Płycizna aż w oczy kole. W życiu nie widziałam tak dosłownych aluzji - jak chociażby scena pożegnania z córką czy też końcówka rozmowy Liv z Brucem tuż przed wielkim Bum. Mało tego - żadnej treści - poza tym, że nasza Ziemia znów zostaje ocalona przez Rząd Stanów Zjednoczonych. Na film składa się stereotyp "zwykłego" bohatera, 2 znane nazwiska i efekty specjalne. No i muzyka. NIC POZA TYM.