Pomijam wartosc tego filmu.
Pomijam to, czy zostal zrobiony dobrze, czy zle.
Pomijam to, czy posiada klimat, cyz nie.
Pomijam nawet to, czy dal sie komus wciagnac, czy ktos stwierdzil, ze jest dnem dna.
jestem w stanie pominac wszystko, ale jednej rzeczy nie umiem.
Czy ktos mi wytlumaczy, co bylo w tym filmie smiesznego?
Siedzac podczas seansu i ogladajac zapelniona CALA sale kinowa, nawet przez moment nie przeszlo mi prezz glowe, ze bedzie tam tyle smiechu, jak gdyby ogladano Monty Pythona.
Co jakis czas, przez sale przechodzily wybuchy smiechu. Przy scenie masturbacji niektory ludzie wybuchneli takim smiechem, ze az mialam ochote wstac i uzyc bardzo dosadnych slow, zeby zwrocic uwage smiejacym sie pasztetom. Moja druga polowka skwitowala to "zostaw, widac nie widzialy, to sie smieja".
W wielu momentach, w ktorych ja bylam wcisnieta w fotel i z duszacym pragnieniem wyjscia, sala pobrzmiewala smiechem.
Jestem w stanie zrozumiec, ze nie bylo to najwyzszej ajkosci kino (co jednak nie oznacza, ze nie najnizszej), jestem tez w stanie zrozumiec, ze moglo byc momentami nudne i nuzace. Wszystko ok. Ale, zeby do choelry, smiac sie, jakby sie wlasnie obejrzealo najzabawienijszy film w zyciu?
Nie obrzydzil mnie ani troche. Nie jestem nowicjuszka w tych tematach, a August Undergrounda mordum ogladalam juz tyle razy, ze nawet Guinea Pig przy tym wysiada. Niemniej jednak jestem troszke zaszokowana reakcja ludzi.
A wiecie, co jest w tym wszystkim najbardziej zabawnego?
Ze przy wychodzeniu okazalo się, ze smialy sie tak glosno okolo piecdziesiecioletnie, grube matrony, ktore byly wystrojone i wyszykowane jakby szly na msze. I w tamtym momencie z obrzydzeniem popatrzylam na resztke popcornu, ktora znajdowala sie przy moim siedzeniu...
wiesz, śmiech może być rodzajem reakcji obronnej.
ja też się zaśmiałam może ze 2 razy, co prawda cicho i nie przy tych najbardziej drastycznych scenach.
ogólnie jak ja byłam, nikt się nie śmiał ani nikt nie wyszedł z sali, co tylko dowodzi, że plotki krążące na temat filmów bywają mocno przesadzone.
Chyba tylko osoby niedojrzałe mogły mieć ubaw przy tym filmie.
Jedna jedyna scena była śmieszna i nie powinna się tam znaleźć, mam na myśli "Chaos Panuje"...
Poza tym gra aktorska, muzyka, zdjęcia - genialne.
Pierwsze wrażenie po filmie to zniesmaczenie, które znika gdy na film spojrzymy całościowo.
Przesłanie, głębia psychiki, zachowań są w tym filmie ukazane w sposób mistrzowski.
Dziwi mnie symbolika, i to że główny bohater nie rozmawia o tym z żoną, że do tej pory zastanawiam się czy faktycznie to miało miejsce.
Zastanawia mnie też sens bucików u dziecka i tego co tak naprawdę stało się w psychice bohaterki rok wcześniej.
Ogólnie mogę powiedzieć że film jest dobry, chociaż szokujący, chociaż przynosi zrozumienie dopiero pod koniec filmu.
Podziwiam bohaterkę za pomysłowość (sprawa osełki). Ja bym na to nie wpadł...
Nie wiem jaki jest sens epilogu. W zasadzie miała to być kolejna symbolika, ale wydaje mi się że było to zbędne.
Dlatego nie chodzę do kina, wole obejrzeć film w domu. Ludzie w kinie uświadamiają mi jak bardzo ich nie lubię.
Ja Ci powiem czemu ja się śmiałem.
Bo miałem już dość żenujących scen typu masturbacja z krwawym wytryskiem czy wiercenie komuś nogi bez powodu, nie wspominając o obcinaniu łechtaczki i pieprzenia się co 10 minut.
Film mi się podobał mniej więcej do momentu kiedy pojawił się lis. Nie uważam się za nie wiadomo kogo, najwidoczniej nie jestem takim koneserem sztuki jak Wy, ale najwidoczniej nie kręci mnie rozkładanie na czynniki pierwsze filmu gdzie co 10 minut ktoś się pierdoli, płacze, bije albo samookalecza a najlepiej wszystko naraz.
I śmiałem się bo spektakl był dla mnie żenujący.
Ale pewnie jestem za głupi żeby zrozumieć reżysera, w końcu jest geniuszem.
ps. Szkoda że na siebie tam jeszcze nie srali, ale pewnie też by ktoś dopowiedział sobie jakąś ciekawą interpretację do tego.
