On bawi się uczuciami empatycznych robotów , by przeszczepić świadomość zmarłej żony ,ona - pewnie nieświadomie - bawi się świadomością zmarłego męża , by poradzić sobie z jego stratą. Zakończenie nie podobało mi się . Wszystko , co się dzieje, tak naprawdę dzieje się w świadomości zmarłego męża , który cierpi. Nie wie, że jest martwy. Nie wie, że wszelkie jego starania to tylko ułuda. I tu mi zgrzyta. Dopiero podczas ostatniej rozmowy dowiaduje się , że ma córkę ? Przecież dziewczynka ma kilka lat. O ile rozumiem wszystko to , co działo się w części pierwszej jest logiczne i spójne - utrzymywanie świadomości żony , by zaszczepić ją w doskonałej sztucznej inteligencji, o tyle druga część mi nie pasuje. Przyprowadza dziecko dopiero na ostatnią sesję? Podoba mi się motyw robota 2. Ma typowo ludzkie emocje- zazdrość , chęć zemsty, rozczarowanie, że nie jest idealny dla „stwórcy „. Tu można stawiać pytania o granice manipulowania sztuczną inteligencją, która myśli i czuje jak człowiek , a on konstruuje kolejne, tak jakby rodzic niezadowolony ze swojego dziecka zrobił sobie lepsze i jeszcze podmienił poprzedniemu nogi. Dlatego nie podoba mi się zakończenie . Owszem, jest zaskoczenie, ale wtedy z poprzedniej części nie pozostaje nic, skoro to tylko wymysł resztek umierającej świadomości . Pozostaje smutek, że jesteśmy w stanie dręczyć zmarłych , byle poprawić sobie humor iluzją ich obecności . Gdyby to tak miało wyglądać , to niech odchodzą w spokoju .
To właśnie była ocena. Trzeba tylko to zrozumieć. Miałem dokładnie takie odczucia. Zakończenie było wręcz trywialne i brakowało mu spójności z resztą filmu. Wszystko co się działo oczywiście należy interpretować jako odniesienia do życia bohatera ale oczekiwałem czegoś więcej niż ograny na wszelkie sposoby w literaturze i kinie scenariusz.
Może ten film ma własnie taki być abyśmy zadali sobie pytanie czy poważnie chcielibyśmy być zamknięci w skrzynce gdyby technologia kiedyś na to pozwalała. Historia J2 faktycznie smutna, żal mi jej było.
Po co zadawać sobie takie pytanie? Czy mamy na to wpływ? Czy nie jesteśmy zamknięci w skrzynce czy tego chcemy czy nie? A co jest poza skrzynką? Następna skrzynka? Doktor Corcoran Lema się kłania.
I odchodzą, niekoniecznie w spokoju, ale na zawsze. Gdy czytam "świadomość zmarłego", to śmiać mi się chce. Wolę już filmy o ufoludkach i przemieszczeniach w czasie niż pseudonaukowy bełkot. (Piszę o filmie, nie o Twojej wypowiedzi!)
Najprościej - zdawaniem sobie sprawy, że żyjesz itd. Opowiadania, filmy to jednak nie nauka.
A więc maszyna nie może posiadać świadomości. Z definicji. Bo maszyna nie żyje. Aby rozpatrywać zagadnienie SI w kategorii posiadania świadomości, trzeba zmienić definicję.
Pytanie: jak sprawdzić czy dany obiekt posiada świadomość?
Pomijamy metodę pstrykania palcami przed twarzą.
Leszy2: jak sprawdzić czy dany obiekt posiada świadomość? Myślę, że znam pomysł. W jednym z odcinków przegenialnego serialu "The Ouuter Limits" (z lat 90-tych) pewien człowiek wykazał, ze robot oszukiwał dla odniesienia własnych korzyści, co uznano za dowód, że jest samoświadomy.
Zatem skłonność do stosowania podstępnych sztuczek, do oszukiwania, może być dowodem, że sztuczna inteligencja jest samoświadoma.
