Widzę, że jest mała rozbieżność w tym jak podobał Ci się film, a tym jak go oceniłaś. Mówisz o ocenie 6, a dajesz 7. Może jest to spowodowane właśnie tym "przypływem optymizmu" jak to określiłaś, który pozytywnie na Ciebie wpłynął. Niestety życie to nie film, ale zbieżności rzeczywiście są do zauważenia, może nie na pierwszy rzut oka, ale po dogłębnej analizie. Sam nie wiem dlaczego oceniłem ten film tak wysoko. Niby wartość artystyczna nie na najwyższym poziomie, ale całkiem przyzwoita. Fabuła też całkiem całkiem, ale jest coś w tym filmie co nie pozwala oderwać wzroku od ekranu, aż do jego zakończenia.

Pierwsze napisałam komentarz ,a później oceniłam... jak napisałeś "jest coś w tym filmie co nie pozwala oderwać wzroku od ekranu" . Ok przyznaje się .... chciałabym być bardziej krytyczna , kierować się właśnie wartościami artystycznymi , ale póki co jeszcze nie jestem znawcą kina. 7 za "przypływ optymizmu" ,który mnie ogarnął zaraz po obejrzeniu (sama nie wiem ,a może już w trakcie ... ). Niestety jak to często bywa szybko się ulotnił . Zobowiązuje się do tego ,że jeżeli kolejny film da mi powera nie będe się kierować szlachetnymi pobudkami po prostu dam 10 ! Pozdrawiam :p

Też nie jestem znawcą kina ani krytykiem dlatego oceniam filmy głównie wobec tego jaki wpływ zostawiły z moim życiu. Nie ważne czy pozytywy czy negatywny. Ocenę wartości artystycznej zostawiam właśnie tym specjalistom, których tu nie brakuje.
A jeżeli chcesz znaleźć tego "powera" w filmie to polecam Pamiętnik z Goslingiem w roli głównej.
Na pewno się nie zawiedziesz.
Również pozdrawiam. Być może tym razem optymizm tak szybko się nie ulotni ;)

Widziałam... dobry film ;) Ale za nic sobie nie przypomne jakie emocje we mnie wzbudził.

Niezly, ale przy francuskim pierwowzorze sie chowa.
Najpierw obejrzalem ten i potem zakonczenie oryginalu mnie zabilo. W pozytywnym sensie oczywiscie.

tak, to Diane Kruger.

trochę podobnie "nie mogłam oderwać wzroku od ekranu"..;)
jednak taki film mnie nie nastraja pozytywnie, po jego obejrzeniu tym bardziej czuję różnicę między światem filmowym/ kinowym a codziennością, w której nie zdarzają (mi) się takie piękne zakończenia...

W dzisiejszym kinie co raz częściej właśnie sięgać się będzie do remake dobrych dzieł z powodu braku lub wyczerpania się pomysłów. Tu przy ciekawym scenariuszu ''zmontowano'' film który jednak na kolana nie powalił, za jakiś czas nie będziemy o nim pamiętać a gra aktorów oprócz chyba Rose Byrne ( obsesja na punkcie Matthew ) jest bynajmniej przeciętna. Oglądając ''Apartament'' spodziewałem się też filmu na pograniczu thrillera, dreszczowca, szaleństwa ludzkiego umysłu przy obsesyjnej miłości a dostałem.... No właśnie co właściwie dostałem? Na pewno wspaniałą muzykę (z końcowym utworem Coldplay na deser) , ciekawy montaż scen i przyjemne zakończenie na lotnisku.
W zbiegi okoliczności nie wnikam , bo to Ci którzy obok nas żyją do nich się przyczyniają. Film dla lubiących miłosne rozgrywki.

Sprawdź w słowniku języka polskiego znaczenie słowa "bynajmniej".

A Ty nie masz się już czego czepić???
Bynajmniej to również ''zupełnie''. Czyli mogę stwierdzić ,iż gra aktorów była ,zupełnie przeciętna ,nieprawdaż? Zdaje się ,że Ciebie zabolało bardziej to ,że oceniłem film na 6 (nie tak jak Ty np. na 8), a słowo ''bynajmniej'' było tylko punktem zaczepienia.
Nadepnąłem Ci tym na odcisk, czy co u licha? Chyba nie o to chodzi by pod byle pretekstem szukać zaczepki , bo można się kiedyś nieźle sparzyć :)
pozdrawiam