jak rakieta z księżyca jest odtransprtowywana na ziemie bo z ziemi na księżyc to jeszcze rozumiem ale z powrotem to już nie.Mówiąc najprościej jak rakieta startuje z księżyca na ziemie skoro tam nie ma sztabu ludzi którzy kieruja tym podczas lotu z ziemi na księżyc
Tak, to był olbrzymi problem dla planistów i inżynierów programu Apollo: w celu zaoszczędzenia jak największej masy, najbardziej optymalną konfiguracją statku kosmicznego były DWA statki: statek-matka, którego rolą było dostarczenie załogi oraz lądownika na orbitę Księżyca, oraz lądownik, który służył tylko i wyłącznie do lądowania na Księżycu i powrotu do statku-matki.
Taka konfiguracja przedstawia, naturalnie, jeden oczywisty problem: lądownik musi być w stanie samodzielnie wystartować i dokonać spotkania (z angielska rendezvous) na orbicie Księżyca, gdzie wsparcie ze strony naziemnych radarów jest zasadniczo niemożliwe. W latach 60tych istniały poważne przesłanki wskazujące na to, że ówczesna technologia po prostu nie była w stanie zapewnić lądownikowi zdolności wykonania takiego manewru, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczenia masy, które na każdym kroku musiały być brane pod uwagę (każdy dodatkowy gram oznaczał większą rakietę nośną, co oznaczało więcej paliwa, co wymagało większej rakiety etc - od pewnego momentu rozmiary rakiety nośnej stawały się zwyczajnie inżynieryjnie nieosiągalne)
Dlatego pierwotna koncepcja misji Apollo zakładała, że kompleks to będzie jeden statek, albo startujący w całości z Ziemi, albo montowany na orbicie w dwóch lub więcej startach. Statek miał lądować w całości na Księżycu, a następnie w całości wracać (po drodze oczywiście odrzucając kolejne wypalone stopnie). Te konfiguracje to tzw. Direct Ascent oraz Earth Orbit Rendezvous.
Jednakże koncepcja spotkania na orbicie Księżyca (Lunar Orbit Rendezvous) zapewniała OLBRZYMIE oszczędności jeśli chodziło o masę - NASA została przekonana do przyjęcia tej koncepcji misji przez niejakiego Toma Dolana, który musiał się mocno napocić, żeby ją przepchnąć. W związku z tym olbrzymia część zasobów i budżetu została przeznaczona na rozwiązanie problemu umożliwienia spotkania na orbicie Księżyca i zapewnienia lądownikowi niezbędnej niezawodności.
Lądownik (LM - Lunar Module) pochłonął absurdalny jak na tamte czasy budżet - oryginalnie program miał kosztowac 350 milionów dolarów, ale lądownik księżycowy był rzeczą tak absolutnie nową, że finalne koszty projektu przekroczyły budżet kilkakrotnie.
Systemy, które umożliwiały lądownikowi ponowny start z księżyca to:
1) Silnik stopnia wstępującego (Ascent Engine) - nieduży (względnie) silnik rakietowy o ciągu 1587 kilogramów, spalającym mieszankę hydrazyny i niesymetrycznej dimetylohydrazyny - taka mieszanka miała właściwości hipergoliczne, tzn. w przeciwieństwie do innych paliw, zapłon następował spontanicznie po spotkaniu się tych dwóch substacji. Oznacza to, że wystarczyło otworzyć zawory do komory spalania, żeby silnik wystartował. To niesamowicie upraszczało cały proces i zwiększało niezawodność silnika. Mimo to silnik był przed lądowniem testowany dosłownie kilkaset tysięcy razy w różnych konfiguracjach.
2) Radar spotkaniowy (rendezvous radar): główny sensor lądownika, który umożliwiał mu wykrycie orbitującego statku-matki. Dane z radaru umożliwiały obliczenie elementów orbity spotkaniowej i wykonanie manewru. Teoretycznie spotkanie było możliwe do wykonania i bez radaru - lądownik mógł wejść na obliczoną wcześniej orbitę (albo przy użyciu komputera, albo nawet ręcznie) i w razie awarii radaru, poczekać aż to statek-matka wykona manewr spotkania.