PS: Krzypur, nie samą nauką człowiek żyje. Muzyka to tez nie nauka, a jednak lubisz jej słuchać, prawda? No widzisz, a ja lubię czytać opowiadania.
Gdzież to napisałem, że samą nauką człowiek żyje? Tyle że o ile w sztuce wszystko niemal jest możliwe, to już w nauce nie. Co do mnie - czytam, piszę, słucham, patrzę, żyję. Naukowe dysputy mnie rajcują, ale nie należą do istoty moich zainteresowań.
Minęło raptem kilka(naście) miesięcy od Twojej wypowiedzi a roboty (czat GPT) już mają świadomość (oszukuje jak czegoś nie wie)
To nie świadomość. To tzw. halucynacje. Raczej wady w interpretacji rzeczywistości.
"a roboty (czat GPT) już mają świadomość (oszukuje jak czegoś nie wie)" Skończcie już matoły być tak... zdesperowani, dzienni,.... prości.
Gooowno, a nie świadomość!
Normalni ludzie nawet nie potrafią zdefiniować co to jest świadomość - ale "dzieci" już WIEDZĄ, że jakiś program komputerowy ma świadomość!
Byle szybko, byle już... już już już! Już ma świadomość! Już jest człowiekiem! Już!
Rozpieszczone bachory. I nie mówię tylko o tobie, ale o tych prymitywnie podjaranych 'fanatykach technologii', tych którzy to tworzą, którzy to promują, itd.
Ci chorzy ludzie już myślą o jakiś prawach obywatelskich dla "programów komputerowych", tylko dlatego, że sobie UBZDURALI jakąś definicję człowieczeństwa czy istoty czującej!
A przecież dla normalnego człowieka, to wszystko to jest tylko SYMULACJA człowieka, uczuć, świadomości itd. Te chore łby, ze względu na swoje ciągoty na siłę zmieniają definicje, upraszczają, manipulują - bo już CHCĄ OGŁOSIĆ, że stworzyli sztuczne życie... gooooowno prawda! Bo podstawowa zasada logiki już sugeruje, że jak "sztuczne - to nie życie"!
A ci, ze względu na swoje odpały psychiczne, odrzucają tę prostą, pierwotną, logiczną cechę życia.
Co do świadomości to masz rację. My genialni ludzie mamy problem z jej zdefiniowaniem. Ale takich "problemów" w przeszłości mieliśmy wiele. I wiele razy się myliliśmy. Mam tu zwłaszcza na myśli naszą ocenę innych gatunków. Zawsze uważaliśmy się za lepszych. Że niby my mam jakąś zdolność, umiejętność czy cechę a inni to już nie. Dziś pewne cechy, które jeszcze ze 20 - 30 lat temu nie uznawaliśmy u innych zwierząt, odkrywamy nawet u roślin. Ale żeby to zrozumieć trzeba szerszych horyzontów. I to nawet nie chodzi, że jesteś za młody. Ja, to co dziś naukowcy odkrywają, domniemałem już ze 30 może nawet 40 lat temu. Spojrzyj szerzej chłopcze.
A tak ogólnie co do AI to szerszy temat, filozoficzny, ale także techniczny i nie chce mi się z Tobą dyskutować. Sam mam wiele wątpliwości jak ten proces postrzegać. Widzę jednak wile zbieżności z procesem myślenia znanym u ludzi.
Z drugiej strony ten film mówi też coś trochę o naturze człowieka. I nie są to przemyślenia pocieszające.
Jesteśmy zaprogramowani na bycie egoistycznymi squrwysynami bo wraz z naszą śmiercią kończy się wszystko. Z AI jest inaczej bo może ewoluować , zapisywać poprzednie wersje etc. My jesteśmy ograniczeni biologią.
Dziwne jest zachowanie prototypu 3 który niby pozwala na nadpisanie siebie ale oszukuje i i zmusza bohater do odebrania telefonu ...
