ja totalnie nie rozumie, czemu ten film ma takie niskie noty??!! to intro czarnobiałe jest po prostu prześwietne, a kolejne sceny przedstawione w wyśmienitej scenerii, a ta scena z drzewem i wplecionymi w niego ludźmi robi wrażenie. Czy w filmie musi się w każdej sekundzie dziać tysiąc rzeczy, żeby był dobry? No ale cóż :)
Nie no wiesz jest ciężki i dziwaczny, brakuje mu piękna :) nie ma murzyna, pożerającego zło albo jakiegos małego człowieczka, który walczy z brzydalami. To troszkę naszym dzielnym filmwebowiczom nie odpowiada. Dla mnie niezły chociaż natura to nie pornos, mogli by o tym pamiętać.
Za jeden z plusów tego filmu uważam tutaj porno-scenkę, która naprawdę wywołała u mnie dzikie podniecenie. Niemniej, film im trochę się nie udał, gdyby wybrali inne opcje co do niektórych momentów, może miałby większą ocenę. Większość filmu oglądałem z zażenowaniem i niecierpliwością, ale cóż, każdy ma inny styl i gust.
Potrzebujesz odwiedzić kogoś, z kim popracowałbyś nad poprawną polszczyzną, z kimś kto siłą psychiczną bądź fizyczną wypędziłby z ciebie takie wiejskie zwroty, jak "ja rozumie". Mi film średnio przypadł do gustu, było w nim za dużo idiotycznych scen które można by rozegrać zupełnie inaczej, ale wykonanie niezłe, niemniej sklepałbym cię po pysku za lans z wątkiem o psychiatrze, to tyle.
Ten sam fenomen niskiej oceny z filmem "Salo" Pasoliniego (5,5!). Film klasyk i być może jeden z najważniejszych w historii kina (tak okreslił go Gaspar Noe). Ale niestety niewłaściwi ludzie się biorą za oglądanie "ciężkich" filmów i oceniają go przez pryzmat "łatywch" filmików.
Ponadto ten film zabolał wiele ludzi religijnych, którzy nie są w stanie spojrzeć na przyrodę okiem ateisty lub gnostyka (świadomie nie mówię o tzw. "agnostykach").
ee no zaraz o ateiźmie. on z religią nie ma nic wspólnego. No chyba, że komuś się wydaje, że go Bóg musi strzec każdego dnia, a jak w Biblii napisali to juz napisali i kropka.
Myślę, że ateizm tu ma duże znaczenie. Antychryst przedstawia skrajnie materialistyczny i złworogi obraz świata. Nie chodzi tylko o indywidualną więź z sacrum, lecz o całkowicie bezbożny i zły świat.
Zresztą zauważ, że niemal cała treść filmu jest przesiąknięta symbolami antychrześcijańskimi.
nie wiem ogólnie nie interesują mnie symbole, ja dostrzegam tylko tytuł. Ale to że świat jest materialistyczny to dla mnie przynajmniej z religią nie ma nic wspólnego. Wiadomo, że to o czym sie mówi w kościele tej historii przeczy trochę, ale w kościele sie mówi dużo o różnych wartościach itp nie dlatego, że religia na nich polega tylko dlatego żeby ludzie zachowywali się przyzwoicie tak, żeby świat był znośny tak ogólnie. No bo pomyśl logicznie.. Bóg to nie człowiek tak.. co go interesuje jakiś tam cierpienie kogoś, niesprawieldiwośc czy nie wiem co tam jeaszcze.. Nie zgodze się, że świat jest zły. jest bardzo dobry, praktyczny, siła to ogólnie bardzo dobre kryterium. Myślę, że ciążko znaleźć by było jakieś inne.
Zauważ, że wszystkie wartości, o których mówi kościół sobie nawzajem przeczą. trzeba o nich mówić bo jak jakiś rolnik z pola zrozumie, że nie może czegoś tam czy czegoś innego :) ale ktoś kto myśli wie, że to wszystko umowne. Pomyśl jaki świat byłby straszny gdybś się mial z tymi wszystkimi wartościami tak naprawdę (a nie na niby tak jak jest rzeczywiście) liczyć. Nic by się nie dało zrobić bez popełniania milionowej zbrofni przeciewko wszystkiemu. Ale te wartości to jakby srodek, a nie cel.