3) Komputer nawigacyjny Apollo (Apollo Guidance Computer - AGC), czyli cud inzynierii lat 60tych i kluczowy system całego kompleksu Apollo. Komputer był w stanie zarządzać lotem statku i wprowadzić go na zadaną orbitę bez potrzeby naprowadzania statku z Ziemi, na podstawie danych z pokładowych czujników (takich jak radar), albo elementów ruchu zadanych przez astronautów.
Generalnie musisz pamiętać, że start rakiety nośnej z Ziemi jest o rząd wielkości bardziej skomplikowany z prostej przyczyny - rakiety są większe. Dużo większe. Żeby wejść na orbitę Ziemi musisz osiągnąć szybkość niemal OŚMIU KILOMETRÓW NA SEKUNDĘ. To oznacza, że rakieta nośna musi zawierać olbrzymie ilości paliwa, w porównaniu z rakietą startującą z Księżyca, a jej silniki pracują w dużo bardziej ekstremalnych warunkach. To wymaga dodatkowych testów, dziesięciokrotnego sprawdzenia wszystkiego, niesamowitej precyzji wykonania takich elementów jak pompy paliwa...Poza tym wszystko dodatkowo komplikuje atmosfera,a żeby było śmieszniej, lecąc na Księżyc wynosisz na tą trudną do osiągnięcia orbitę dużo, dużo większy statek (bo musisz zabrać paliwo na cały lot w obie strony). Wśród inżynierów rakietowych krąży takie powiedzenie - osiągnąwszy orbitę Ziemi, jesteś w połowie drogi do każdego miejsca w Układzie Słonecznym.
Dla porównania, start z Księżyca wymaga osiągnięcia szybkości zaledwie 1.68 kilometra na sekundę, dzięki mniejszym rozmiarom i mniejszej sile grawitacji. Mniejsza siła grawitacji oznacza również, że ciąg silnika może być niższy ; Nie potrzebujesz turbopomp, wieży startowej z ruchomymi elementami (bo statek jest mniejszy - cały w pełni zatankowany LM ważył zaledwie 15 ton, a Saturn V...trzy tysiące. Więc LM mógł startować z podstawy zapewnionej przez własne podwozie, a Saturn V musiał być przytrzymywany przez wieżę startową) - a więc również personelu, który to wszystko sprawdza i koordynuje. Co nie znaczy, że LM nie miał w ogóle wsparcia przed startem - kontrolerzy lotu w Houston mogli zdalnie monitorować niemal każdy system statku, a do rozwiązania ewentualnych problemów czekał sztab inżynierów gotowych wesprzeć astronautów w razie kryzysu.
Więc, podsumowując: rakieta startuje z Księżyca sama, bo jest dużo prostsza i do jej obsługi zwyczajnie nie potrzeba sztabu techników, a spotyka się ze statkiem-matką dzięki komputerowi pokładowemu i własnym czujnikom.
to oczywiście bzdura,że Amerykanie wylądowali na Księżycu.Juz wyjaśniam dlaczego;
1.Księżyc nie posiada stałej powierzchni-jest tam wielomertowa warstwa pyłu i każdy,kto by się tam znalazł natychmiast zapadł by się.
2.Żadna rakieta nie jest wystarczająco silna,by unieść wielotonowy ładunek na orbitę Księżyca.Poza tym na Księżycu musiałaby być rakieta,która osiągnie ok 2km/sek by oderwać na orbitę okołoksiężycową,
3.Rosjanie kontrolowali całą misję Apollo 11 i widzieli z obserwatorium astronomicznego Zieleczuskuja na Kaukazie(srednica 6 metrów),że rakieta zatrzymała się na orbicie i nigdzie nie odleciał z niej żadem rzekomy Lądownik
4.Komputery wtedy nie istniały i rzekome"obliczenia" amerykanów co do misji księzycowej zwyczajnie nie miały miejsca.
5.Na Księzycu panuje temp ok 180 stopni plus C i zaden skafander nie byłby w stanie utrzymać ciepła.Panuje tam przerażające bombardowanie promieniowaniem korpuskularnym,zabójczym dla organizmu ludzkiego i zaden skafander nie osłoniłby przed nim nikogo.
6.Cała misja została sfingowana ponieważ już wcześniej Rosjanie wysłali swoją o wiele lepszą rakietą N1 która prawie doleciała do Księżyca i amerykanie poczuli się zagrożeni,więc naprędce wmówili społeczeństwu,że ich ludzie są już na srebrnym globie.
