Antychryst

Antichrist
2009
5,7 64 tys. ocen
5,7 10 1 63783
6,5 35 krytyków
Antychryst
powrót do forum filmu Antychryst

Już dawno nie widziałem filmu, który tak dobrze udawałby produkcję ambitną i inteligentną : ). Muszę oddać von Trierowi, że doskonale potrafi widza zmusić do rozmyślania nad głębią swojego dzieła. Potrafi też doskonale zniszczyć każdą tezę i doprowadzić do wniosku, że film ten nie niesie ze sobą żadnego przesłania. Po prostu ludzie na siłę próbują to przesłanie mu nadać. Nie wiedzieć właściwie - dlaczego?
Nie można zdecydowanie odmówić Dod Mantle'owi doskonałego prowadzenia kamery. Od pierwszych scen byłem zachwycony nieszablonowymi ujęciami, wybarwieniem obrazu, które tylko pogłębiało ponury klimat filmu, a przede wszystkim jednymi z lepszych ujęć z ręki, jakie dane mi było widzieć. Wszystko okraszone ciekawym scenariuszem. Zanosiło się na świetne widowisko.
Obraz przedstawiony dość dosadnie, początkowo wydaje się być ukierunkowany - opisuje wszystkie stadia żałoby po utracie dziecka. Ukazuje dwie formy żałoby: emocjonalną rozpacz, którą prezentuje kompletnie załamana matka dziecka (znakomicie z resztą zagrana przez Charlotte Gainsbourg), oraz spokój i rozsądek, połączony z wewnętrznym żalem, wypaleniem ojca (w tej roli również znakomity Willem Dafoe). Różnica ich charakterów aż razi w oczy. Wszystko wydaje się być spójne i niesamowicie naświetlone. Do czasu.
Pseudo symbolika filmu zabija efekt. Co drugą scenę widzimy jakieś zwierzątko: a to jelonek w trakcie porodu, który ucieka przez bohaterem, a to drapieżny ptak zjadający swoje dziecko, szczytem był lis, który przemawia szatańskim głosem (świetny motyw - szkoda, że zupełnie bezsensowny). Mamy też sceny, jak ta z żołędziami, gdzie Dafoe stoi i patrzy na rozwijające się u jego stóp dęby.
Film można próbować interpretować na różne sposoby. Można przyjąć wersję najbardziej prymitywną, czyli tą ciągniętą od początku: żal po utracie dziecka. Można próbować też doszukiwać się w Nicu Antychrysta - przyczyny dalszych, dramatycznych wydarzeń, obłędu, który ogarnia jego matkę. On w końcu doprowadził do całej tej sytuacji. Właściwie jego śmierć. Sugeruje to choćby jego uśmiech na twarzy, gdy odwraca się w stronę kamery w pierwszych scenach filmu. Można też spróbować zrozumieć ten film, jako satanistyczny epos skierowany w serce samego boga - natura, boska natura, która jest symbolem zła, szaleństwa, brutalności i śmierci. Można wiele. Nic nie pozostaje wyjaśnione. Czy tak miało właśnie być? Przez tony mglistych obrazów można doszukiwać się tysięcy logicznych teorii - całość podsycają wcześniej wspomniane doskonałe, klimatyczne zdjęcia. Muszę zgodzić się z recenzentem - w pewnym momencie zacząłem zastanawiać się, czy reżyser nie siedzi sobie w fotelu i nie śmieje się z nas, naiwnych widzów, którzy doszukują się w tym obrazie głębi. Problem polega na tym, że każdy jest w stanie w mniejszym lub większym stopniu udowodnić swoją tezę na temat przesłania Antychrysta. Film udowadnia tym samym, jak bardzo jest niedopracowany. Jeśli nawet był to zabieg zamierzony, to widz może poczuć się oszukany. Wątpię bowiem, żeby von Trier myślał o każdym możliwym wytłumaczeniu tego filmu, które potencjalny odbiorca jest w stanie poprzeć solidnymi argumentami, a co za tym idzie - większość z naszych wizji jest przekłamana, albo co najmniej niezamierzona.
Im więcej zastanawiam się więc nad sensem tego filmu, tym bardziej dochodzę do wniosku, że ma on zbyt wiele sensownych (i niekiedy kompletnie sprzecznych) wytłumaczeń, żeby był sensowny w ogólnym wymiarze. Typowe: stwórzmy film pełen niedopowiedzeń, dajmy widzowi sporo pola do manewru, wrzućmy dziwne zakończenie i przyprawmy to wszystko niezwykłym prowadzeniem kamery oraz pseudo-symbolicznymi, metafizycznymi obrazkami (Trzech Żebraków, którzy przybywają w cielesnej formie i łażą za głównymi bohaterami...) i dostajemy standardowe pseudo-inteligentne "dzieło".