Nie uwazam, zeby to byl genialny rezyser. Obejrzalam jego dwa filmy i do tej pory zaden nie wzbudzil we mnie jakiegos zachwytu, wiec wersja, ze jestes za glupi, zeby go zrozumiec z gory odpada. Przynajmniej jak dla mnie.
Zastanawia mnie zatem, czego oczekiwales po tym filmie i co sklonilo Cie do obejrzenia go? Bo ja idac do kina, poczytalam troche, zostalam niejako uprzedzona, ze bedzie masturbacja krwia, wycinanie lechtaczki i takie tam. I generalnie jezeli mam ochote obejrzec sobie ludzi, ktorzy sie kochaja i robia to w taki sposob, to wole zapuscic sobie jakies porno.
I nie uwazam sie za konesera sztuki, aczkolwiek nie potrafie zrozumiec ludzi, ktorzy nie kumaja filmu kompletnie ale rozplywaja sie w zachwytach, jaki jest swietny, bo preciez sa intelektualistami, ktorym obce sa zwykle, proste dziela i ktorzy prawdopodobnie, jak piszesz, nawet w zalatwianiu sie znalezli by wiekszy sens.
I nie mam nic prezciwko ludziom, ktorzy gdzies tam cicho sie usmiechneli przy scenie z lisem (ktora mi sie skojarzyla z Donniem Darko O_O), lub gdy Willem oberwal deska w przyrodzenie. Ale smianie sie na caly regulator podczas takich scen w kinie, posrod innych ludzi, jest jak dla mnie brakiem kultury w stosunku do innych, ktorzy ogladali ten film.
Ok, sprostuje, nie śmiałem się jak na komedii, po prostu w sceny które opisałem wywoływały we mnie śmiech z rozpaczy że film się zapowiadał tak dobrze, że to co widze jest po prostu koszmarne i że mimo wszystko powinienem obejrzeć do końca aby móc to jakoś później ocenić. Na sali nie było dużo osób i w sumie reakcje były podobne więc może miałaś pecha z salą.
Co do samego filmu to wiedziałem tylko że ma być kontrowersyjny, nie czytam recenzji odkąd trafiłem dwa razy na zdradzenie zakończenia filmu w dobrych produkcjach, więc miał to być dla mnie film "niespodzianka".
No i była, fakt faktem nigdy czegoś podobnego nie widziałem ale odebrałem to jakby od połowy film kręcił ktoś inny.
Naprawdę bardzo chciałem wczuć się w klimat filmu, sceneria i zdjęcia były intrygujące, byłem ciekaw co będzie dalej i czytając wypowiedzi ludzi którzy filmu bronią (z reguły nazywając tych co filmu nie zrozumieli motłochem) uważam że nawet jeżeli pominąć zbędne sceny przesadnego okrucieństwa, ten film nie oferuje w zakończeniu nic ciekawego.
Owszem, wiem jak można interpretować niektóre sceny, dużo na ten temat czytałem po seansie, ale generalnie fabuła tego filmu i jego zakończenie wcale nie jest głębokie ani zaskakujące. Tzn. może i jest niespodziewane ale to nie jest historia którą można by z zapartym tchem opowiadać znajomym. Nie ta kategoria.
Film się wyróżnia wieloma rzeczami, pieniądze się na pewno zwrócą i na pewno będzie o nim głośno ale na pewno nie będę go oglądał drugi raz.
A "znawcy" tematu mogą się rozpływać w zachwycie i nazywać mnie ignorantem. Wiem jak wygląda sztuka i to sztuką nie było.
Twój problem z ludźmi na pewno w dużej mierze polegał na pełnej sali, jeżeli ktoś się naśmiewa z filmu inni szybko podejmą klimat nawet jeżeli nie wiedzą z czego się śmiać, może też po prostu wyszło zwykłe chamstwo z ludzi, ale biorąc pod uwage to co widziałem na ekranie jedyne czego można żałować to tego że Tobie przeszkodzili w odbiorze filmu a nie samego filmu.
Pozdrawiam
znasz się na sztuce i wszyscy, którzy nie odbierają filmu negatywnie są ignorantami, abnegatami? znasz się na sztuce i wiesz, że to nie jest sztuką, a ci co tak twierdzą nie mają pojęcia o sztuce? twoje kryteria są absolutnym wyznacznikiem obiektywnego stanu? uśmiechnę się ironicznie i pogratuluję tak pojętej, uniemożliwiającej dyskusję, "pewności siebie"
napisane topornym, prostym kodem, kłopoty ze zrozumieniem to raczej życzeniowa sugestia :> masz problemy z widzeniem, czytaniem i zrozumieniem tego, co sam napisałeś? daruj sobie, bo robi się coraz śmieszniej
Ciężko się dyskutuje z kimś kto nie potrafi czytać ze zrozumieniem.
