W ciągu ostatnich dni odświeżyłem sobie serię Evil Dead, po czym doszedłem do zaskakujących wniosków. A mianowicie jest to jedyna seria (w tym wypadku trylogia - bo Within the Woods traktuje raczej jako taki mały smaczek, niż film z serii) w której nie uważam każdej kolejnej części za gorszą od poprzedniej. Co więcej, każda kolejna podoba mi się bardziej.
I odkryłem też dlaczego. Otóż zazwyczaj przy sequelach kolejna cześć jest po prostu klonem cześć poprzedniej, czyli film nie wnosi nic nowego a jedynie powiela sprawdzone schematy. Tylko że taki powielanie ma ogromną wadę - film nie zaskakuję fabuła, jest przewidywalny (czasem wręcz do bólu) czasem nawet nudzi. A tutaj reżyserowi udało się wnieść taki powiew świeżości...
Evil Dead I - taki klasyczni niskobudżetowy gore. Płytki scenariusz, kiepskie aktorstwo, tandetne efekty itd. Czyli reasumując to co w takich filmach najlepsze ;)
Evil Dead II - z początku lekki niesmak - co to właściwie jest? kontynuacja czy remake? Ale potem jest już tylko lepiej, wciąż mamy tu solidna dawkę budyniów i innych flakoszmat, jadnak oprócz tego dostajemy tez sporo czarnego humoru (jak chociażby zła ręka). Inna sprawa, że podciągnęła sie fabuła oraz gra aktorów z porównaniu z częścią I. Jak dla mnie ta część trzyma poziom a dzięki nowemu spojrzeniu nawet poprzednią przewyższa.
No i cześć III czyli Army of Darkness - po co w ogóle kręcić horror?, lepiej zrobić komedię o nieumarłych w średniowieczu. Chyba właśnie taka myśl przyświecała Raimiemu. I znowu wybrnął zwycięsko. Ash parodiuje sam siebie (ach te jego miny i teksty). A i samej historii bliżej raczej do Indiany Jonesa niż wcześniejszych części cyklu. W sumie świetna komedia bo horror to już na pewno nie jest. Zamiast powielać schemat Raimi zaryzykował z nowością. I mnie przekonał.
Oczywiście takie zaskakiwanie niesie też poważne ryzyko - utratę wiernych fanów. Nie brak ocen, że seria Raimiego sie stacza. W sumie to nie ma się co dziwić - jeśli ktoś podchodził do Army of Darkness jak do horroru...
Ale dzięki takim zabiegom każda cześć jest tak naprawdę inna, i każda świetna na swój sposób. Polecam wszystkie, ale proponuję każdą oglądać z innym nastawianiem.