7.nikt nigdy nie zaobserwował żadnych śladów na Księżycu,więc jet to kolejna wielka mistyfikacja 20 wieku.
[to oczywiście bzdura,że Amerykanie wylądowali na Księżycu.Juz wyjaśniam dlaczego;
1.Księżyc nie posiada stałej powierzchni-jest tam wielomertowa warstwa pyłu i każdy,kto by się tam znalazł natychmiast zapadł by się.]
Tak, inżynierowie pracujący dla programu bali się dokładnie takiego scenariusza ; Ale lądowania bezzałogowych sond na powierzchni rozwiały te wątpliwości. Zresztą, pomyśl sam: zapadasz się w piasku na plaży?
[2.Żadna rakieta nie jest wystarczająco silna,by unieść wielotonowy ładunek na orbitę Księżyca.Poza tym na Księżycu musiałaby być rakieta,która osiągnie ok 2km/sek by oderwać na orbitę okołoksiężycową,]
Jak to "żadna rakieta"? A ważący 3000 ton przy starcie Saturn V? To tylko kwestia odpowiednich rozmiarów i siły ciągu.
[3.Rosjanie kontrolowali całą misję Apollo 11 i widzieli z obserwatorium astronomicznego Zieleczuskuja na Kaukazie(srednica 6 metrów),że rakieta zatrzymała się na orbicie i nigdzie nie odleciał z niej żadem rzekomy Lądownik ]
Aha...widzieli statek, magicznym teleskopem o mocy rozdzielczej większej niż wówczas nieistniejący VLT? A do tego oczywiście nie pokazali światu dowodu na oszustwo, mimo że stawką w grze był międzynarodowy prestiż?
[4.Komputery wtedy nie istniały i rzekome"obliczenia" amerykanów co do misji księzycowej zwyczajnie nie miały miejsca.]
Bzdury gadasz ; Oczywiście, że istniały, i to w normalnej, komercyjnej sprzedaży. IBM na ten przykład dostarczył rządowi już w 1966 ponad 9000 sztuk komputerów System 4/Pi. NASA zamówiła specjalny komputer, zbudowany ręcznie na specjalne zamówienie i przedstawiający absolutny szczyt możliwości tamtych czasów.
[5.Na Księzycu panuje temp ok 180 stopni plus C i zaden skafander nie byłby w stanie utrzymać ciepła.Panuje tam przerażające bombardowanie promieniowaniem korpuskularnym,zabójczym dla organizmu ludzkiego i zaden skafander nie osłoniłby przed nim nikogo.]
Po pierwsze, temperatura czego? Przecież nie powietrza. Na Księżycu nie ma atmosfery (no, jest, ale tylko technicznie rzecz biorąc), więc dwa z trzech podstawowych mechanizmów transferu ciepła w ogóle nie zachodzą ; Natomiast absorbcję ciepła przez promieniowanie można zredukować nawet o 90% przez zastosowanie tak prostych metod jak malowanie przedmiotów na srebrno lub biało.
Więc problemem są tylko buty i inne elementy stykające się z powierzchnią ; Tutaj też wszystko rozbija się o tempo transferu i izolację. Dotknij powierzchni o temperaturze 200 stopni (np. ściany piekarnika) gołą ręką, to się sparzysz ; Załóż rękawice spawalnicze to będziesz mógł trzymać dłoń na patelni piętnaście minut ; Załóż rękawicę skafandra kosmicznego, a wytrzymasz cały dzień.
Po drugie: na jakiej podstawie twierdzisz, że "żaden skafander" nie uchroni przez promieniowaniem jonizującym? Jesteś może ekspertem w kwestii odzieży ochronnej? A może pracowałeś w firmie, która na zamówienie NASA szyje skafandry dla astronautów? Wiesz chociaż, jak były skonstruowane skafandry A7L, używane na Księżycu?
[6.Cała misja została sfingowana ponieważ już wcześniej Rosjanie wysłali swoją o wiele lepszą rakietą N1 która prawie doleciała do Księżyca i amerykanie poczuli się zagrożeni,więc naprędce wmówili społeczeństwu,że ich ludzie są już na srebrnym globie.]
