Film, na który ze zniecierpliwieniem czekałem, omijając wszystkie omówienia i recenzje.
Jakoby zbyt intelektualny dla amerykańskiego widza, po tym jak poległ za wodą - określono
docelowy "target" na europejskie teatry. Dla mnie - zbyt mało emocjonalny, strona wizualna nie
była w stanie wypełnić pustki. Chyba za jakiś czas sięgnę po książkę, może będzie napisana
językiem, który w odróżnieniu do filmowego przekładu - do mnie trafi. Czuję pustkę, nie potrafię
się pozbyć uczucia braku empatii dla "dobrych" bohaterów. Najlepszy wątek - moim zdaniem -
koreański. Najlepsza scena - początek z gwiazdą recenzji. Powielanie postaci tymi samymi
odtwórcami spowodowało, że zamiast skupić się na historii i fabule, porównywałem
charakteryzacje.
Poza tym ciamkała ciągle jakieś pierdzielone snaki baba po lewej. Tfu! Nie zeżre to to w domu,
tylko z wałówą do kina się pakuje blać jedna. Cebuli brakowało i pierdów.