Antychryst

Antichrist
2009
5,7 64 tys. ocen
5,7 10 1 63783
6,5 35 krytyków
Antychryst
powrót do forum filmu Antychryst


Nareszcie coś sensownego w kinie.

Widziałem wszystkie filmy Larsa. Uważam "Antychrysta" za bardzo ważny
obraz. Film ten w bezwzględny sposób rozprawia się z naturą
człowieczeństwa.

Człowiek wyrwany z "realnego" świata codziennej egzystencji,
pozbawiony religinej otoczki dogmatów (wiary w jakiegoś tam
narzuconego przez kogoś lub nie, bóstwa - wiadomo każdy ma inne),
oderwany od bankomatu...i wszech obecnej konsumpcji - wrzucony w
otchłań "lasu" traumatycznych emocji - staje się CZĘŚCIĄ NATURY.

Tracąca potomstwo sarna, lis jedzący własne wnęczności i zraniony kruk
- to odpowiednie tło do opowiedzenia historii dwójki przedstawicieli
naszego gatunku.

Nie bóstwa, nie mamona ostatecznie ma wpływ na kształt naszych uczuć
w sytuacjach extremalnych. Korznie naszego postępowania i wrażliwości
dostaliśmy w spadku wraz z całym wachlarzem "złych" i "dobrych" emocji
od NATURY. Tytułowy ANTYCHRYST to NATURA, która jest
przeciwieństwem BOGA

Nie wiem dlaczego - Lars nie dokońca w swoich wywiadach chce się
przyznać, że jego film był mocno inspirowany książką z 1888 roku
Friedricha Nietzschego "Antychryst" .

Coś tam kręci że:

"Zaczęło się od tytułu. Rzuciłem sobie hasło: Antychryst, i zacząłem robić
do niego notatki. Pracę przerwała mi straszliwa depresja."

"Miałem z tyłu głowy japońskie horrory, na przykład „Krąg”, „Wstręt”
Polańskiego, „Nie oglądaj się teraz” Nicolasa Roega."

"To jeden z najważniejszych filmowców w moim życiu. Szczególnie
„Zwierciadło”, które rozgrywa się przede wszystkim w lesie – tak jak mój
„Antychryst”. Zadedykowałem więc go Tarkowskiemu, by nie zostać
posądzonym o podkradanie pomysłów z jego obrazu."


Tezy stawiane przez Larsa według mnie mocno pokrywają się z tezami
Friedricha Nietzschego zawartymi w książce "Antychryst"

Ocencie to sami.

cytat z książki:

"Ani moralność, ani religia nie styka się w chrześcijaństwie z żadnym
punktem rzeczywistości. Same urojone przyczyny ("Bóg", "dusza", "ja",
"duch", "wolna wola" – lub też "niewolna"); same urojone skutki ("grzech",
"zbawienie", "łaska", "kara", "odpuszczenie grzechu"). Obcowanie
urojonych istot ("Bóg", "duchy", "dusze"); urojona wiedza przyrodnicza
(antropocentryczna; zupełny brak pojęcia przyczyn przyrodzonych);
urojona psychologia (same samonieporozumienia, interpretacje
przyjemnych lub nieprzyjemnych uczuć ogólnych, na przykład stanów
nervi sympathici, z pomocą mowy znakowej religijno-moralnej
idiosynkrazji – "kara", "wyrzut sumienia", "pokusa diabelska", "bliskość
Boga"); urojona teleologia ("Królestwo Boże", "Sąd Ostateczny", "życie
wieczne").

Ten świat czystej fikcji różni się tym bardzo z ujmą dla siebie od świata
marzenia, że ten ostatni odzwierciedla rzeczywistość, podczas gdy on
rzeczywistość fałszuje, odziera z wartości, zaprzecza jej. Zanim
wynaleziono dopiero pojęcie "natura", jako przeciwstawienie pojęcia
"Bóg", musiało "naturalny" być słowem na "godny pogardy" – ów cały
świat fikcji ma swe korzenie w nienawiści do naturalności
(rzeczywistość!), jest on wyrazem głębokiego niesmaku z tego, co
rzeczywiste...

Lecz to wyjaśnia wszystko. Kto jedynie ma powody wykłamywania się z
rzeczywistości? Kto z jej powodu cierpi. Lecz cierpieć z powodu
rzeczywistości znaczy być unieszczęśliwioną rzeczywistością... Przewaga
uczuć nieprzyjemnych nad przyjemnymi jest przyczyną owej fikcyjnej
moralności i religii: taka przewaga jest formułą na décadence..."

****

Okaleczanie dzieci w dzisiejszym świecie ma podłą przeszłość. Dobrze,że Lars to "poruszył"

O CO CHODZI Z BUCIKAMI?

Muszę zrobić mały wstęp.

Bohaterka udaje się do domku by dokończyć swoją prace naukową podsumujacą jej studia. Praca ta ma udowodnić bezsensowność śmierci tysięcy kobiet oskarżanych o magie i kontakt z szatanem w czasach inkwizycji. Jej samotny wyjazd z dzieckiem, ona sama tłumaczy pogarszającymi się relacjami ze swoim facetem. Oskarża go o to, że on oddala się od niej , "ucieka" jej, "traci" go. Jeszcze przed samotnym wyjazdem do domku...ujawniają się u niej psychozy utracenia kogoś ważnego dla niej.(to będzie się pogłębiać...finalnie doprowaszając ją do ostatecznego szaleństwa). Zagłębiając się w stare księgi opisujace rytuały magiczne, czary, oddawanie kultu szatanowi - jej postępujacy stan szleństwa, niemocy, zagubienia przenosi ją na "drugą stronę" - staje po stronie fikcji (religii - kultu). Traci racionalny sposób spojrzenia na świat i temat, którym się zajęła.



Eksperymentuje techniki okultystyczne na swoim dziecku. Między innymi polegały one na znęcaniu się nad dziećmi. Czarownice i wyznawcy szatana czerpali z tego "moc". Temat ten jest bardzo obszerny. Odsyłam Cię do literatury znanego psychoanalityka Lloyda deMause (on opisuje te praktyki). Proceder ten istnieje do dnia dzisiejszego kultywowany jest przez osoby szalone, zajmujące się magią oraz wyznawców szatana.

Moja dziewczyna ma inną teorię na temat "bucików"

"Kobieta popada w szleństwo. Jej pogłębiające się lęki, biorą się z braku uczucia, miłości - bliskiej osoby - wyczuwa, że jej facet oddala się od niej. Wyjeżdża do domku. Pewnego dnia, gdy pracuje nad swoim referatem, w lesie ginie jej dziecko. Jest przerażona. Po odnalezieniu dziecka, postanawia zdeformować mu nóżki w ten sposób, żeby już nigdy jej nie uciekło (to dowodzi na pogłębiający się u niej stan szaleństwa - specjalnie nie używam sformułowania "stan niepoczytalności" (nienormmalność w naszym świecie nie ma przejrzystej definicji))."

To chyba tyle na temat bucików.

Pozdrawiam :)

Pozdrowienia dla wszystkich szukających.

Do zobaczenia w kinie