Nie dość, że N-1 nie była wcale "o wiele lepsza", bo miała o 1/3 mniejszą nośność i dużo bardziej zawodną konfigurację (TRZYDZIEŚCI silników w pierwszym stopniu!), to jeszcze nigdzie nie poleciała, bo wszystkie jej starty testowe skończyły się katastrofą. No, chyba że dla ciebie kilka kilometrów od powierzchni Ziemi to już "prawie księżyc" :D
[7.nikt nigdy nie zaobserwował żadnych śladów na Księżycu,więc jet to kolejna wielka mistyfikacja 20 wieku.]
I kolejna bzdura, bo ślady po lądowaniu zauważono już nie raz, nie dwa ale TRZY razy i to na miejscu, z orbity Księżyca i w wykonaniu trzech różnych państw (Japonii, Indii i USA). Wystarczy Google i trzy zapytania: Kaguya, Chandrayaan-1 i LRO.
A oprócz tego mamy tysiące zdjęć powierzchni i niemal 400kg próbek unikalnych skał, które nie mogłyby powstać na Ziemi - w tym odwierty! No i to wymowne milczenie ZSRR...
Pleciesz bzdury!!!!!
Na Ziemi życie także jest niemozliwe ponieważ:
1.Wieją huragany z prędkością przekraczającą 300 km/godz
2.Amplituda temperatur wynosi ok 150 stopni.Na Biegunach wynosi czasami blisko minus 100 stopni a na równiku ok 50 stopni,co wyklucza możlwiość powstania jakiejkolwiek formy żywej.
3.Ziemia jest nieustannie bombardowana deszczem metorytów,czasami wielkich,rozmiarów,które spadając na Ziemię powodują gigantyczne eksplozje,wykluczające powstanie choćby prymitywnych form życia.
4.Na Ziemii panują wielkie burze i wyładowania elektryczne,które uderzają w powierzchnię a także nieustanne trzęsienia Ziemi,które wykluczają powstanie jakiegokolwiek życia.
5.75% powierzchni planety pokryta jest gigantycznym oceanem o wielokilometrowych głębiach z wirami,które wciągają wszystko dookoła.
6.Nieustanne deszcze oraz gwałtowne zmiany pogody oraz niewielka ilość tlenu oraz zawartość ok 80% trującego azotu powoduje,że jest to środowisku wybitnie niekorzystne dla jakiegokolwiek zycia.
DLATEGO PIEPRZENIE O LĄDOWANIU LUDZI NA KSIĘŻYCU,TO WIERUTNA BZDURA!!!
SŁUCHAJCIE BAŁWANY KWESTIONUJĄCE LĄDOWANIE LUDZI NA SREBRNYM GLOBIE! UŻYWACIE TAKICH SAMYCH ,IDIOTYCZNYCH ARGUMENTÓW,ŻE LUDZIE NIE LĄDOWALI NA KSIĘŻYCU JAK MOJE,ŻE ŻYCIA NIE MA NA ZIEMI!
P.S.KOLEGO pEZOOK.ZAPOMNIAŁEŚ O JEDNYM NAPISAĆ BO BYĆ MOŻE NIE WIEDZIAŁEŚ O TYM.W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH NAPRAWDĘ MOŻNA DOSTRZEC OBIEKTY NA KSIĘŻYCU Z KAUKASKIEGO TELESKOPU WIELKOŚCI...20 GROSZÓWKI ALE POWTARZAM W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH....
POZDRO I NIE DYSKUTUJ O TYCH BAŁWANACH,KTÓRYM WMAWIA SIĘ,ŻE ARMSTRONG,ALDRIN I INNI(W SUMIE 12 LUDZI) NIE BYLO NA KSIĘŻYCU
Hah...widzę, co zrobiłeś :D
Oczywiście raczej marnie świadczy o mnie, że dałem się nabrać...albo jeszcze marniej o hoaxerstwie, że brzmiałeś podobnie do autentycznego konspiracjoteoretyka ;)
[P.S.KOLEGO pEZOOK.ZAPOMNIAŁEŚ O JEDNYM NAPISAĆ BO BYĆ MOŻE NIE WIEDZIAŁEŚ O TYM.W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH NAPRAWDĘ MOŻNA DOSTRZEC OBIEKTY NA KSIĘŻYCU Z KAUKASKIEGO TELESKOPU WIELKOŚCI...20 GROSZÓWKI ALE POWTARZAM W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH....]
