Nikomu nie przeszkadza to że film dotyczy apogeum istnienia cywilizacji Majów, po którym nastąpił etap opustoszenia miast tego ludu, a to wszystko wydarzyło się 600 lat przed przybyciem konkwistadorów?
Gibsonowi co chwilę Majowie mieszają się z Aztekami, mógłby się na kogoś zdecydować a nie brał co mu pasowało akurat do fabuły. Sama opcja składania masowych ofiar bogom, którym wyrywało się serce, to cecha kultury Azteckiej. U majów takich ofiar nie składano a inne były rzadkością.