Zgadzam się Tobą we wszystkim oprócz jednej kwestii: świat rządony siłą trudno nazwać "dobrym". Siła jest kryterium amoralnym, czyli ani dobry ani zły. Jednak w momencie gdy siła się zwraca przeciw Tobie (np. władza, choroba, kataklizm... cokolwiek), to bardzo się dla Ciebie okazuje się, że świat jednak jest zły.
I to nie jest tylko subiektywna ocena. Zauważ, że wszystko co żyje, żyje jedynie kosztem innego życia. "Jeść albo być zjedzonym". Według mnie to "złe" i gdbym mógł być jakimś "bogiem" i był na tyle mądry, aby znać lepsze rozwiązanie, to bym to zmienił - albo w ogóle bym nie stworzył coś takiego jak ten świat.
W tym sensie pisałem o "ateizmie" tego filmu. Myślę, że ten film jest właśnie takim oskarżeniem (fikcyjnego) "Boga". Tak ja to przynajmniej odebrałem. Ale może mam zbyt niezrównoważoną psychikę;)
to już pewnie zależy tylko od podejścia. Ja jakby bardziej próbuje patrzeć z perspyktywy ogółu. Nie interesuje mnie perspektywa jakiejś osoby tylko jakby progres całości, a ten najlepiej gwarantuje siła, która stoi u podstaw ewolucji i w ogóle całego postępu chyba. Ale pewnie twoje podejście bardziej towarzyszyło autorowi jeśli ma depresje i w ogóle kręci tego typu filmy ciągle. Muszę się w niego bardziej wgłębić.
Ostatnio oglądałem Melancholię i bardzo mi sie podobała. Ale wiesz jak to jest: jak się nie odnajdziesz w klimacie danego przekazu, to nic nie dotrze.
Ale tak jak to widzę nie należysz do ludzi, którzy w przypadku gdy im się film nie spodoba będę bredzić o "psudointelektualistach" itd.
Jestem natomiast pewny, że spodoba Ci się "Dogville" Triera. Może ten film najpierw sobie zobacz nim obejrzysz Melancholię.
Właśnie zamierzam i uwierz, że jednak należe. Ale tylko wtedy jak widzę jakieś takie bajeczki typu połowa filmów z filmwebowego top 100 i do tego zewsząd dochodzą mnie ochy i achy onanizujących sie właśnie kinomaniaków :)
co to znaczy moralnośc wogóle? Jeśli coś wydaje się złe (np człowiek je świnie), ale przynosi dobre rezultaty (człowiek żyje dalej, świnia ginie tak, ale chyba możemy stwierdzić, że jakby człowiek stoi wyżej od świnii w hierarchii ewolucji :)) to jest moralne czy nie?Moralność to taka bardzo właśnie umowna rzecz. Tak naprawde czegoś takiego nie ma. To właśnie my sobie tworzymy bo jest nam portrzebne do życia, ale jakby tego nie ma tak obiektywnie. jeśli brutalność świata prowadzi do progresu ogólnie tak to ciężko ją nazwać czymś amoralnym. Tak mi się wydaje, ale pewnie tu to już sobie można wszystko pisać i jakoś uzasadniać bo temat bardzo szeroki i głęboki.
Jeszcze mi się przypomniało, nawet Einstein twierdził, że moralność to sprawa bardzo ważna, ale typowo ludzka, że jakby poza ludźmi ona nie istnieje w ogóle (o ile dobrze ten cytat zrozumiałem)
Na pewno dobrze zrozumiałeś tego Einsteina, bo brzmi to dość sensownie;)
I właśnie o to mi chodzi: świat tylko z naszej perspektywy (jesli mamy pecha) jest niemoralny. Na pewno obiektywnie sama moralność jako taka nie istnieje, bo to czysta abstrakcja. Natomiast realnie istnieje cierpienie fizyczne, które każdego prędzej czy później dopadnie - niezależnie czy człowieka czy świnie. To jest moim zdaniem "złe" - nie w sensie moralnym, ale w sensie takiej "marności", "nikczemneności". Może byłoby lepiej i bardziej precyzyjnie, gdybym napisał zamiast "zły świat" "nikczemny-" albo "marny świat".
