Cóż podejrzewam, że nie widziałeś oryginału. L'apartment z 1996, z Vincentem Casselem i Monicą Belucci. To jest film niezwykły, Rozegrany doskonale zarówno w dramaturgii, napięciu, muzyce jak i otoczeniu. Wszystko tworzy doskonałą harmonię - a amerykańskiego pastiszu nie da się oglądać. NIESTETY! Nie wiem co się stało... w 1996 roku Gilles Mimouni debiutował tym obrazem. Dla francuskich krytyków i świata filmu stał się na chwilę objawieniem. Przez niektórych nazywany artystą, który wskrzesi francuską nową falę. Nic już więcej nie nakręcił. W 2004 wrócił z amerykańskim pastiszem swojego jedynego filmu, który jest mdły i nijaki - podobnie jak i aktorzy - odtwórcy głównych ról, a także jak piosenka otwierająca całość. Nowa wersja apartamentu jest jak książki z anglojęzycznych wydawnictw, które publikują dzieła literatury brytyjskiej i amerykańskiej w wersji dla uczących się języka. Oddają one sens, ale są pozbawione trudniejszego słownictwa.
Druga rzecz - apartament z 1996 roku zapada w pamięć - zwłaszcza Paryżan - bo zrywa z tradycją ukazywania tego miasta jako słodkiej, landrynkowej stolicy miłości. Pokazuje, że Paryż to miasto tajemnicze, mroczne i bezwzględne, a nie cukierkowa sceneria dla amelli wytworzona w hollywoodzkich fabrykach snów - za to kochają Apartament z 96 - Paryżanie. Zresztą pomijając już dyskusje dogmatyczne na temat stylistyki kina amerykańskiego i francuskiego - nikt mi nie powie, że nowojorska kolej napowietrzna może się równać chociażby ze stacją metra na paryskim Stalingradzie. Sorry widziałem na żywo i jedno i drugie...
Stoisz kolego przed wyborem - z jednej strony Gilles Mimouni serwuje Ci - doskonałą ucztę okraszoną lampką mocnego czerwonego wina - z drugiej dostajesz hamburgera w tekturowym pudełeczku z litrową Colą i lodem gratis. You choose - Vous choisissez ...

Chętnie obejrzę wersje z M.B. i V.C. ale zdania nie zmienie. Ten film jest godny polecenia, mimo ze jest to Amerykańska produkcja (do ktorych masz chyba jakis uraz? ) Nie mowie, ze jest to mistrzostwo kinowe, ale nie kazdy film taki musi byc. czasem wystarczy cos lekkiego by uprzyjemnic czas. Kazdy ma swoje zdanie, a ja widze po twoich ocenach, ze filmy ktore ja uważam za kultowe ty oceniles na 1. Najwyraźniej nasze gusty sie nieco różnią. Dziekuje za świetne porównanie i wyczerpująca wypowiedz