Nie oglądałam od początku, spojrzałam i stwierdziłam "kolejny syf w naszej tv" a tu proszę. Wciągnęła mnie ta intryga, przez chwilę myślałam, że on serio ma schizy. Ciekawe retrospekcje, dobrzy aktorzy, choć główny bohater mógłby być jeszcze lepszy, najlepiej jak dla mnie wypadła postać Alex, której od początku mi było żal. Fakt, że przesadziła. Z drugiej strony on tez nie musiał iśc z nią do łóżka i mógł się bardziej postarać w poszukiwaniu ukochanej (w końcu obydwoje wiedzieli, gdzie pracują.. dziwne też, że Lisa nie zapukała do jego drzwi..)
Całkiem dobry film na nudę. Plus za ostatnią piosenkę: Coldplay - The scientist (która jak na złość w moim życiu pojawiła się w tym samym momencie, co w filmie..)