Nie uważam, aby jedzenie świn było czymś złym albo dobrym. Ale faktem jest, że na pewno tej świni nie jest zbyt przyjemnie u rzeźnika, prawda? Więc gdy popatrzysz na to "z perspektywy ogółu", to zauważ, że zasadą tego świata jest przemoc, krew, cierpienie itd. Moze to nie "złe". Ale na pewno "nikczemne".
hmm pewnie jesteś raczej humanistą, a ja wole nauki ścisłe po prostu :) ale grunt, że się dogadujemy.
Mam 26 lat. Jesli jesteś młodszy, to chylę czoło, bo chyba nieco trzeźwiej myślisz ode mnie:) No i zawsze ceniłem ludzi związanych z naukami ścisłymi, bo mają pewien dystans do świata, dzięki czemu nie popadaja tak łatwo jak humaniści w iluzje.
Znalazłem ten cytat, lekko zmieniłem jego znaczenie.
Albert Einstein:
"Moralność jest czymś niezwykle ważnym - ale dla nas, nie dla Boga."
Myślę, że cytat trafia w sedno
O to jakby mi chodziło w powyższych postach żeby rozróżniać wszystkie te wartości i religie, któłre tworzą ludzie tak, od Boga, który jeśli w niego wierzymy stoi ponad tym wszystkim.
Swoją drogą Einstein fajnie się określał w tym temacie jako "głęboko wierzący ateista"
a kwestia wiary to już chyba kwestia czysto psychologiczna i żaden film tutaj niczego podważyć ani udowodnić nie może.
W pewnym sensie chyba czuję co Einstein mógł mieć na myśli (choć wiem, że to nieco zuchwałe): abstrahując od wszystkich religii można jednak miec wrażnie, że otacza nas lub panuje nad nami jakiś "ogrom" - "coś", czego nie jesteśmy w stanie do końca zrozumieć. Z tego wynika to paradoksalne uczucie, że nie wierzysię w "Boga" jako osoby, ale równocześnie mniema się o czymś "boskim", czymś "wyższym".
Tak na wyczucie...:)
Widzę ubogie dziecko, że rzucasz słowami jak cię nauczono, niczym nieugięty fanatyk religijny. A co ma ateizm do spoglądania na świat? Ateizm to bzdura, biedni ludzie, tak tacy jak ty, nie mają dowodów na potwierdzenie iż bóg nie istnieje więc stają się podobnymi fanatykami do osób religijnych. Jedni wierzą, że bóg jest, inni że boga nie ma. Gdyby się nad tym zastanowić, ateizm to forma religii. Najlepszy jest deizm, bądź osobna, indywidualna neutralność. Przynależność do jakiejś grupy z wyboru leczy kompleksy, to fakt. Wciąż uważam, że indywidualne oświecenie to najlepsza z możliwych dróg.
Drogi "Aragreachtu",
dziękuję za krytyczne uwagi odnośnie mojej wypowiedzi. Pozwolę sobie odpowiedzieć na nie w punktach
1. Odpowiedzialność dowodzenia dowolnej tezy ciąży na tym, kto ową tezę stawia. Jeśli teza jest zbyt bzdurna (czyli niewiarygona), człowiek ma prawo oraz moralny obowiązek w sposób zdecydowany przeciwstawiać się głupocie. To nie ma nic wspólnego z fanatyzmem. Aczkolwiek walka z fanatyzmem może czasami wyglądać na fanatyzm. Taki paradoks:)
2. Ateizm nie jest moim skromnym zdaniem "bzdurą", lecz wynika z niewiary w Boga (A-Teizm). To nie znaczy, że ateista w "nic" nie wierzy, gdyż każdy człowiek w "coś" wierzy (choćby w sposób nieuświadomiony). W ateizmie chodzi jedynie o brak wiary w Boga, o którym piszą np. w Biblii. W tym sensie możesz mieć oczywiście rację, że ateizm może być religią, gdyż w miejsce wiary w Boga może powstać wiara w inna siłę wyzszą, co z kolei wymagać będzie pewne praktyki, rytuały itd. Niemniej tak być wcale nie musi. To zależy od człowieka.
3. Pytasz: "co ma ateizm do spogladania na świat". Trzeba raczej zapytać na odwrót: "co ma teizm do spoglądania na świat?" Bardzo dużo! Gdy się na przykład uwierzy w Boga lub jakąś inną "boską" siłe wyższą to z punktu widzenia człowieka cały świat zmienia się od podstaw, gdyz staje się uporzadkowanym i sensownym bytem. Dla ateisty (czyli istoty niewierzącej w bóstwo lub bóstwa) świat raczej jest chaotycznym i okrutnym miejscem, którego nie da się usprawiedliwić na poziomie moralnym.