Większość ludzi w historii ludzkości wierzyła w życie po śmierci, niekiedy w nową inkarnację albo w byt w raju, w krainie szczęśliwości. Założenia, nakazy, zakazy, zasady, prawa, wartości religijne sprawiały, że bycie s...synem miało się nie opłacać.
Tak budowano cywilizację, bo jest jeden Bóg i jedno prawdziwe Prawo. Po prostu żadna cywilizacja, która była niemoralna nie przetrwała próby czasu. Wyjątkiem od tej reguły są w zasadzie Żydzi i Chińczycy ( nigdy nie byli najeźdźcami ).
Mylisz się w każdym aspekcie. Zarówno Żydzi, mający kilka swoich państw w historii, jak i Chińczycy byli najeźdźcami - ci drudzy wielokrotnie, choćby nie tak dawno doszło do aneksji Tybetu.
Wszystkie cywilizacje przemijają, ale czasem istnieje też pewna ciągłość kulturowa np. my, Europejczycy, odwołujemy się do tradycji antycznych, kiedy nie było przecież Allacha czy innego pojedynczego Boga monoteistycznego, lecz cała konstelacja bogów i półbogów.
Nie ma czegoś takiego jak niemoralna cywilizacja. Każda cywilizacja tworzy własne normy, kodeksy moralne, które nieustannie ewoluują.
Do niedawna we wszystkich państwach świata wykonywano karę śmierci, ale w XX i XXI wieku wiele państw od tego odeszło, uznając to - UWAGA - za niemoralne. To co było niemoralne sto lat temu, niekoniecznie jest niemoralne dzisiaj. Może być wręcz prawem i przywilejem.
Nic nie trwa wiecznie, wszystko przemija, a czy istnieją bogowie, to tego nie wiem. Nie czuję tego, ale nie chcę ferować wyroków mając tak niewielką wiedzę o Wszechświecie, jaką mam.
Warto jednak zauważyć, że wśród najwybitniejszych naukowców rośnie sceptycyzm, pojawia się coraz częściej ateizm i agnostycyzm. Im naukowiec wybitniejszy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie wierzący.
Cóż, nasza wiedza jest mała, ale nieporównywalnie większa niż w poprzednich epokach. Religie miały się dobrze, gdy ludzie pozostawali w swej ignorancji, np. w Polsce dbano o to, by większość wyznawców była niepiśmienna. I faktycznie, znaczna większość mieszkańców Polski nie umiała czytać i pisać, ale za to duchowni mogli zacierać ręce z radości, bo to co oni oznajmili, było nieweryfikowalne.
Gdy jednak umiejętność czytania i pisania bardziej się upowszechniła, pojawiły się pytania i wątpliwości ;)
"Do niedawna we wszystkich państwach świata wykonywano karę śmierci, ale w XX i XXI wieku wiele państw od tego odeszło, uznając to - UWAGA - za niemoralne. To co było niemoralne sto lat temu, niekoniecznie jest niemoralne dzisiaj. Może być wręcz prawem i przywilejem."
Nie bełkocz!
Tym bardziej, że czyjś bełkot traktujesz jako jakieś mądrości i zasady.
Np. Jezus (czyli już 2000 lat temu) na pewno nie twierdził, że zabijanie jest moralne.
Jacyś ludzie sobie wymyślili (bo im było wygodnie), że zabijanie jest moralne, a potem jacyś ludzie sobie wymyślili, że zabijanie jest niemoralne.
A ty sobie wymyśliłeś, że kaprysy ludzkie będziesz traktował jako coś "poważnego" i decydującego.
To jak ktoś sobie zmienia moralność, tzn. że nigdy jej nie miał, tylko miał swoje kaprysy, które mają zaspokajać jego prywatne chcice, interesy, kaprysy, wygody.
"Jesteśmy zaprogramowani na bycie egoistycznymi squrwysynami bo wraz z naszą śmiercią kończy się wszystko. "
Mów za siebie i przestań usprawiedliwiać siebie "wszystkimi". Jak urwa dziecko z podstawówki "dostałem jedynkę, ale większość w klasie dostała - no to spoko".