Jeszcze ciężej z kimś kto z "a znawcy tematu mogą się rozpływać w zachwycie i nazywać mnie ignorantem" robi "wszyscy, którzy nie odbierają filmu negatywnie są ignorantami" bądź z "Wiem jak wygląda sztuka i to sztuką nie było" robi "znasz się na sztuce i wiesz, że to nie jest sztuką, a ci co tak twierdzą nie mają pojęcia o sztuce"
W tej sytuacji nie wiem czy nie potrafisz czytać i to Ci mogę wybaczyć, czy potrafisz i dopowiadasz sobie i przekręcasz świadomie, ale wtedy oznacza to że jesteś zwykłym trollem.
W ten czy inny sposób żegnam.
to się nazywa przeniesienie, a jak to się ma do twoich tekstów, zastanów się nad tym samodzielnie i wstrzymaj przed rzucaniem haseł o trollingu, bo w tym miejscu się rozmawia, a nie obraża za napisanie czegoś, co nam nie odpowiada, jeśli nie masz nic z sensem do powiedzenia, to faktycznie żegnam również
Zawsze czytasz tylko ostatnie zdanie z postu?
Dokładnie wyjaśniłem w czym tkwił problem, podałem argumenty to że Ty nie masz żadnych to już Twój problem.
A ten foch na koniec jest naprawdę zabawny :)
Trzymaj sie ;)
chyba się pożegnaliśmy ( argumenty mam, ale nie ma powodu, by w tym momencie i pod tym komentarzem dalej dyskutować)
kuleczkowate... nie masz racji :P nie przeczytałeś ze zrozumieniem... heh a tera breniesz w ten szit swojej wypowiedzi jeszcze bardziej ;) moze nie myslałes tak.. ale to co napisałes mówi jasno.. przeinaczyłeś słowa swojego przedmówcy.. no nic to ;) jak by wszyscy wszystko rozumieli to wszyscy byli by średni... a świat pozbawiony byłby wybitnych i kiepszczyzny a tak dominują średni a skrajności się niwelują :D.. pozdro.. PS nie zapomnij mi pojechac jaki to ja durny jestem i jak to nie czuje "klimatu" hah ;) pisz zdrów... z bogiem (kimkolwiek jest)
łoo, bestia666azazyl, ale mi dowaliłeś, no masz mnie, mogę się kajać i czołgać po podłodze z wyrzutami sumienia :))))))
I tak jestes widac w lepszej sytuacji, bo nawiazujac, ja z filmu nie zrozumialam niestety nic. Cala symbolika, ktora jest tam zawarta, a nad ktora pastwia sie samozwanczy krytycy filmowi, nie ma dla mnie sensu. I przyznaje, moze faktycznie jestem glupia, ale nie tylko nie zrozumialam nic, ale nawet sie wynudzilam... Spodziewalam sie naprawde dobrego, ambitnego kina. Aczkolwiek w dzisiejszych czasach sama juz nie umiem powiedziec, co tak naprawde jest ambitnym kinem (w koncu to nie sa czasy Scarface'a ;) ). Niemniej jednak generalnie chodzilo o fakt, ze cala sala co chwila wybuchala niekontrolowana salwa gromkiego smiechu i to tak naprawde mnie uderzylo, bo jak dla mnie naprawde nie bylo tam niczego, z czego mozna by sie usmiac. I to nie jest kwestia geniuszu, bo jak dla mnie to geniuszu w tym nie bylo. Jedyne, co tak naprawde ten film mial innowacyjnego, to ogwaga, bo nie przypominam sobie, zeby wczesniej jakis rezyser wyniosl na sale kinowa podobny obraz.
Pozdrawiam :)
Na seansie, na którym ja byłem, nikt raczej śmiać się nie śmiał, może kilka gimnazjalistów, którzy poszli po to, żeby, no w sumie pośmiać się z najbardziej drastycznych scen. Symbolika symboliką, pięknie ładnie, ale film nie przekonał mnie do siebie. Poza tym trzeba patrzeć na ten film jak na czyjąś autoterapie, a co za tym idzie, na postrzeganie świata oczami innej osoby, która zaprezentowała w filmie swoje lęki itp. Tak na prawdę niczego do końca nie zrozumiemy.
jasne, że nie mozna z góry zakładać, że skoro reżyser ma taką a nie inną renomę to z pewnością zrobi film "idealny". ja co prawda lubię larsa von triera, ale potrafię przyznac , że niektóre jego obrazy przerastają mnie bądź do nich nie dojrzałam, bądź powinnam je jeszcze raz obejrzeć i przemyślec. jestem świeżo po obejrzeniu tego filmu i cały czas mam w sobie dreszczyk emocji.
fakt, że niektóre filmy na siłę robią z siebie bombe intelektualną, której nikt nie kuma ale wszyscy kiwają głową jaki to on nie był świetny.
ale jeśli sę takich filmów nie lubi, to po prostu się ich nie ogląda. każdy może oglądać i zachwycac się nad tym, nad czym chce.
może sie to komus nie podobac, ale lubię filmy, w których nie jest wszystkie opowiedziane prosto z mostu. tak samo zresztą jak filmy, które są mniej skomlikowane. wszystko w zalezności od nastroju;] i nie uważam się za rozintelektualizowaną kinomankę;p
W filmie nie ma na pewno nic śmiesznego, a raczej w prost przeciwnie. Ja tam nie wiem jak można się śmiać na takim seansie, niektórzy widać mogą. Jak dla mnie świadczy to o niedojrzałości widza.
