Typowy amerykański gniot naszpikowany gwiazdami. Wielka kasa, wielki rozmach i... koniec. W filmie oczywiście jest kilka dobrych scen, ale jako całość jest na tyle mocno lakoniczny w wyrazie, że woła o pomste do nieba. Scena z uciekającą HB przed facetem z pistoletem powaliła mnie na łopaty...
Extra charakteryzacja i fajne lokacje, kilka dobrych scen...
Ogólnie bełkot, chaos i amerykańskie wielkie plany spalone na panewce... a szkoda, bo temat wiecznie na czasie i można było zaszaleć. Po prostu zwyłky cash maker z nutką próby wyciągnięcia merytorycznej ineteresującej widza esensji.
Oceniłem ten film nieco wyżej, ale odczucia mam podobne. Froma ciekawa, dobre aktorstwo, treść nijaka, płytka, sztampowa. Potencjał był, ale nie wyszło.
Płytka treść ? Film ukazuje to czego inne filmy nie potrafią - to , że najwazneisjza jest miłość i życie człowieka , pokazuje również to , że wolność człowieka jest ograniczona ( zamykanie rodziców w domu starców) . Film trzeba połączyć w jedną całość , a nie w 6 różnych historii . Film zasługuje na oscara tak samo jak tytułowa muzyka ;)
Kiedy czytam komentarze rozpoczynające się od"Typowy amerykański gniot", zbiera mi sie na wymioty,może oświeicisz mnie( i nie tylko) jakie to kino cenisz bardziej od amerykańskiego i jakie jest w Twojej opinii lepsze?irańskie np., a może kino moralnego niepokoju z Antarktydy.
Z irańskiego serdecznie polecam głośne "Rozstanie":) ...
Odpowiadając. BARDZO sobie cenie amerykańskie kino, niestety słowo pisane nie zawsze oddaje sedno interpretacji... Masz racje, może powinienem doprecyzować. Formę "typowy amerkański gniot" zastosowalem, ku próbie określenia kolejnego filmu spod Hollywodzkiej gwiazdy z wielkimi nazwiskami, wielkimi pieniędzmi, wielkimi planami i oczekiwaniami, który bardzo zawiódł (takich "gniotów" jest niestety sporo). Oczywiście obok niestety występujących w/w gniotów jest bardzo wiele amerykańskich produkcji, które są znakomite. W polsce typowo polskimi gniotami dla mnie będą "Ciacho, JOB itd, itp..." w USA są to filmy pokroju "Atlasu Chmur"... Oczywiście to tylko moja subiektywna ocena jako widza więc nie czuj się urażony formą orzecznika. Jeśli film uważasz za znakomity to bardzo dobrze. Jako jednostka lustrująca ten obraz uważam go za "typowy amerkański gniot". Mając na tacy taki scenariusz, takie środki, takich aktorów i całe Hollywood za plecami trzeba się naprawdę postarać o tak niską relację: jakość końcowa/gniot. Takie rzeczy to tylko w stanach...:)
Z irańskiego serdecznie polecam głośne "Rozstanie":) ...
Odpowiadając. BARDZO sobie cenie amerykańskie kino, niestety słowo pisane nie zawsze oddaje sedno interpretacji... Masz racje, może powinienem doprecyzować. Formę "typowy amerkański gniot" zastosowalem, ku próbie określenia kolejnego filmu spod Hollywodzkiej gwiazdy z wielkimi nazwiskami, wielkimi pieniędzmi, wielkimi planami i oczekiwaniami, który bardzo zawiódł (takich "gniotów" jest niestety sporo). Oczywiście obok niestety występujących w/w gniotów jest bardzo wiele amerykańskich produkcji, które są znakomite. W polsce typowo polskimi gniotami dla mnie będą "Ciacho, JOB itd, itp..." w USA są to filmy pokroju "Atlasu Chmur"... Oczywiście to tylko moja subiektywna ocena jako widza więc nie czuj się urażony formą orzecznika. Jeśli film uważasz za znakomity to bardzo dobrze. Jako jednostka lustrująca ten obraz uważam go za "typowy amerkański gniot". Mając na tacy taki scenariusz, takie środki, takich aktorów i całe Hollywood za plecami trzeba się naprawdę postarać o tak niską relację: możliwości/jakość końcowa. Takie rzeczy to tylko w stanach...:)
Przepraszam za 2 posty, ale nie mogłem wyedytować merytorycznego błędu, który popełniłem szybko pisząc:)
....masz rację, Atlas Chmur był zwyczajnie nudny, a jedynym powodem dla którego nie mogłem podnieść się z fotela po seansie był niesamowity ból tyłka,w ogóle nie rozumiem przekazu tego filmu, tzn generalnie chodziło by pokazać jak ważna jest wolność, jednocześnie dowodząc, że jesteśmy zależni od innych, chyba tak..mniej więcej. Równie dobrze można by nakręcić za 200 mln film dowodzący, że każdy jest kowalem własnego losu-równie nudny i długi.Daję mu 5,za realizację(amerykańskie nudne filmy są przynajmniej doskonałe technicznie) i H.Berry-kocham ją:)
Tak na prawdę w tym filmie nie było nic innowacyjnego. Ukazanie kilku opowieści w różnych przedziałach czasowych widzieliśmy już w "Źródle", Jedna z opowieści była chamską kopią "Wyspy". A ta strzelanina z użyciem laserowych pistoletów kojarzyło mi się ze Star Wars a na ten film mam uczulenie. Widać, że silono się na przekaz, próbowano także wstrząsnąć widzem. Niestety były to próby nieudane. Przykro mi.