Czy tylko mnie tak bardzo irytował kot? To jego nieustanne miauczenie w dosłownie w co trzeciej scenie doprowadza mnie do szału. Totalnie nie rozumiem jego roli w tak nadmiernej ilości obecności w filmie. Na marginesie, nie wiem czy w obliczu apokalipsy zombie ktokolwiek ciagnąłby ze sobą nieustannie miauczącego kota.
tj film na podstawie książki. W książce był kot. Mało tego tj. pierwszy film w 90% na podstawie książki. polecam przeczytac
Tak, wiem, że to ekranizacja. Co nie zmienia faktu, że nie rozumiem koncepcji roli kota i jego upierdliwej obecności
Chyba jednak wielu właścicieli ciągnęłoby swojego ukochanego pupila nawet w obliczu apokalipsy zombie. Ja zdecydowanie TAK! Nawet jeśli to miauczenie miałoby zdradzić moją lokalizację :/
Pierwszy raz komentuje na filmwebie,ale coś mnie ruszyło w tym wątku. Mój pies to moja rodzina, gdyby nie pozwolono mi go zabrać ze sobą, to zostałabym z nim do końca. Nie ma najmniejszej dyskusji a sama perspektywa tego, żeby miał zostać sam sprawia że mnie ściska w środku. Każdy z moich znajomych ma identyczne podejście, nie mam w gronie przyjaciół nikogo kto by swojego zwierzaka zostawił. To jest kwestia wychowania i kultury, ale w większym stopniu czystej empatii z jaką się wychowało. Biologicznie silniejsza jednostka co zostawi za sobą i skupi się na własnym przetrwaniu, ale mi zupełnie nie przeszkadza być ta druga. Z miłości wszystko
Masz oczywiście rację, ale czy widziałaś film Cisza? Podobnie jak w Cichym miejscu, trzeba było być cicho żeby stwory Cię nie usłyszały. Niestety pies ujadał i musieli go porzucić. To było tragiczne, nie wyobrażam sobie tego bo sama mam pieska, Ale z drugiej strony nie wiem czy nie zrobiłabym tego samego żeby ratować swoją rodzinę. Gdyby go nie wyrzucili, zginęliby wszyscy
Ja też bym broniła swojej kotki. Powiedzcie mi czy kotu się coś stanie czy nie. Bo to zależy od tego czy będę oglądać.
Oczywiście że tak. Nie wyobrażam sobie zostawić członka rodziny. Fajnie, że po obecności psów w takich filmach w końcu przyszła pora na koty :)
Nieustanne miauczenie? Podejrzewam, że nigdy nie miałeś kota. Ten kot był wyjątkowo spokojny. Mój kocur tak by darł mordę przez cały czas, że by się filmu nie dało oglądać. Ale i tak ciągnął bym go ze sobą, więc pewnie szybko by nas zombiaki dopadły XD A rola kota myślę, że nie przypadkowa. Łatwiej znieść apokalipsę z odrobiną futrzastej miłości ;)
Dokładnie facet chwilę przed apokalipsą stracił wszystko i wszystkich . Kot Lukullus był jego jedynym pozostałym przy życiu przyjacielem, łączącym go z normalnym światem z przed apokalipsy.
Mam nadzieję, że nie chodzi Ci o to, że powinien porzucić kota, ale o to, że twórcy za często go pokazywali?
Chodzi mi o jedno i drugie. Ciągnięcie ze sobą hałasującego zwierzęcia w tych "okolicznościach przyrody" jest totalnie odrealnione.
Nie wiem z jakiej kultury się wywodzisz, z jakiego domu się wywodzisz, ale w moim świecie porzucenie członka rodziny jest niewyobrażalne.
Kot to zwierzę, a nie członek rodziny. Jakbyś mieszkał na wsi, hodował krowy, gęsi, świnie, to też byś je uznawał za członków rodziny i ciągnął je ze sobą w obliczu apokalipsy zombie? Albo dajmy na to, gdybyś mieszkał w mieście i miał nie jednego, ale pięć kotów i trzy psy, albo trzy akwaria z rybkami, rozumiem konsekwentnie traktowane jako członków rodziny, to również...? Czy raczej traktujesz zwierzęta jak członków rodziny wybiórczo i sprowadzasz to wyłącznie do jednego psa lub jednego kota? Pytam hipotetycznie, żeby wykluczyć ewentualną Twoją hipokryzję.
Dla ciebie kot to tylko zwierzę, bo z takiej kultury się wywodzisz. Ja pochodzę z innej cywilizacji i kot domowy, pies domowy to członkowie rodziny, niezależnie od ich liczby w domu i o ile wieź z nimi jest trwała i autentyczna. Kot to zwierzę, ale przecież człowiek to też zwierzę. Bardzo znamienne, charakterystyczne jest to, że to wszystko to dla ciebie i ludzi z twojej kultury abstrakcja. Uwarunkowań kulturowych nie przeskoczysz. Dlatego nie zrozumiesz mnie, ludzi takich jak ja ani bohatera tego filmu. Zabawne, że dla ciebie coś, co jest przecież rzeczywistością wielu ludzi w kulturach zachodnich, jest - jak to napisałeś - odrealnione. Więc ci wytłumaczę na spokojnie jaka byłaby moja rzeczywistość i mojej rodziny, gdyby hipotetycznie doszło do sytuacji, w której nakazano by nam szybką ewakuację z domu - nikomu, dosłownie nikomu z mojej rodziny nie przyszłoby do głowy, by pozostawić na pewną śmierć kotki, członka rodziny. Wcześniej mieliśmy psy i one też nie zostałyby porzucone na pewną śmierć. Nie zrozumiesz tego, prawda? To dla ciebie odrealnione? A może wierzysz w to, że moja rodzina jest wyjątkowa, nietypowa, jest rzadko spotykanym zjawiskiem w Europie? Już sam fakt, że odrzucasz odruchowo termin "członek rodziny" w odniesieniu do kota i psa mówi bardzo dużo o kulturze, z której się wywodzisz, a raczej dość precyzyjnie tę kulturę wskazuje.
