pierwszy raz mam tak że boję się wyrazić swoje zdanie o filmie by nie być zaraz osądzonym o bycie (w tym przypadku):
a) gupim ignorantem niedostrzegającym artyzmu dzieła
lub
b) pseudointelektualistą i "wielkim znafcą" kina robiącym z gówna perfumy
Trochę coś mało tolerancji tutaj na filmwebie! ...zresztą pierwszy raz mam też tak że nie wiem co o tym filmie napisać i co o nim sądzić... sztuka to czy kicz? zastanawiająca jest ta rozbieżność ocen użytkowników, ale też i portali (tutaj 5,7 a na IMDb już 6,6) ...no ale nie ma co kierować się zdaniem innych, odwołam się zatem do najprostszej znanej mi zasady: podobał mi się ten film czy nie? odpowiedź: raczej tak... I tyle, żadnych uzasadnień, argumentacji i interpretacji. Tzn. jestem w stosunku do tego obrazu bardziej na TAK niż na NIE …może tylko dodam od siebie tyle że widywałem sporo naprawdę złych filmów, no i parę bezsprzecznych arcydzieł też i wydaję mi się że „Antychryst” nie plasuje się w żadnym z tych przedziałów… ale mogę się mylić... no nic, ciekawy przypadek. i proszę o więcej tolerancji i poszanowanie zdania innych, wszak sposób w jaki odbieramy filmy to rzecz bardzo subiektywna.
to jest właśnie problem. Nie umiem ocenić jednoznacznie tego filmu. Jednakże jak na film dedykowany Tarkovskiemu to jednak zanadto kiczowaty. Nie lubię zbytniej perwersji etc. z drugiej strony jest to film bardzo nietypowy, nietuzinkowy. Jednak mimo wszystko forma w jakiej jest ten film do mnie nie przemawia. Dałem mu 6 bo uważam że jest niezły ale nic więcej.
a ja nie wiem jak go ocenić, więc zwyczajnie tego nie zrobię. Film ten jednak zostawił ślad na mojej psychice. Zdecydowanie bardziej niż wszelkie horrory czy (dotychczas uważany przeze mnie najciąższym filmem) 'Martyrs'. Uważam że nie jest to film dla ludzi wrażliwych, słabych, jest również zbyt inteligentny dla mas. Nie wiem, są po prostu takie filmy których nie można zaszufladkować i umieścić je w 10 stopniowej skali.
Film jest doskonały. Bardzo... mroczny i niepokojący. To chyba najodpowiedniejsze słowa.
(Mam głęboko, że zaraz ktoś mnie wyzwie od perwersów bez gustu itp. - możecie sobie darować)
Ostre dyskusje mogą mieć związek ze zjawiskiem, które nazywam "Syndromem von Triera" właśnie, chociaż można go nazwać również np. syndromem Kubricka, Shyamalana itp. Chodzi o to, że jest grupa ludzi uznających danego reżysera za postać absolutnie kultową i reagują agresją na jakąkolwiek, nawet bardzo łagodną, krytykę tegoż. Osobiście tego nie rozumiem - dam uwielbiam twórczość Kubricka, ale uważam, że nie daje mi to prawa oceniać ludzi uważających, że np. "2001 Odyseja kosmiczna" to film nudny. Po prostu - nie podoba im się i już.
Z tego właśnie powodu oceniłem "Antychrysta" na 1. Po prostu - nie podobał mi się i już.