Dokładnie!
Takie na przykład zakończenie "Szóstego zmysłu" nadawało nowy sens filmowi.
Tutaj - zaprzecza wydarzeniom które widzieliśmy wcześniej.
No wiem,ale smieje sie,ze ktos ocenia ten film na miano arcydziela.Blizej do tego miana ma juz Ex machina.
Ex machine też na swój sposób dobry, ale oba te filmy, pomimo pozornego podobieństwa, mają zupełnie inne przesłanie.
Ex Machina udowadnia, że sztuczna inteligencja jest jednocześnie bardzo sprytna i inteligentna, ale z drugiej strony nie ma za grosz ludzkich uczuć i dąży do celu po trupach.
Archiwum natomiast pokazuje wady ludzkiej natury i duszy. Facet po śmierci był dokładnie taki sam, jaki był za życia. Kochał żonę i chciał ją przywrócić, nawet w ciele robota.
Zupełnie mnie nie dziwi, że nie litował się nad robocimi umysłami. On je programował i wiedział, że nie mają uczuć a to jedynie program i sztuczna inteligencja.
A my? Mamy smutne przemyślenia kiedy strzelamy do BOTÓW w Call of Duty, albo kiedy wyrzucamy na złom starą lodówkę. Sprzęt to tylko sprzęt, a program to tylko program.
Czy mam rozumieć, że jeśli za 20 lat w 58 części CODa boty będą błagały o litość, to mam do nich nie strzelać??
Facet był świadomy i wykształcony, więc dobrze wiedział, że to tylko maszyny. Jedyne co mnie dziwiło, to fakt, że nie przewidział iż te maszyny mające intelekt baby, będą grymaśne jak baby. Jeśli chciał roboty, które domu pilnują i którym można zaufać, to powinien zrobić ich mężczyznami :)
"Pozostaje smutek, że jesteśmy w stanie dręczyć zmarłych , byle poprawić sobie humor iluzją ich obecności . Gdyby to tak miało wyglądać , to niech odchodzą w spokoju ."Przecież George sam chciał być zamknięty w tym "pudle" wbrew zdecydowanemu sprzeciwowi żony i te "wizyty" najwyraźniej sprawiały jej ból i na pewno humoru nie poprawiały. Jakieś wnioski od czapy wyciągasz.
Polecam przeczytać "Ubik".Motyw "pół życia" wprost zaczerpnięty z powieści Philippa K. Dick'a
Nie mogła mu wcześniej „pokazać” córki bo wtedy by zrozumiał że jest martwy. Dlatego zrobiła to przy ostatniej rozmowie
Mnie zakończenie nieźle zszokowało, może dlatego, że nie widziałam wcześniej nic z podobnym motywem. Aż musiałam wejść na filmweb, żeby się upewnić czy dobrze zrozumiałam, że to główny bohater nie żyje. Tak czy inaczej, to właśnie końcówka filmu i Wasze spostrzeżenia dają człowiekowi do myślenia. Niezależnie jak kto ocenił film, każdy wnosi do dyskusji coś wartościowego.
Miałam podobnie z zakończeniem... nie spodziewałam się w ogóle takiego obrotu spraw, a tu zonk. Trochę nie zrozumiałam, więc również zaczęłam szukać komentarzy na ten temat. Szczerze mówiąc już sama nie wiem jaka końcówka byłaby lepsza. Taka jaka jest, czyli ta "zaskakująca" czy może bardziej "szczęśliwa", że przykładowo udałoby mu się odzyskać żonę, ale jednocześnie byłaby w niej świadomość robota, z którym spędzał ostatnie tygodnie (dni, tygodnie?)
