Po prostu amerykańska komedia romantyczna. Choć komedii w tym mało to historia i całość
wychodzi całkiem nieźle.
Reżyser fajnie poprowadził widza. Bez jakichś zawrotnych akcji, idiotycznych żartów lecz opowiada
historię typu "on bogaty , ona nie ma"
Nie widziałem wczesniej w akcji Branda (Artura) i nie przypał mi on za bardzo do gustu. Chwilami
wydawało mi się że chce być nowym Carreyem. Nieudolnie.
Brakowało też muzyki, która w tego typu filmach powinna podkreślać gatunek.
Mimo wszystko wysżło po prostu fajnie. Polecam
Moja ocena: 5,5/10