Appleseed Alpha to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów 2014 roku. W zamyśle twórców miał to być zarazem prequel jak i reboot w jednym. Całość została wykonana w CGI co jest zarówno plusem jak i minusem.

Śledzimy misję Deunan i Briareosa z przed pierwszej części. Akcja dzieje się w
niesamowicie wykreowanym post-apokaliptycznym świecie (rodem z Termiantora: Ocalenie). Film na pewno wyróżnia się świetną grafiką i scenografią, choć w pewnych momentach postacie wyglądają plastikowo. Jednak nie odbiera to przyjemności od delektowania się pięknem tego świata. Wizualnie nowe AA robi ogromne wrażenie.
Kolejnym plusem jest też naprawdę niezła ścieżka dźwiękowa ale to w tej serii standard.
Jeśli chodzi o głównych bohaterów, to Deunan przeszła lekką zmianę nie tylko z wyglądu ale również z charakteru w stosunku do poprzednich części. Nie jest to już ta sama cicha i infantylna bohaterka, której od czasu do czasu włącza się tryb ala Rambo. Ta Deunan to zmęczona wojną najemni-czka która chce chwili wytchnienia od całego tego zgiełku. Zmieniła się zarówno fizycznie jak i psychicznie, no i co nieco jej urosło. Briareos jest niemal identyczny ku uciesze fanów (choć w filmie jako prequel serii nie powinien być biorobotem). Świetnie za to wyglądają mechaniczne czarne charaktery niestety są nieciekawe i płaskie. Na duży plus zasługuje jednak niejaki Two Horns, postać drugoplanowa która wnosi dużo poczucia humoru, to taki cybernetyczny czarnoskóry cwaniak wprost ze slamsów. Niestety reszta ekipy nie radzi sobie już tak dobrze, są bezbarwni i nieciekawi a losy które ich dotykają mało interesujące.
Jeśli chodzi o fabułę to najsłabszy element filmu, jest strasznie prosta, mało skomplikowana i jakby pisana na kolanie. Nie ma co liczyć na napięcie i zwroty akcji, a już na jakąkolwiek intrygę na pewno nie. Poza tym film jest za długi, ba przez blisko 40 minut wieje nudą, a akcja nie nabiera tempa. Dopiero same ostatnie 20 minut daje nam porządnego kopa i dawkę adrenaliny. Skrócenie całości o jakieś 15-20 minut nie zaszkodziło by, blisko 90 minut to zdecydowanie za wiele.
Jednak warto wytrwać do końca, choćby ze względu na nawiązanie do wersji z 2004 roku.
Całość wyszła lepiej niż w przypadku drugiej części ale słabiej od jedynki. Mimo to warto zobaczyć, było to bodaj najlepsze CGI jakie dotychczas dostaliśmy.

Moja ocena 3,6/6

Lepiej niż w przypadku drugiej części ale słabiej do jedynki. Mimo to warto zobaczyć. Ja tam czekam na następną część przygód Deunan i Briareosa ale jeszcze raz nie zamierzam oglądać Appleseed Alpha.