widzę iż ten temat bulwersuje coraz więcej osób. otóż chcę tu wprowadzić małe sprostowanie. Zainteresowała mnie bardzo kultura starożytnych majów, więc zaczęłam czytać to i owo i dowiedziałam się bardzo wielu ciekawych rzeczy. Sama na początku myślałam (co nie znaczy że wierzyłam!) że koniec, czyli koniec naszej uroczej planetki nastąpi w 2012 roku. Jakież było moje zdziwienie gdy dowiedziałam się jak bardzo się myliłam.
Sprawa przedstawia się następująco:
Wiele sekt ogłasza końce świata gdy nadzchodzi koniec stulecia, natomiast gdy nadchodzi koniec tysiąclecia wszyscy dostają hyzia. Wszędzie, dosłownie na każdym rogu w roku 1999 można było natknąć się na osobę oferującą zbawienie w zamian za przyłączenie się do sekty. Osoby te móiwły iż tylko ich wiara jest właściwa i inni będą potępieni. Nastąpił rok 2000. I co? i nic. Ale odpowiedzmy sobie na pytanie. Czemu akurat w tym roku miałby nastąpić koniec świata gdy w roku 1000 również nic się nie stało, ani pod koniec żadnego innego stulecia?
kolejne pytanie, czemu akurat koniec świata musi nastąpić według kalendarza gregoriańskiego?
i tutaj przechodzę do przepowiedni majów. Mówi ona o "końcu świata". ale czy ktoś doczytał co oznacza ten koniec świata? Nie bardzo, bo to juz chyba wymaga zbyt wiele wysiłku.
Otóż dla majów słowo świat oznacza cykl trwający 26 000 lat. I właśnie jeden z tych cykli ma się skończyć w 2012 roku. Nie ma to być koniec naszej nędznej planetki. Nie rąbnie w nas wielki meteor a ludzie nie wyginą. Koniec cyklu według majów oznacza pojawienie się czegoś nowego na ziemi, najprawdopodobniej nowej cywilizacji. I to jest cała tajemnica końca świata w roku 2012.