Er, nie. Nawet VLT ma za małą moc rozdzielczą, żeby dokonać takiej sztuki. Ale dysponujemy przecież zdjęciami stref lądowania w rozdzielczości pół metra na piksel, wykonanymi z orbity księżyca przez LRO, oraz takimi w mniejszych rozdzielczościach (jednak wystarczających, żeby pokazać np. zmiany powierzchni wywołane ciągiem lądownika) z sond Kaguya i Chandrayaan-1.)
Mam materiały z wypowiedziami cesarza japońskiego,który gościł w obserwatorium rosyjskim w 1964 roku i wiem na pewno,że są to wiarygodne wypowiedzi o olbrzymich możliwościach,co by nie powiedzieć najpotężniejszego teleskopu na świecie aż do końca 20 wieku.
Z całym szacunkiem dla cesarza Japonii, to jest fizycznie niemożliwe: dwudziestogroszówka ma 18.5mm średnicy, więc umieszczona na księżycu będzie miała wielkość kątową 0.0000099372 sekundy łuku ; Żeby dostrzec taki obiekt z Ziemi konieczny byłby teleskop o lustrze średnicy 14.6 kilometra.
Nawet Bardzo Duży Teleskop (VLT), czyli matryca teleskopów o najwyższej na Ziemi mocy rozdzielczej może rozróżnić jedynie obiekty o rozmiarze kątowym jednej milisekundy łuku, czyli o dwa rzędy wielkości większe, niż dwudziestogroszówka. Niestety to teleskop interferometryczny, czyli nie ma szans, żeby dostrzegł mało jasny obiekt taki jak podstawa lądownika (bo mimo, że interferometry mają teoretycznie olbrzymie "wirtualne" lustra, to mogą zebrać tylko tyle światła, ile faktycznie dociera do ich luster).
Kolego,skoro wymieniasz wielkości kątowe,to weź pod uwagę,że musi to byc dwudziestogroszówka o średnica,jak słuszmnie obliczyłeś o średnicy 14,6 km,co oczywiście w dawnym związku radzieckim było możliwe,a co w sumie teraz stało się niemal powszechne w krajach wspólnoty niepodległych państw w imię zasadności,co do niezwykłości tego olbrzymiego państwa.Oczywiście teleskop Hubbla jest w stanie dostrzec szczegóły daleko mniejsze aniżeli rzeczona dwudziestogroszówka ale to już zupełnie inna historia i na inny temat.Pozdrawiam.Ijon Tichy
Daj sobie spokój, szkoda twoich nerwów: http://img.gnioty.pl/pictures/2012/6/086ae586a4e7aecedd228ef2893f2462.jpg
Do tego trzeba dodać że na powierzchni księżyca znajduje się zwierciadło pozostawione przez misje Apollo służące do pomiaru dokładnej odległości księżyca od ziemi
Ba - nie jedno, ale TRZY zwierciadła, pozostawione przez załogi misji Apollo 11, 14 i 15.
Dziwnym trafem znajdują się dokładnie tam, gdzie miały lądować rzeczone misje. Oczywiście teoretycznie mogłyby je tam zostawić aparaty bezzałogowe...tyle że żadnych dodatkowych startów nie było, a start i lądowanie dodatkowych urządzeń bezzałogowych można łatwo śledzić prostymi metodami - np. lądowanie Apollo 11 było w czasie rzeczywistym śledzone przez obserwatoria na całym świecie, które na postawie przesunięcia Dopplera w sygnale radiowym były w stanie mierzyć nawet szybkość schodzenia lądownika i wiedziały o problemie Apollo 11 ze strefą lądowania zanim Armstrong zameldował o tym do Houston.
zgadzam się poczytałem sobie na różnych forach o locie na księżyc i jestem również przekonany że jest to czysta bzdura.Przecie nawet sondy wysyłane w kosmos ulegają autodestrukcji jako że nie ma możliwości ich powrotu a co dopiero powrót rakiety z księżyca.
Sondy bezzałogowe "ulegają autodestrukcji", ponieważ najczęściej założenia misji nie przewidują powrotu, więc w projekcie maszyny nie zostają zawarte elementy i systemy, które mają ów powrót umożliwić ; Pamiętaj, że taka możliwość oznacza większą masę, a więc mniej miejsca na urządzenia naukowe i/lub potrzebę użycia większej rakiety nośnej. Więc jeżeli celem misji jest np. zrobienie zdjęć, nie ma sensu ładować na sondę osłony termicznej, spadochronów, dodatkowego paliwa do siników, bo i po co? Każdy gram w lotach kosmicznych jest na wagę złota.
