ,że to robota naszej polskiej ekipy.
Ja również byłem na wczorajszym przedpremierowym pokazie i chciałbym powiedzieć, że "Antychryst" niezwykle przypadl mi do gustu. Film wpychał mnie w kinowy fotel i sprawiał, że przez niemalże całe dwie godziny oglądałem z oczami tak szeroko otwartymi, by tylko wychwycić każdy na wizji szczegół. A obrazy prezentowane w filmie, klimatyczne dźwięki jak i muzyka zapewniały bardzo miłe wrażenia i świetnie komponowały się z akcją filmu.
Samej akcji nie ma zbyt wiele, całą fabułę możnaby streścić do kilku zdań i otrzymalibyśmy banał. Bo to nie fabuła jest osią tego filmu, ale psychika bohaterów (a raczej bohaterki), ich emocje, ich żądze i lęki. Fabuła jest jedynie tłem, który dopełnia obraz zbudowany na dialogach.
Jak przejrzałem pozostałe komentarze, to doszedłem do wniosku, że różne osoby uznawały różne pojawiajające się w filmie dialogi czy sceny za kluczowe i to przez perspektywę tych "subiektywnie kluczowych" scen patrzyły na cały film.
Dla mnie takim kluczowym dialogiem w filmie jest moment, gdy on wspomina jej o swoim dziwnym śnie, a ona odpowiada mu, że sny nie mają już znaczenia, bo Freud jest martwy. Otóż Freud jest martwy, ale głębia ludzkiej psychiki nadal pozostaje zagadką. Pod warstwą świadomości czai się zło, targające człowiekiem siły erotyzmu i chęci niszczenia nie pozwalają nam w pełni kontrolować swoich zachowań. W filmie odwiedzadzamy te głębiny nieświadomości, krainy gdzie lęki i żądze mieszają się ze sobą tworząc chaos rządzący naszymi emocjami. Tytułowy Antychryst to zło tkwiące w ludzkiej naturze, które tylko potrzebuje okazji, by się uaktywnić.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że nie nazwałbym najnowszego dzieła von Triera filem kontrowersyjnym czy przełomowym, ani tym bardziej "największym filmowym skandalem". Nie jest to wszak pierwsze dzieło, w którym ukazane jest zło tkwiące w człowieku, nie uważam też, by był wyjątkowo brutalny. Choć bez wątpienia filmu nie polecałbym osobom wrażliwym na sceny przemocy czy sceny erotyczne jak i osobom nie tolerującym horrorów czy thrillerów. Bo choć filmu nie zaklasyfikowałbym do gatunku horrorów, to jednak von Trier wykorzystuje pewne utrwalone w filmach grozy techniki. Są one jednak w tym filmie dodatkiem, akcentem, który połączony z treścią przekazu, dodaje filmowi uroku, pobudza rozum i zmysły i sprawia, że z kina wyszechodzi się otumanionym.
---> Pankozak - a`propos warstwy tekstowej, genialne zdanie w tym filmie wypowiada gnijący lis: "chaos is reigning". Kwintesencja.
Wg. mnie główna bohaterka jest symbolem natury, a natura - zarówno Boga jak i Szatana. Reżyser nie rozgraniczył tych dwóch postaci, przez co można dość do wniosku, że są one tożsame, a Bóg jest okrutnym i bezwzględnym ignorantem.
Właśnie wróciłam z kina, również uważam że to bardzo dobry film psychologiczny nie horror ale ,może thiller?Ja na początku filmu płakałam (przypuszczam że dlatego iż jestem matką ) i płakałam również razem z matką rozumiejąc jej żal i obwinianie się o tą tragedię .Więc gdy zobaczyłam jak ona patrzy na wspinające się dziecko .........patrzyłam już inaczej na cały film.Porno???????? gdzie się pytam??????? Erotyczny no może troszkę , ale umówmy się że seks każdy z nas zna w różnej postaci . Ja tylko nie rozumię końca filmu i tych wspinających się kobiet do niego , może mi ktoś coś podpowie???POZDRAWIAM I POLECAM:)
Polecam 9/10
Imo Antychryst to jest to co siedzi w tej kobiecie, może ta właśnie jej natura. Poza tym diabeł uwielbia grzech, a ona skusiła męża żeby ją zabił=grzech. Eden to dla mnie nie tyle antychryst co po prostu jego siedziba, cos na kształt piekła. Buty interpretuje jako albo niechęć by dziecko uciekło (Podobnie zrobiła mężowi), ale tez jako świadome wyrządzanie krzywdy.
Tak po zastanowieniu dłuzszym doszedłem do nwiosku ze antychrystem jest natura - ta natura na zewnatrz - las oraz ta w czlowieku - czyli jego najprostsze instynkty - w tym wypadku wyeksponowane za pomocą erotyzmu.
Nawiazanie do Adama i Ewy mowi jasno - był to jakby powrot wlasnie do Edenu, skad pierwsi ludzie zostali wygnani a wiadomo Eden to miejsce czystego dobra, gdzie wsyzstko jest idealne i ulozone...a tu nie... tak sie sklada ze stamtad pochodzi wszelkie zlo, wyzwala sie zla czesc ludzkiej natury.
Zastanawiaja mnie jakos 3 żebracy - jak dla mnie było to jakies uosobienia Boga, prawodpodobnie Trójcy Świetej - zwlaszcze ze za kazdym razem był pokazany jakis rodzaj nieskonczonosci - sarna rodzaca dziecko, lis zjadajacy sam siebie, kruk ktory nie umieral, tymbardziej mnie to potwierdza w przekonaniu e to byl obraz Boga w naturze.
Jeszcze taka drobna refleksja, ze antychryst oznacza po prostu odwrocenie wszystkiego o 180 stopni jak juz ktos napisal - Bog (trójca świeta) niosacy smierc... wytrysk - wlasciwie symbol nowego zycia, tutaj przez krew staje sie symbolem wrecz smierci... no ale to takie luzne przemyslenia na razie
Efekt AXE ;P
A tak serio też się nad tym zastanaiwałem...
Myślałem o tym antychryście = natura. Przed naturą nie ma ucieczki. Tak więc niby się wyrywa od żony ale tak naprawdę nie udaje mu się uciec wcale. Z tym że natura nie równa się kobieta. I to troszkę komplikuje. Zresztą ja bym założył że w tym wypadku kobieta jest tylko symbolem..
Hmmm... nie wiem czy cokolwiek wyjaśniłem:P Myślę, że sam do końca tego nie zrozumiałem więc chętnie poczytam inne opinie. (czyt. przyłączam się do pytania BaBy DaGi)
Pozdrawiam!
Ale w sumie było powiedziane ze kobieta podporzadkowana jest naturze...calkowicie...cos w tym stylu jesli pamietam... wiec z tego wynika ze kobieta jest narzedziem Natury (czyt. zła)
Oczywiście że świadomie sprawiała ból swojemu dziecku, Ona czerpała z cierpienia rozkosz.Widziała jak maluch wychodzi na okno ale nie zareagowała bo to spotęgowało jej tylko podniecenie gdy kochała się ze swoim mężem... ja to przy najmniej tak odebrałem...
Może i świadomie, ale jednak miała z tego powodu wyrzuty sumienia, nękało ją poczucie winy. Scenę odcinania sobie łechtaczki rozumiem jako umartwianie się, wymierzanie sobie kary... wybrała seks, własną przyjemność nad życie dziecka. Myślę, ze może właśnie to poczucie winy spowodowało u niej tak silne stany lękowe.