Śmiech może wynikać z paru czynników i niedojrzałość jest tylko jednym z nich. Ktoś już wspomniał o drugim t.j. o używaniu śmiechu jako mechanizmu obronnego. Nawet dojrzały widz ma czasem potrzebę rozładowania emocji i często uzewnętrznia to właśnie śmiechem. (Dobrze ten temat był ujęty w filmie 'Życie jest piękne'). Trzecim czynnikiem który może powodować śmiech jest sama treść. Dlaczego a priori należy uznać, że jeśli temat jest poważny (a rozumiem, że wiele osób problem zła uważa za poważny) to jego traktowanie czy interpretacja również jest poważna. Osobiście nie widzę tej powagi w próbie przełożenia wybiórczo potraktowanej późnośredniowiecznej myśli filozoficznej czy teologicznej na przekaz uniwersalny, który ma pasować do XXI wieku. Kobieta jest zła z natury i pociąga w otchłań za sobą mężczyznę? Litości. Przecież to komedia.
[zdaje sobie sprawę, że są przesłanki do innego rozumienia myśli zawartej w filmie ale w kontekście śmiechu są one nieistotne]
No tak, trzeba być niesamowicie dojrzałą osobą żeby dostrzec geniusz w waleniu konia i obcinanu łechtaczek na ekranie. Mam nadzieje że nigdy takiego poziomu dojrzałości nie osiągne.
film może i był trochę naturalistyczny, ale z drugiej strony czy walenie konia jest czymś tak niesamowitym i odrażającym? no ejj znajdź faceta, któy tego nigdy nie robił. sama "Nature..."
Nie dziw się, że ludzie się śmiali, skoro chodzisz do multipleksu (jadłaś popcorn, więc pewnie byłaś w multipleksie). Tam się chodzi, żeby się nażłopać coli i zjeść nachos czy popcorn. Ludzie w multipleksach konsumują, a nie zastanawiają się nad filmem, jego treścią, symboliką, przekazem; nie idą na film, ale idą do kina, a to są zupełnie 2 różne sprawy; jasne, że nie wszyscy, ale byłam w multipleksie 2 razy i za każdym razem była grupa beznadziejnie nabijających się tępaków w różnym wieku.
Dlatego tak ważne jest, aby zachować kina studyjne, małe, może z trochę gorszym dźwiękiem czasem, albo siedzeniami, ale kina, w których siedzą ludzie myślący.
Ja ten film oglądałam właśnie w takim kinie w Poznaniu i jeśli ludzie się śmiali, to dokładnie wiedzieli z czego (niektóre sceny były tak beznadziejne, że aż śmieszne), bo są krytycznymi, uważnymi widzami.
Suahili, zgadzam się - kina studyjne to coś, o co nalezy szczególnie dbać, masz na myśli poznańską Muzę, też właśnie w Muzie widziałam Antychrysta, uwielbiam też Amarant :)
odnośnie filmu ... film jest dla mnie genialny ... i wiecie co? mam po dziurki w nosie bełkotu, ze jeśli ktoś chce rozebrać film na czynniki pierwsze to dorabia ideologię ... jeśli komuś się nie chce, albo nie widzi w filmie nic wartego uwagi, to niech nic nie mówi zwyczajnie. Jeśli ktoś idzie na film von Triera i chce historyjki do opowiedzenia kumplom przy barze, to gratuluję wyboru filmu.
po 3 czy 4 rozdziale chyba ktoś na sali kinowej z tylnych rzędów westchnął kiedy zobaczył, że film trwa dalej 'O boże!' i chyba wszyscy widzowie się śmiali. to było mocne.
i lis też był zajebisty.
heh .... no z takim stwierdzeniem się jeszcze nie spotkałam, że "lis był zajebisty" ... jak widać, ludzie są baaaaardzo różni ... gwoli ciekawości - Ciebie film rozbawił jak mniemam?
Ja np wychodzę z założenia, że jeśli nie mam nic konkretnego do powiedzenia po obejrzeniu filmu, to po prostu nic nie mówię ... a jeśli np nie porusza mnie malarstwo, bo go nie rozumiem (co akurat w moim przypadku jest prawdą), to nie lezę na wystawę impresjonistów tylko po to, żeby potem pojechać po malarzach, ze tworzą gnioty, bo dla mnie to totalnie powalony pomysł ... film to też sztuka ... nie każdy musi być na nią wrażliwy ;)
Nie wszyscy są też wrażliwi na obcinane łechtaczki jak widać i mylą kicz ze sztuką.