Ten właśnie pogląd przyjął Trier w Antychryście i Melancholii (choć należy dodać, że Trier wykorzystał kilka motywów gnostycznych, na które nie chcę tutaj zwracać uwagę).
4. Również uważam, że (jeśli się oczywiście wierzy w Boga) indywidualne oświecenie" jest "najlepszą z możliwych dróg". Albowiem nie można współcześnie polegać na władzy Kościoła lub bezsensownych wpisów "ubogich dzieci" na filmwebie:)
W tym sensie mam nadzieje, że się jednak zgodzimy.
Pozdrawiam
Ja tam nic pięknego w tym nie widziałem. Zwykły film o niczym. Ten kto się doszukiwał w tym filmie drugiego, trzeciego, a może nawet czwartego dna, bo tego zapewne oczekiwał po swoim "dziele" Von Tier - ten trąba. Doszukiwanie się w dziecku upadku antychrysta to bzdura. Gadający lis? - jeśli według von Tiera to miało dać coś dobrego do klimatu... - ach, dajcie spokój. Nazywacie ten film "ciężkim" ? Ten film nie jest "ciężki" tylko nużący. Jedyne plusy, to zdjęcia i oświetlenie. To nie horror, to pseudointelektualny bełkot o bardzo niesmacznym psychologicznym charakterze.
tak, zapewne wszystkie inne filmy są tworzona na 8-poziomowej płaszczyźnie, są intelektualne i ogólnie mądre jak nie wiem.
to właśnie w tym filmie było dobre, że nie było jasno wskazanego 2 dna, w ogóle można nawet całkiem sensownie uważać, że go nie było, on po prostu pokazuje brutalny świat bez upiekszania. Wiem, że to może się nie podobać, ale to właśnie cechuje mądre filmy. i chyba inteligentnego widza, że nie narzeka, że przecież jakiś tam adaś był taki miły, a tu nagle robi się brutalny i w ogóle to czeka go piekło i reżysera też. a w filmie nie ma żadnej psychologii ani w ogóle nic bo jakby była psychologia to by Adaś spotkał świętą kobietę, która by mu wskazała jego wewnętrzne piękno i wspaniałą głębie tego świata, który przecież może być taki uroczy jak tylko będziemy pamiętać, żeby dostrzegać dobre strony wszystkiego.
w takiej historii może i nawet odnalazł byś 12 ukrytych przesłań i 7 płaszczyzn, na których mógłbyś interpretować, ale byłaby zwyczajnie głupia po prostu. To jest mądre więc nie rozumiesz więc piszesz, że głupie. Proste jak drut.
To, ze Ty nie widzisz drugiego dna filmu, nie oznacza, że ci, którzy jednak owe drugie dno widzą są pseudointelektualistami.
Niesmaczny charakter psychologiczny? Skoro tak to odbierasz, to może i tak jest. Ale sam fakt, że coś jest niesmaczne przecież nie oznacza, że musi być również nieprawdziwe. Czasami się warto zmierzyć z rzeczywistością zamiast z iluzjami. A prawda jak wiemy "boli":)
Dokładnie tak jest. Ja widziałam film w 2009 roku. Po zakończonym seansie dosłownie odebrało mi mowę i potrzebowałam trochę czasu by pozbierać myśli, ale uważam ten film za najwyraźniej wyryty w mojej psychice. Z biegiem czasu rozumiem go bardziej i widzę w nim więcej, a co za tym idzie coraz bardziej go cenię. Niestety nie jest to łatwe kino. Nie jest to też kino dla każdego. Żeby go przetrawić trzeba mieć naprawdę otwarty umysł.
fakt, a zauważ też to, że im bardziej rozumieją tym większą krytyką i agresją reagują.
nie, spojrz obiektywnie, zle slowo na temat czegos, co lubisz, wywoluje wieksze emocje, bo w wiekszym stopniu dotyczy czy nawet okresla ciebie.
Nie wywołuje większych emocji. Zwyczajnie obstaję przy swoim zdaniu. Powiedzenie, że lubię ten film jest nadużyciem.