Natomiast zaprojektowanie statku powrotnego jest jak najzupełniej możliwe, jeśli takie są wymagania misji ; Sowieci zrobili to kilkukrotnie, ich aparaty Łuna 16, 20 i 24 zebrały i odesłały na Ziemię próbki księżycowej gleby. Fizyka tego nie zabrania, po prostu możliwość powrotu zwiększa skomplikowanie rakiety i jej masę - ale dlatego Amerykanie właśnie zbudowali Saturna V, żeby umożliwić taki profil misji...bo właśnie taką misję chcieli przeprowadzić.
Niejednokrotnie jest tak że rakieta wysyłana w kosmos ulega autodestrukcji mimo iz panuje nad nia z ziemi podczas lotu sztab ludzi.A ja sie pytam jakim cudem z księżyca mieliby ją odtransportować , skoro tam nikogo nie na miejscu .
Dlaczego uważasz, że po starcie rakieta lecąca z Ziemi jest w jakimś znacznym stopniu zależna od działań personelu naziemnego? Rakieta nośna, np, Atlas V, po starcie jest sterowana przez własny system nawigacyjny i personel na Ziemi może podjąć tylko ograniczone kroki w razie wystąpienia problemów - te same, które byłby w stanie podjąć obserwując start z Księżyca. Wszystkie procedury, które wpływają na niezawodność pojazdu przeprowadza się PRZED startem, co można zrobić też w wypadku rakiety powrotnej z Księżyca ; Do tego jak opisałem Ci wyżej, start z Księżyca jest technicznie prostszy, bo nie ma atmosfery, masa dostarczana na orbitę jest mniejsza a do tego pierwsza prędkość kosmiczna jest niższa.
Więc rakieta startująca z Księżyca nie musi byc tak olbrzymia i skomplikowana, jak ta startująca z Ziemi, nie potrzebuje wielopiętrowej wieży startowej, całego kompleksu wsparcia (choćby na przykład meteo)...
To już zależy od tego, co dokładnie wysyłasz i co chcesz sprowadzić - bo generalnie w kosmosie podstawowym zasobem jest delta-V, czyli zdolność do zmiany szybkości. Każdy pojazd ma jakiś budżet szybkości, ograniczony głównie ilością paliwa i jego impulsem specyficznym (czyli taką jakby gęstością energetyczną paliwa ), wydatkowany na manewry: dajmy na to, chcesz wejść na orbitę Księżyca? Potrzebne ci jest delta-V o wartości minimum 1.68 km/s. To, ile paliwa jest potrzebne do osiągnięcia takiej szybkości już zależy od masy statku.
Żeby było śmieszniej, to oczywiście większa ilość paliwa oznacza zwiększenie masy, co wymaga większej ilości paliwa etc.
Na ten przykład stopień wstępujący lądownika księżycowego Apollo potrzebował 2353kg paliwa, żeby wystartować, wejść na orbitę i spotkać się ze statkiem macierzystym ; Całkowita masa stopnia wstępującego (włącznie z paliwem) to ok. 4 ton, więc ponad połowę masy stanowiło paliwo. Żeby ten lądownik tam dostarczyć, konieczna była rakieta Saturn V o masie startowej 3000 ton, z czego paliwo stanowiło ponad 90%.
Z kolei stopień powrotny Łuny 16 był dużo mniejszy - dokładnej specyfikacji sondy nie mam, ale CAŁY aparat ważył ok. 5.5 tony, włącznie z silnikami i paliwem potrzebnym do lotu na Księżyc i odesłania 100 gram próbek na Ziemię.
Dokładną zależność między ilością paliwa, masą i delta-V określa równanie rakietowe Ciołkowskiego.
EDIT: Dodam tutaj jeszcze, że "powrót z Kosmosu" to bardzo ogólne określenie - powrót z orbity okołoziemskiej nie jest trudny i wykonuje się go rutynowo, żeby nie zostawiać tam więcej śmieci, niż jest to konieczne ; Powrót z orbity Księzyca wymaga już więcej delta-V, z orbity Marsa jeszcze więcej etc.
To, czy sonda będzie miała dość paliwa, aby wrócić, to już decyzja konstruktorów ; Najczęściej się tego nie robi, bo nie ma takiej potrzeby.
