Ani to "Frida" ani "Evita", a jednak zacznę od tego, ze obraz "Artemisia" wpisuje się w pewien oryginalny nurt filmowy, który zdaje się dopiero rozwijać. Mamy tu film zdecydowanie feministyczny w swojej wymowie, ale to zupełnie inny rodzaj feminizmu, niż pokazany w wulgarnym "Lejdis". Serce rośnie, gdy na ekran wnosi...
więcej