Łopatologicznie pokazane wartości społeczne, które zostały przedstawione w sposób tak
oczywisty, że widz nie poświęci nawet chwili na refleksje związane z tym filmem. Prawie 3 godziny
filmu i zero, ale to zero momentów zaskoczenia, zero miejsca dla widza.
Jeśli zrobił na kimś cytat o "kroplach w oceanie" to znaczy, że nigdy nie poświęcił ani chwili
refleksji nad tym co dzieje się na świecie. Sprawa z reporterką i "ukrzyżowaną" prawie kelnerką
jest tak banalna, że każdy kto czyta nie musi oglądać takich badziewi, żeby wiedzieć jak obecnie
wygląda sprawa energetyki oraz religii na świecie.
Chociaż skoro to Amerykańskie kino to może nadaje się dla głupich Amerykanów!