Lot na `księżyc,jak pokazał film "Koziorożec 1" mozna doskonale sfingowac i nikt sie o tym nie dowie z zewnątrz.Wiadomo,że Armstrong dostał wiele milionów dolarów za milczenie a potem żył sobie w dostatku.Gdyby wam dawali 20 milionow dolców,to każdy z chęcią opowiadałby jak to jest na Księzycu,choć oczywiście na nim nie byl.Poza tym nie ryzykowałby życiem bo lot na Księzyc jest możliwy ale nie dałoby się już z niego wrócić bo jak oblicozno rakieta musiałaby mieć masę wielu tysięcy ton.Rakieta nośna Saturn v startowała na oczach milionów ale oczywiście nie miała na pokladzie ludzi,lecz satelity szpiegowskie bo jankesi doszli do wniosku,że po jaką cholerę wysyłać ludzi na misję niemożliwą(tom cruse może by dał radę) skoro można sovietów mieć na oku z góry.Podsumowując;lot na Księżyc z ludźmi i z powrotem jest niemożliwy do dnia dzisiejszego i może chińczycy to kiedyś zrobią bo są małego wzrostu lub też Afgańczycy,bo mają mnóstwo pieniędzy z narkotyków.Pablo Escobar-lider mafii narkotykowej w Kolumbi podobno mial w garażu pojazd,który był w stanie wynieść ludzi nawet na Marsa,lecz gdy amerykanie się o tym dowiedzieli niechybnie na niego zapolowali i zgładzili go pod pozorem walki z narkotykami.
[Poza tym nie ryzykowałby życiem bo lot na Księzyc jest możliwy ale nie dałoby się już z niego wrócić bo jak oblicozno rakieta musiałaby mieć masę wielu tysięcy ton.]
Masz rację, potrzebny byłby jakiś kompletny absurd...coś chyba 3000 ton musiałaby ważyć ta rakieta przy starcie.
Niemożliwe, przekonałeś mnie! ;)
@PeZook_FB
Wiem, że odpowiadam po niemal dwóch miesiącach, ale widzę, że masz sporą wiedzę na ten temat :) Mogę spytać czy interesujesz się tym tak po prostu, czy może zawodowo? Pytam z czystej ciekawości.
Co do teoretyków spiskowych to cóż.... w sumie się im nie dziwie. Wiele procesów i zjawisk związanych z przestrzenią kosmiczną trudno sobie w ogóle uzmysłowić, a co dopiero zrozumieć, mimo że faktycznie zachodzą / istnieją. Dlatego też łatwiej jest uwierzyć w wersję ze studyjną preparacją niż w to, że takie lądowanie faktycznie miało miejsce. Zwłaszcza kiedy ogląda się tanie, durne filmiki na YouTube, zamiast poszukać rzetelnych informacji :)
Jeśli chodzi o argument pt: "Czemu do tej pory nikt tego nie powtórzył" (bo i z takim się spotkałem), odpowiem: a po co? Wtedy trwała Zimna Wojna i Stany za wszelką cenę chciały dogonić Związek Radziecki, zwłaszcza po tym, jak Rosjanie jako pierwsi umieścili człowieka w kosmosie. Wtedy to miało sens i szły na ten cel olbrzymie pieniądze. Teraz fundusze się skurczyły, apetyt zmalał i zwyczajnie jest to nieopłacalne. To samo co człowiek na księżycu, może zrobić łazik (nie licząc może kilku eksperymentów). Już bezzałogowa misja tego typu pociąga za sobą olbrzymie koszta, a misja załogowa jeszcze zwiększa te koszta wielokrotnie. Po co więc wysyłać człowieka na księżyc po raz drugi bez jakiegoś wyraźnego celu?
[Wiem, że odpowiadam po niemal dwóch miesiącach, ale widzę, że masz sporą wiedzę na ten temat :) Mogę spytać czy interesujesz się tym tak po prostu, czy może zawodowo? Pytam z czystej ciekawości.]
Niestety tylko hobbystycznie. Poważne zainteresowanie programem kosmicznym, a zwłaszcza lotami Apollo obudziło się we mnie w sumie niedawno i szansa na pracę w tej dziedzinie przepadła już bezpowrotnie :D
[Co do teoretyków spiskowych to cóż.... w sumie się im nie dziwie. Wiele procesów i zjawisk związanych z przestrzenią kosmiczną trudno sobie w ogóle uzmysłowić, a co dopiero zrozumieć, mimo że faktycznie zachodzą / istnieją.]
