W sumie jest to film o niczym. Ludzie ciągnęli na to do kin jak ostatnia hołota. Zrealizował marzenie za wiele milionów. Nad filmem unoszą się alkoholowe opary Mela. Nie wiem, ile wtedy pił. Niemniej film zaskakuje naiwnością i patosem. Epilog to szczyt głupoty. Zresztą Melek nigdy nie wyzbył się skłonności do tego, no, jak mu tam, przemocy.