Facet wyraził zdanie że film był do dupy a z lisem było przegięcie, akurat w tej sytuacji to Ty nic ciekawego nie masz do powiedzenia więc lekarzu lecz się sam.
SC10n ... wiesz, wyobraź sobie, że nie uważam sceny wycinania łechtaczki za najważniejszą w filmie, swoją drogą, wiedziałam wcześniej, że takowa scena się pojawia i nie mając ochoty na to patrzeć po prostu odwróciłam głowę ... Twój komentarz też był bezzasadny jak tak na to spojrzeć ... brak słów jak bezsensowny atak wywołuje stwierdzenie, że nie mówię jeśli nie mam nic do powiedzenia ....
ps.teraz pewnie posypie się grad komentarzy, że nie widziałam "najwazniejszej" sceny w filmie a sie odzywam heh
ps.2 nie rozumiem też dlaczego niektórzy czują się obrażeni stwierdzeniem, ze film to sztuka, na którą nie wszyscy są wrażliwi ... zresztą, szkoda gadać, gdybyś przeczytał moją wypowiedź ze zrozumieniem to byś nie pędził z tym swoim komentarzem ...
ale po co była ta scena? coś wniosła do filmu? ano nie
film poradził by sobie świetnie bez niej i kilku innych gdyby fabularnie był na przyzwoitym poziomie
gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem ... po co była scena ... po co był cały film w takim razie? być może warto zastanowić się nad własnym scenariuszem i wyreżyserować własny film z fabułą, która potrafi się obronić? ;) dla mnie ta scena była jedną z wielu, obrzydliwa, rzecz jasna, ale jak najbardziej na miejscu w tym filmie, obłęd tej kobiety sięgnął zenitu, potem już leciało jak z górki.
ponawiam pytanie - po co? reżyser nie umiał w inny sposób ukazać obłędu, załamania nerwowego? czy celowo chciał się wpisać w pochód 'realistycznych' filmów z Piłą na czele.. bo tam przecie też sceny okrucieństwa mają swe uzasadnienie, tyle tylko, że wynikające z konwencji..
Trier mógł sobie w takim wypadku darować jakąkolwiek fabułę i uraczyć widza ciągiem obrazków ze swej jaźni - oszczędziłoby to dywagacje na temat czy ten film to jeszcze sztuka czy też zwykłe gówno..
rety ... a nie przyszło Ci do głowy, ze umiał ale nie chciał ...? reżyser, który zrobił taką masę niezwykłych filmów jak Trier, czemu chyba nie zaprzeczysz, prawdopodobnie wie co robi dodając jakąś scenę ... zresztą to takie polskie właśnie - zjechać coś, co mi nie odpowiada, pokombinować, pozmieniać tak, żeby DLA MNIE było zjadliwe .,.,. tolerancja ...
W tej makabrycznej scenie nie chodzi, moim zdaniem, tylko i wyłącznie o epatowanie brzydotą i tani chwyt. Jest aktem najmocniej pokazującym skierowanie agresji na samego siebie, totalne okaleczenie się w obłędzie, chorobie, histerii. Człowiek zdrowy zawsze jakoś chroni siebie, dba o siebie, także o swoje ciało. To pokazuje, że chory, zainfekowany umysł, zaraża też ciało. Jedno pociąga za sobą drugie. Jak w Spencerowskiej definicji społeczeństwa.
A może też być tak, że ten akt autoagresji jest próbą sprawdzenia, czy jeszcze cokolwiek czuję, czy jestem jeszcze zdolna do odczuwania bólu???
A przy okazji scena z obcinaniem łechtaczki jest zwykle zanegowaniem biologicznej kobiecości.
Swoją drogą - ludzie widzieli w kinie tyle zła, agresji, krwi, gwałtów, morderstw, szaleństw i wojen - i nikogo to jakoś nie oburza specjalnie, a ta scena tak bardzo gorszy i zniesmacza.
Bo jak ide na film o wojnie, to licze się z tym że zobacze wojne. Jak ide na dramat psychologiczny to wcale nie musze oglądać obcinanych łechtaczek żeby poczuć że postać nienawidzi sama siebie. Nie musze też oglądać co 10 minut pieprzenia się bez powodu.
W dramacie wojennym można pokazać scene egzekucji pokazując oprawce jak mierzy z pistoletu do jeńca, zmienić kadr tak żeby nie było nic widać pozostawiając tylko dźwięk wystrzału.
Można też pokazać jak eksploduje czaszka, mózg, jeniec wije się w konwulsjach, sra pod siebie, moczem brudzi spodnie. Mozna pokazać jak rozpryskana krew trafia na innych jeńców, po czym jeden z nich zaczyna wymiotować i robi to na innych współwięźniów.