To jest naprawdę trafna obserwacja: olbrzymia większość argumentów spiskowych opiera się na analizie zdjęć i filmów nakręconych na powierzchni, na których widać zachowania światła i przedmiotów, które wydają się dziwne dla kogoś przyzwyczajonego do oglądania zdjęć z Ziemi, a wynikają tylko i wyłącznie z cech księżycowego środowiska: braku atmosfery, niskiej grawitacji, bardzo intensywnego oświetlenia ze strony słońca, ciągłego bombardowania powierzchni przez wiatr słoneczny, etc.
Na ten przykład, większość teoretyków zadaje pytanie, czy aparaty były jakoś szczególnie zabezpieczone "przed potwornym gorącem", wychodząc ze swojego doświadczenia z gorących dni na Ziemi, kiedy rozgrzana atmosfera wdziera się do zamkniętych przestrzeni i równomiernie nagrzewa wszystkie elementy urządzeń, etc.
Tymczasem przy braku atmosfery, ciepło Słońca może być przekazywane tylko przez promieniowanie, więc można się przed nim ochronić w 90% używając odblaskowych kolorów :D
Takich przykładów są setki.
[Teraz fundusze się skurczyły, apetyt zmalał i zwyczajnie jest to nieopłacalne. To samo co człowiek na księżycu, może zrobić łazik (nie licząc może kilku eksperymentów). Już bezzałogowa misja tego typu pociąga za sobą olbrzymie koszta, a misja załogowa jeszcze zwiększa te koszta wielokrotnie. Po co więc wysyłać człowieka na księżyc po raz drugi bez jakiegoś wyraźnego celu?]
Właściwie to fundusze się nie skurczyły: program wahadłowców kosztował prawie dokładnie tyle samo, co program Apollo. Kongres po prostu przestał przeznaczać środki konkretnie na Apollo i misje księżycowe.
Trochę szkoda, bo straciliśmy kilka dekad w trakcie których można było budować kosmiczną infrastrukturę dla prywatnych przedsiębiorstw, a dzięki promowi stacja kosmiczna, którą mogłyby wynieść dwa loty Saturna V, kosztowała prawie 100 miliardów, z czego 80% to koszty startów wahadłowców.
Odkopuję po długim czasie ale Apollo 13 właśnie po raz kolejny leciał w TV na TVN7.
Muszę stwierdzić, że twój wpis jest jednym z najciekawszych, jeśli nie najciekawszym, na jaki trafiłem na Filmwebie. Sporo czytałem o podboju kosmosu i m.in. misjach Apollo ale dorzuciłeś sporo do mojej wiedzy. Pełny szacun i podziękowanie za dużo konkretnej informacji w pigułce.
Dzięki, staram się ;)
Aczkolwiek jak teraz przeczytałem mój post to zauważyłem jeden dość spory błąd, którego nikt nie wyłapał :D
Otóż napisałem, że silnik stopnia wstępującego (APS) spalał hydrazynę i niesymetryczną dimetylohydrazynę, co nie jest do końca prawdą: ta mieszanka, nazywana aerozyną-50, to paliwo - ale lądownik przewoził jeszcze utleniacz (N204) i dopiero po zmieszaniu aerozyny-50 i N204 następował zapłon.
FUN FACT: Hydrazyna jest toksyczna jak gaz bojowy :P
hej . A zna może ktos z was filmy dostepne w internecie najlepiej z napisami albko lektorem które podważają teorię o tym iz człowiek wylądował na księżycu ? . Z góry dziękuje .
Najpopularniejsze dwa to "A Funny Thing Happened On The Way To The Moon" Sibrela i "What Happened On The Moon?" Davida Percyego.
Jest jeszcze cała seria krótkich filmów Jarrah White'a na ten temat i masa pojedynczych, małych produkcji.
A jeżeli chcesz poznać techniki manipulacji, jakich dopuszczają się wszyscy w/w panowie, obejrzyj "Operation: Lune" ;)
Wszystko pięknie wytłumaczone: http://www.nasa.gov/connect/ebooks/coming_home_detail.html polecam także inne e-booki NASA, niesamowita kopalnia wiedzy, a wszytko darmowe.
PS. Warto pogłębiać swoją wiedzę na temat kosmonautyki bo wszystkie teorie spiskowe wynikają jedynie z niewiedzy.