no nie przesadzajmy . Widocznie masz inny gust niż większość ludzi która oglądała ten film i oceniała go bardzo pozytywnie. Bo nie sądzę ,że ponad 9tys. osób która go oceniła była jakaś naćpana by dać mu taką ocenę. No ale to twoje zdanie :)
Też chciałbym dać temu filmowi ocenę 1 , bo uważam, że jest słaby ale ostatnimi czasy próbuję być obiektywny i ostatecznie oceniłem go 4/10, bo w końcu nie jest aż tak spartaczony. Ogólnie film ten jest dla mnie romansidłem jakich wiele a jedyne co go wyróznia z tego bezbarwnego tłumu, to przeplatanie czasu chronologicznego, co powoduje wciągnięcie widza w bieg wydarzeń. Poza tym film obfituje w masę intryg rodem z "Mody na sukces", które oczywiście na nic się nie zdadzą, bo i tak Matthew w ostatniej chwili, a jakże by inaczej, odnajdzie Lise po czym na pewno będą żyć długo i szczęśliwie.
to ja też będę obiektywny.
10/10 i oby żyli długo i szczęśliwie, bo wcale to nie takie oczywiste.
Nie znam tak dobrze jak kolega Mody na sukces, tak więc wielu intryg nie dostrzegłem.
Pozdr.
A niech żyją sobie długo i szczęśliwie, byle tylko nikt nie kręcił o tym następnej częśći. Jeżeli chodzi o "Modę na sukces" to niestety ale mylisz się, wcale nie znam jej tak dobrze, jak to sobie wyobrażasz, ale w końcu żyję w Polsce i jak większość obywateli zdaję sobie sprawę jakie cyrki się tam wyprawiają. No ale w końcu nie o "Modzie.." mamy tutaj rozprawiać. Prawda? Jeżeli chodzi o intrygi w "Apartemencie" to naprawdę można ich znaleźć parę. Wystarczy tu wspomnieć chociażby o postaci Alex.
O mało bym zapomniał o zadaniu ci pytania. Dlaczego uważasz, że ten film to arcydzieło?
napiszę od bo:
bo piekna muzyka,
bo przedstawia Amerykę jaką poznałem,
bo świetnie gra Hartnett,
bo świetnie gra Byrne,
bo świetnie gra Lillard i ma kapitalny głos:)
bo nie ma za dużo intryg,
bo taka rzecz mogła zdarzyć się także mnie,
bo mam nadzieję, że żyli długo i szczęśliwie,
bo miłość jest niezniszczalna
I skoro Ty, jak twierdzisz, obiektywnie dałes 4/10, to ja tak samo jak Ty obiektywnie dałem 10/10:)
Pozdr.