Ale po co? Nie zmienia to faktu że jeniec został zabity. Nie musze tego oglądać. I nie ma to żadnego związku ze słabym żołądkiem. Na film o żywych trupach pójde i nie mrugne nawet okiem. Chodzi o sam bezsensowny przekaz.
ja też akurat tej sceny nie uważam za najważniejszej i wcale nie utkwiła mi tak w pamięci. poza tym wydaje mi się że była potrzebna y ukazać ten cały ból, winę, żal... nie wiem. to tylko moje przypuszczenia. tak naprawdę jest to również historia małżeństwa które boryka się z chorobą psychiczną jedengo z małżonków. to tragedia rodzinna.
heh jeszcze tylko dodam, bo mnie rozbawiłeś - a któż niby myli kicz ze sztuką i w czyim pojęciu to kicz a w czyim sztuka? wracając do mojego porównania, czy nie wyda Ci się śmieszne albo może żałosne jeśli ktoś powie, że Impresja Moneta to kicz? Pewnie sa tacy, co tak twierdzą, ci "niektórzy" co to coś z czymś mylą heh i mają prawo tak myśleć w swojej ignorancji lub niewrażliwości jak wolisz ... widzisz, ja , mimo że dajmy na to ten impresjonizm wspomniany nie robi na mnie wrażenia, bom niewrażliwa na niego, nie ośmielę się nazwać dzieł impresjonistycznych kiczem, bo w moim mniemaniu świadczyłoby to wyłącznie o megalomańskim sposobie myślenia ... a już na pewno nie byłoby to w dobrym tonie, ani świadczyło o szerokim poglądzie ;)
i tak to jest własnie - patrzymy na to samo a widzimy co innego ... jeden wycinaną łechtaczkę, a drugi coś więcej ...
heh.. jakoś pierwsze filmy nie powstały po to by uwznioślać ludzkie serca lecz po to by dać im prostą nie wymagającą rozrywkę stojącą w opozycji do książek, które kiedyś były książkami a nie albumami z fotkami..
jeśli ktoś szuka prostej, niewymagającej rozrywki, to gratuluję jeśli wybiera film Triera :) i nie zgadzam się co do aluzji, że dzisiaj książki to albumy z fotkami, szukajcie a znajdziecie.
taa.. bo filmy Triera zaiste są 'głębokie'.. co najwyżej głębokie są otwory do których wtykane są różne i różniaste dziwaczne rzeczy ;)
bla bla bla ... kolejny denny tekst ... jak nie trafia do Ciebie Trier i sprowadzasz go do pozycji reżysera Piły czy pies wie tam czego jeszcze (nie wnikam z jakich powodów) to po jakie licho oglądasz jego filmy i jeszcze dyskutujesz, powinnaś skończyć wypowiedź dawno temu. Tak trudno objąć umysłem, że Trier JEST wyraźnie powalonym reżyserem??? Co z kolei nie wyklucza jego kunsztu, a wybór technik jest wyborem reżysera, więc może faktycznie powinnaś nakręcic swój własny film, pomyśl o tym, zanim po raz kolejny przywłaszczysz sobie prawo do weryfikowania co kto powinien w filmie pokazywać, a czego nie. I jeszcze jedno - przeciętny widz, uważający obejrzany film za gówno, nawet nie będzie tracił czasu na dyskusje nad nim ... nie wnoszące nic poza bełkotem wyświechtanymi tekstami ...
Powaleni to byli ludzie z Monty Pythona. To co zrobił Trier w Antychryście mozna porównać do Piły bo w obu filmach jest niepotrzebne, bezmyślne okrucieństwo które ma zasłonić braki w fabule.
Stwierdzenie "jak Ci się nie podoba to nie chodź na jego filmy" jest równie niedojrzałe co bezmyślne, bo nie można oceniać negatywnie filmu którego się nie obejrzało tylko dlatego że poprzednie filmy się nie podobały.
"a wybór technik jest wyborem reżysera,(...)pomyśl o tym, zanim po raz kolejny przywłaszczysz sobie prawo do weryfikowania co kto powinien w filmie pokazywać, a czego nie"
Słowa nie powiem jak kiedykolwiek pojawi się możliwość zwrotu pieniędzy za spektakl który nie spełnił oczekiwań. Takiej możliwości nie ma. W restauracji jakby mi ktoś zaproponowal wyborny befsztyk w niespotykanym sosie, a dostałbym kurczaka do którego dorzucono nie wiadomo po co flaki wieprzowe, to rzuciłbym tym kucharzowi w twarz, odzyskał pieniądze i jeszcze racja by była po mojej stronie. W przypadku filmów takiej możliwości nie ma ale to moje zasrane prawo żeby ten film krytykować. To reżyser odpowiada przedemną a nie ja przed nim.
