Apartament oglądałem już trzy razy. Nie tylko ze względu na ogromny szacunek jakim darzę Josha Hartnetta i Dianę Kruger, ale przede wszystkim za samo przesłanie filmu oraz jego formę (przeplatane sceny, wracanie do przeszłości). W filmie mamy do czynienia z próbą zniszczenia wspaniałej miłości. Oto do czego zdolny jest człowiek, aby osiągnąć zamierzony cel, nawet za cenę zranienia i okłamania dwojga kochających się ludzi. Według mnie, ostatecznie w filmie zwyciężyła ta prawdziwa, szczera miłość do której dąży (chyba) każdy człowiek. Nie zamierzam w swojej opinii porównywać wersji amerykańskiej do wersji francuskiej, ponieważ tej drugiej nie oglądałem. Nie będę ukrywał, że bardzo lubię amerykańskie produkcje filmowe i może trochę za bardzo faworyzuję je przed samym sobą :D Najbardziej wzruszająca jest dla mnie scena końcowa - spotkanie na lotnisku. Kiedy Lisa i Matthew są już w swoich ramionach i cieszą się, że odnaleźli się po tak długim rozstaniu, obok widać dziesiątki przechodzących na lotnisku ludzi. Coś pięknego a tak zwyczajnego. Normalny ruch lotniczy, duża liczba pasażerów biegnących na samolot lub tych, którzy wrócili do swojego kraju, a wśród nich dwoje kochających się ludzi, szczęśliwych i będących jednocześnie, dzięki miłości, niejako poza rzeczywistością. Film urzekł mnie w każdym momencie. Zdecydowanie polecam wszystkim. Nigdy nie obejrzałem wspanialszego filmu o miłości (na drugim miejscu mojej listy figuruje "Pamiętnik"). I na koniec życzę Wam wszystkim tej najdrogocenniejszej perły jaką jest miłość, abyśmy nigdy nie byli samotni i nieszczęśliwi. Pozdrawiam !!!
Bardzo fajny wychwyciłeś moment z tym lotniskiem i genialnie to ująłeś, oglądając za pierwszym razem nie odebrałem tej sceny w taki sposób. Dzięki Tomek i Tobie życzymy tego samego:) Pozdrawiam.