Nagadałes się nagadałes, a na proste pytanie nie odpowiedziałeś. W sumie nie musisz, bo i tak wyczuwam hipokryzję ukrytą pod płaszczykiem komunałów o kulturze
"Ja pochodzę z innej cywilizacji i kot domowy, pies domowy to członkowie rodziny, niezależnie od ich liczby w domu i o ile wieź z nimi jest trwała i autentyczna". Tu masz odpowiedź. Nie zrozumiałeś tego zdania, prawda?
Dla ciebie część świata jest na zawsze zamknięta, bo nigdy jej nie zrozumiesz. Prędzej będziesz ją podejrzewać o fałsz i hipokryzję albo podstęp i manipulację. Masz taką kulturę, taką wyobraźnię, taką wrażliwość, że na zawsze pozostaniesz w innym świecie niż bardzo, bardzo wielu ludzi z kultur zachodnich. Nic na to nie poradzisz. Wiele rzeczy będzie ci się wydawać abstrakcyjnych, odrealnionych, niemożliwych, albo fałszywych, zakłamanych, bo tak zostałeś ukształtowany. Co ty możesz teraz z tym zrobić?
Czyli wg Twojej kultury i cywilizacji pies i kot tak, ale krowy, świnie, gęsi, konie, mimo że więź też może być, już nie. Hipokryzja do kwadratu xd
Oczywiście, że jeśli nawiążesz więź z, dajmy na to, świnią, która jest inteligentniejsza od kota i psa, i według behawiorystów, pod względem emocjonalnym nawet bardziej podobna do człowieka od wyżej wymienionych, to jej status też zmienia się. I są takie przypadki, coraz więcej, gdzie żyje się ze świniami, nawiązuje się z nimi więź i nie są one przeznaczone, podobnie jak domowe psy i koty, na mięso. W Polsce osobiście znam dwa takie miejsce, ale czytałem, że są całe ośrodki i schroniska, które specjalizują się w adoptowaniu zwierząt przeznaczonych na rzeź, po to by dać im godne życie u boku człowieka. Wywodzisz się z tak prymitywnej kultury, że ty cały czas sobie coś dopowiadasz, czego ja w ogóle nie napisałem. Zauważasz to teraz?
Twoja kultura wciąż jest przedmiotem zainteresowania antropologów. W moim środowisku takich ludzi jak ty nie ma, ale natykam się na przedstawicieli twojej kultury w internecie, oraz czytam i słyszę o waszych postawach i wyczynach. Niektórzy moi koledzy nie uwierzyliby, że istnieją jeszcze tacy ludzie jak ty, kręciliby z niedowierzaniem głową, myśleliby, że to jakiś skansen zaprzeszły, który należy pozamykać w rezerwatach. Ale dobrze, że jesteś, bo - jak to się mówi - stanowisz kontrast, nie tylko kulturowy, ale też moralny, etyczny, społeczny, cywilizacyjny.
Coś Ci zdradzę, co może Cię zszokować. Wywodzimy się z tej samej kultury i niestety musisz jakoś żyć z tą świadomością. Tylko Ty pisząc te wywody usiłujesz wywrzeć wrażenie kogoś lepszego, niestety z dla Ciebie ze skutkiem odwrotnym. Wartościowanie ludzi pod względem ich poglądów jest tak słabe jak amerykańskie rezerwaty dla Indian, czy ideologia nazistów w 1933, którzy zamykali w obozach tych, z którymi było im nie po drodze. Na Twoje nieszczęście te czasy są dawno za nami, a Ty lepiej się tak nie napinaj bo Ci żyłka pęknie na czubku nosa. I hamuj się nieco ze swoimi inwektywami , skoro nie potrafisz rozmawiać merytorycznie, tylko uderzasz ad personam i obrażasz interlokutora, to uważam dalszą dyskusję za niemożliwą. Wracaj do swoich świń.
Miałeś wielokrotnie okazję by wypowiedzieć się merytorycznie w odniesieniu do wpisów wszystkich osób tutaj tobie odpowiadających. Ani razu nie skorzystałeś z okazji by merytoryczną wypowiedź tu zaprezentować. Ludzie z twojej kultury nie wypowiadają się na ogół merytorycznie i ty jesteś dobrym tego przykładem.
I jeszcze jedno, człowieku z niezwykłej kultury - zauważyłeś wpisy innych osób w tym wątku? Ich postawy wydają ci się... odrealnione? Czy twoja kultura dopuszcza możliwość istnienia... innych kultur?
Koło kultury to ty nawet nie stałeś. Przypomnij sobie gdzie ją zgubiłeś, ewentualnie wróć do komentowania.
Koło twojej kultury czy też kultury, z której się ewidentnie wywodzisz stać faktycznie bym nie chciał. W moim środowisku ludzi twojego pokroju nie ma, ale stykamy się przecież z nimi w internecie, w życiu publicznym czy politycznym czy czasem na ulicy, w przypadkowych sytuacjach.
Nie było poruszonej kwestii, czy zombiaki zjadają również zwierzęta. Bo jeśli nie, to teoretycznie można byłoby kota zostawić z dostępem do mieszkania w którym mieszkali (bo koty są terytorialne i mieszkanie traktowałby jako strefę bezpieczną, dom). Myślę że by przeżył, polując na coś. Chociaż ja sobie nie wyobrażam tego by zostawić.