"przeciętny widz, uważający obejrzany film za gówno, nawet nie będzie tracił czasu na dyskusje nad nim ... nie wnoszące nic poza bełkotem wyświechtanymi tekstami"
Skąd możesz wiedzieć co zrobi przeciętny widz? Jesteś przeciętnym widzem? Współdyskutanci są? Na jakiej podstawie to oceniasz? Znasz ich? Są przeciętni bo mają inne zdanie niż Ty? A skoro nie będa tracili czasu na dyskusje to jak mogą bełkotać wyświechtanymi tekstami skoro nie biorą udziału w dyskusji?
Widzisz już, kto tu najwięcej bełkota?
Ale co ja moge wiedzieć, mój umysł najwyraźniej nie ogarnia geniuszu Triera i Twojego. Widzi tylko słabą fabułę, przesadnę dłużyzny i okrucieństwo. Zdjęcia były ładne ale co z tego.
Niech sobie każdy odpowie na pytanie czy fabuła tego filmu (pomijając bezmyślne okrucieństwo) była warta tego żeby film polecić przyjaciołom albo przynajmniej iść do niego na kina drugi raz. Jeśli tak to zapraszam, niech idzie jeszcze raz i się świetnie bawi. ;)
po pierwsze - "powalony" nie ma jednoznacznej definicji ...
po drugie - "jak ci się nie podoba to nie chodź na jego filmy" to nie moje stwierdzenie ... ja np użyłabym przecinka tam, gdzie trzeba ...
po trzecie - zwrot pieniędzy za spektakl albo za film??? człowieku, o czym Ty w ogóle mówisz???? jeśli film nie spełni TWOICH oczekiwań, to chcesz kasę z powrotem? nie bądźże śmieszny, doprawdy :DDDD
po czwarte - bełkocze jeśli już, a nie bełkota
po piąte - tak, uważam się za przeciętnego widza, wcale nie czuję się z tym źle
po szóste - heh geniusz Triera czy mój ... na miłość boską, chłopie, Ty jakiś frustrat jesteś zwyczajny ... tego nawet nie skomentuję :D
po siódme - reżyser odpowiada przed Tobą???? nie, no tym mnie rozwaliłeś na łopatki po prostu .... :DDDDDDDD
i do tego jeszcze bawisz się w adwokata ...
reasumując - chrzanisz chłopie ile wlezie, bez ładu i składu, totalna jałowizna :DDD
swoją drogą - sytuacja jest taka - kontrowersyjny film, widownia podzielona, pozytywny komentarz osoby, która film uznała za cenny z wymienionych powodów, i nagle - łuuuuup! prędzej czy później znajduje się cwaniak, wymyślający temu, komu film przypadł do gustu od różnych takich ... a to, ze ktoś się "staluje", a to, że wymyśla, a to ze uważa sie za geniusza ... gówno prawda za przeproszeniem. Mam odruch wymiotny na takie tendencyjne teksty ... miałkie jak miał, jałowe jak cholera wie co ... denne po prostu.
Jak mniemam, miałeś albo przyciężkie zabawki jako dziecko, albo życie Ci dokopuje na każdym kroku, skoro swoje frustracje wyładowujesz na forum o filmach atakując ludzi, którzy akurat w danej chwili z Tobą nie dyskutują. Ale w jednym masz rację - masz to swoje zasrane prawo odzywać gębę nawet nie pytany.
1. "powalony" nie ma jednoznacznej definicji" - i co to wnosi do rozmowy?
2. "to nie moje stwierdzenie ... ja np użyłabym przecinka tam, gdzie trzeba ..." - zgadza się. Ty napisałaś: "jeśli komuś się nie chce, albo nie widzi w filmie nic wartego uwagi, to niech nic nie mówi zwyczajnie." co można sprowadzić do - niech zamilknie każdy kto ma inne zdanie niż ja. Wybacz że to przeoczyłem, ten cytat wyraźnie zaznacza z jaką osobą mamy doczynienia. I proponowałbym Ci żeby sobie darowała te swoje pseudointelektualne pouczenia co do interpunkcji i gramatyki skoro sama zaczynasz zdania z małej litery i wręcz gwałcisz język polski dziesiątkami niepotrzebnych emotek i znaków interpunkcyjnych.
3. Skoro potrawa czy jakikolwiek produkt nie spełnia moich oczekiwań i moge to reklamować w podobny sposób powinno być z filmami.
4. Patrz punkt 2.
5. "Tak, uważam się za przeciętnego widza". To fajnie ale dalej nie daje Ci to prawa deklarowania w imieniu wszystkich przeciętnych widzów co zrobią po filmie czy co powinni robić albo jak się bedą zachowywać.