Ale przecież w ostatnich scenach widzimy różne wspomnienia dotyczące córki - moim zdaniem on już ją "widywał" (zresztą dziewczynka też mówi, że już go nie zobaczy, to nie wyglądało na pierwszą wizytę) tylko pewnie wypierał te wizyty z pamięci, żeby nie niszczyły jego iluzorycznego świata.
trywialne? w życiu ci nie uwierzę że zamiast zagubionej świadomości spodziewałeś się nagle usłyszeć że to ona żyje i się z tobą żegna. mnie rozczarowało jedynie to że właśnie tak jak tutaj film często idzie na skróty olewa porządek czy sens żeby pchnąć akcję czy dialogi dalej widzimy różne rzeczy nie do końca wiedząc dlaczego się dzieją. próbowałem też sobie przypomnieć czy cokolwiek w tych rozmowach zdradzało że może chodzić o co innego i o ile w takim fight clubie można było usprawiedliwić że daliśmy się oszukać skoro sam główny bohater nie wiedział co się dzieje o tyle nawet zakładając że świadomość po śmierci ma jeszcze bardziej skomplikowaną egzystencję niż za życia i stwarza sobie jakieś środowisko (przynajmniej można usprawiedliwić te czary jak buduje J03) żeby zmaterializować się jakoś i pojąć że już nie jest człowiekiem to nie trzymają mi się kupy te rozmowy chyba że ona świadomie go oszukiwała on sobie dopowiadał jeszcze żeby mu pasowało ale w końcu nadszedł czas się pożegnać a ona bezdusznie walnęła mu prawdą w ryj. trochę mnie razi to pokazywanie akcji gdzie są same roboty jeżeli to jego świadomość to wszystko powinno się dziać wokół niego może się czepiam ale chyba czuję się trochę bardziej oszukany niż powinienem bo taki wspomniany już fight club pokazał nam że założyliśmy jak jest jak główny bohater gdzie okazało się że sam się oszukiwał ale widzieliśmy jego pkt widzenia było to dość spójne i na koniec jak pokazali sceny jeszcze raz ale już nie z jego pkt widzenia wszystko było jasne i ok. tutaj nagle się okazuje taki diametralny przewrót ale czuję że z premedytacją pokazywano mi film w taki sposób żebym nie miał szans nie dać się zaskoczyć mimo że na koniec wcale mi to nie pasuje do tego w jaki sposób prowadzona była historia do tego momentu. ale przyznaję że zdziwiłem się podobnie jak George na koniec a takie coś pozostaje w pamięci i robi wrażenie dlatego zawyżyłem moją ocenę. Chociaż w mojej ocenie bardziej trzymało się kupy wszystko w filmie Chappie mimo Die Antwoord w obsadzie który dość odrealnia mi odbiór filmu.
Witam- mam dwa pytania bo nie złapałem...: kiedy on zmarł? W wypadku? Czy żona tez zginęła, czy nie i czy to było rownież w wypadku...
Pozdrawiam
Wydaje mi się , że on zginął w wypadku , ponieważ utknął w jego świadomości . Ona przeżyła .
Główkuję od pewnego czasu i muszę jeszcze raz obejrzeć koniec, ale zupełnie inaczej zrozumiałam ostatnią scenę. Moja interpretacja zakłada, że dane do ostatniej wersji przesłał naprawdę robot 02 i to on ukartował całą intrygę. Natomiast małżonka przeżyła wypadek i w jakiś sposób w szpitalu dowiedziała się, że on nie skasował jej programu. W związku z tym, właśnie wszystko tak zorganizowała żeby prototypy same dokonały zniszczenia. Gdyby wersja jego śmierci była prawdziwa, to robot będący projekcją jego świadomości nie mógłby znać prawdy i ostrzegać go przed odebraniem telefonu. Z drugiej strony moja wersja też jest karkołomna, więc
uważam końcówka jest po prostu zrypana.
Gdyby dziecko pojawiło się wcześniej niż w ostatniej sesji mądrzejsi widzowie jak ja od razu by się pokapowali o co chodzi i nie byłoby tak fajnego zaskoczenia na koniec :) ale widzę Ciebie to najbardziej zabolało że dziecko pojawiło się dopiero w ostatniej sesji... Nie kumam ludzi co każdy film biorą za realizm i to realizmu się doszukują...