Podsumowując: daję 4 za grę aktorską i kamerę. Nie dam więcej, bo uważam, że ten film jest kompletnie pozbawiony sensu. Ktoś dobrze napisał - nawet reżyser nie do końca wie, co jego produkcja wyraża, bo co chciał osiągnąć, to osiągnął: stworzył kolejną rzeszę ludzi, którzy znaleźli swoje wytłumaczenie i dali filmowi 10/10, zachwyceni jego głębią, nie biorąc pod uwagę całości. Szkoda. Mogło być naprawdę dobre kino...

bbbosa

Cóż, zgadzam się, ale napiszę jak zrozumiałem ten film ja. I UWAGA SPOILERY.
Jest scena gdzie matka wspomina o kobiecie, która nie panuje nad swoim ciałem, lecz kieruje nim natura. Naturę można w tym filmie odebrać jako tytułowego Antychrysta. A śmierć dziecka jako nieuchronność tej natury, to jest: ciągła prokreacja (lub przyjemność) i śmierć. Matka wiedziała, że dziecko idzie do okna, ale wolała seks (przyjemność - jest to na końcu filmu). A co do tych zwierzątek i końcówki filmu, to wydaje mi się, że ojciec też zginął. Matka cytowała coś w stylu: gdy pojawi się trzech żebraków, ktoś musi zginąć. Generalnie jednak film też do mnie nie trafił. ale dałem 5 bo to von Tier ^^

ocenił(a) film na 8
solberg

"5, bo von Tier"

=

"pogodziłem się z faktem, że ten reżyser tworzy filmy stwarzające pozory inteligentnych, a które w rzeczywistości są pozbawione sensu, więc wiem, że moja interpretacja, pozostaje pustą, bo reżyser nie miał w zamiarze przekazać nam tym filmem niczego, ale pomyślał, że jak zrobi coś takiego, to pomyślimy, że jednak chciał"

Smutne, ale utwierdzam się w tym niestety :/. Film naprawdę zapowiadał się dobrze, szczególnie od strony technicznej nie można mu nic zarzucić.

ocenił(a) film na 10
bbbosa

Skąd zmiana oceny?

ocenił(a) film na 8
blankablanka

Film nie dawał mi spokoju. Oceniłem go na 4/10 i naprawdę byłem święcie przekonany o słuszności tej oceny, co z resztą uzasadniłem powyżej. Czułem jednak gdzieś w środku, że podszedłem do obrazu niesprawiedliwie. Dlaczego? Intuicja może...

W końcu trafiłem na znajomą, która film obejrzała i stwierdziła, że jest "fantastyczny!" Przy okazji przypomniałem sobie parę innych produkcji Tiera i postanowiłem wziąć się za Antychrysta od nieco innej strony, spróbować dać mu tą drugą szansę. Opłacało się. Szczególnie po zażartej dyskusji z wcześniej wspomnianą koleżanką, która świeżo po seansie przytłoczyła mnie falą sensownych argumentów, przemawiających za faktem, że film to jednak nie jest przerost formy nad treścią (no może troszeczkę, ale to chyba charakterystyczne dla Tiera ;]).

użytkownik usunięty
bbbosa

Trier to geniusz, kiedyś wyjaśniał znaczenie swojego jednego filmu. Z resztą wywiady z nim, to perły. Nigdy nie wiadomo co odpowie.
Do dzisiaj pamiętam: "Jaki będzie Pana następny film?", "Porno, z nią (tutaj wskazuje na Charlotte)".

Robi dobre filmy, mają przesłanie, ale nie aż tak głębokie, to już ludzka nadinterpretacja, no i... lubi szokować ; ) Co widać w Nimfomance.

ocenił(a) film na 8

Nimfomanka w ogóle jest świetna o dziwo - nie spodziewałem się tego. Gdyby zabrał się za nią jakikolwiek inny reżyser, pewnie bym po nią nie sięgnął, ale Tier notorycznie mnie zaciekawia, przyciąga, nawet jeśli wielokrotnie zrobił na mnie negatywne wrażenie (lub pierwsze wrażenie, jak w przypadku Antychrysta :) )

użytkownik usunięty
bbbosa

Miałem dokładnie te same odczucia, ale mi Antychryst się spodobał. Mega dziwny film, ale w tej absurdalności, kryło się wiele ciekawych nawiązań, była głębia w tym filmie. Moim zdaniem, jeżeli coś nakłania nas do myślenie, to nie może być to "udawany przekaz", widocznie naprawdę coś ma.

Nimfomanka - odważny, bardzo dobry film, ale muszę oglądnąć jeszcze drugą część, która podobno zmienia ton, i jest stanowczo lepsza.

bbbosa

Piszesz 4/10 a ocenę dajesz 8. Może to pomyłka?

ocenił(a) film na 1
bbbosa

Obejrzałem ponownie, aby sobie przypomnieć. Jest gorzej niż sądziłem to znaczy tu nie ma żadnej treści poza zbitkiem wyrzutów sumienia nimfomanki, która zamiast pilnować dziecka ruchała się większość czasu po czym ono ciekawe świata rzuciło się przez okno poprzez jego niedopilnowanie. Późniejsze sekwencje to urojenia bohaterów, aby mogli zwalić winę za swoje zachowanie na naturę + jeśli ktoś chce wiedzieć dlaczego ona zakładała dziecku buty na odwrót to proste ona jest sadystką i wyraźnie przeszkadzała jej obecność dziecka - w ruchaniu się, a więc stosowała do niego sadystyczne zagrywki. Tam nie ma żadnej symboliki, a omamy bohaterów to ich usprawiedliwienie - uznali, że to co sami spie*li mogą zwalić na naturę, więc widzieli nagle dookoła martwe płody itp. zwierząt. Puste i chore gówno. Facet zadeptujący ptaki, aby schować się przed wściekłą nimfomanką to szczyt absurdu i zaprzeczenie tego o czym mówią pseudo mózgi wychwalające tego crapa. Jedyną i naprawdę złą osobą w tym filmie jest ta wściekła ruchawica, a za nią jej facet.