6. Wycieczki osobiste zaczynają się z reguły w momencie kiedy brak argumentów. Idąc za swoją radą nie powinnaś mówić nic jeśli nie masz nic do powiedzenia. Ale skoro już przy tym jesteśmy, Twoje cytaty:
"odnośnie filmu ... film jest dla mnie genialny ... "
"reżyser, który zrobił taką masę niezwykłych filmów jak Trier, czemu chyba nie zaprzeczysz, prawdopodobnie wie co robi dodając jakąś scenę"
"bla bla bla ... kolejny denny tekst ... jak nie trafia do Ciebie Trier i sprowadzasz go do pozycji reżysera Piły czy pies wie tam czego jeszcze (nie wnikam z jakich powodów) to po jakie licho oglądasz jego filmy i jeszcze dyskutujesz, powinnaś skończyć wypowiedź dawno temu."
"Tak trudno objąć umysłem, że Trier JEST wyraźnie powalonym reżyserem??? Co z kolei nie wyklucza jego kunsztu, a wybór technik jest wyborem reżysera"
Nie. Wcale się nim nie zachwycasz. A oprócz tego ewidentnie też widać że nie masz pojęcia o dyskusji bo jesteś uprzedzona do osób które mają inne zdanie niż Ty, co też będzie widać niżej..
7. Tak, film reżysera to produkt i to ja decyduje o tym czy film mi się podoba, co powinno być jeszcze w filmie a czego nie powinno być. To się nazywa "własna opinia" czego następstwem jest "recenzja".
Do kolejnych dwóch ataków personalnych wrócimy później.
"Ale w jednym masz rację - masz to swoje zasrane prawo odzywać gębę nawet nie pytany.
Na tym polega dyskusja na forum dyskusyjnym. Jak chciałaś dyskutować z jedną osobą to należało pisać z nią prywatnie. Zarzucasz mi bycie cwaniakiem i że atakuje ludzi. Lista Twoich cytatów tylko z ostatniego posta:
"nie bądźże śmieszny", "chłopie, Ty jakiś frustrat jesteś zwyczajny", "chrzanisz chłopie ile wlezie, bez ładu i składu, totalna jałowizna", "miałeś albo przyciężkie zabawki jako dziecko, albo życie Ci dokopuje na każdym kroku, skoro swoje frustracje wyładowujesz na forum o filmach atakując ludzi", "masz to swoje zasrane prawo odzywać gębę"
Wiec moje podsumowanie. Jedynym frustratem na forum który atakuje innych jesteś Ty. Co do tego nie ma już żadnych wątpliwości. Jedną sprawą jest krytykować film który się nie podobał, druga leczyć kompleksy na innych użytkownikach forum. Nie jesteś żadnym partnerem do dyskusji. Żegnam.
O jaaaaa ....
"Jedną sprawą jest krytykować film który się nie podobał, druga leczyć kompleksy na innych użytkownikach forum." <<< no widzisz, jednak rozumiesz, to po co jeszcze bełtasz? nie wniosłeś do tej dyskusji nic poza stekiem zarzutów, początkowo wobec filmu (okej), potem wobec mnie i jeszcze kilku innych użytkowników (nie moje sprawa), a teksty w stylu
"Nie jesteś żadnym partnerem do dyskusji. Żegnam."
widziałam w Twoim wykonaniu już niejednokrotnie, dlatego nie skomentuję ...
skomentuję natomiast zarzut odnośnie "gwałcenia" języka i "pseudopsychologicznych twierdzeń" ... już mówiłam - takie tendencyjne, jałowe, wyświechtane zarzuty naprawdę powodują u mnie odruch wymiotny z powodu prostego - to nagminne wśród ludzi o wielce wydumanym ego, nie potrafiącym zaakceptować własnej przecietności, którym wydaje się, że jeśli ktoś inny ma pogląd zgoła odmienny, akceptujący coś, co jest dla nich nieakceptowalne, to sam się stawia na piedestale i uważa siebie samego za lepszego, co jest dla mnie totalną bzdurą zwyczajnie. To nie ja tu mam problem z kompleksami drogi panie, ja śmiało piszę, że uważam się za przeciętnego widza, że nie trafia do mnie każdy rodzaj sztuki (tak - uważam film za sztukę, nie za produkt podobny do płatków owsianych czy mydła ...), etc ... To Ty tutaj zacząłeś nerwową dyskusję, wszczynasz jakieś podpuchy słowne, naprawdę, to jest niskie. Takie gderanie, gderanie, czepianie się i kończenie rozmowy "żegnam, nie jesteś żadnym partnerem do rozmowy" :D otóż okazuje się, że jestem, skoro dyskutujesz :D widzisz - mówisz jedno, robisz drugie, zarzucasz mi coś, co dotyczy tak naprawdę Ciebie ... popełniłeś najpoważniejszy błąd w ocenie czyichś wypowiedzi, otóż dopuściłeś się łatwej nadinterpretacji. Dodatkowo na Twoją niekorzyść działa fakt, że kurczowo się jej trzymasz. Zaryzykowałabym nawet komentarz "beton" :D z emotikonkiem na końcu ;D a jak :D