Myślę, że to dość ważne zagadnienie, bo przecież jednym z ważnych wątków filmu (i książki) jest "Cloud Atlas Sextet" Frobischera. Tak więc muzyka w tym filmie powinna być – według mnie – rozpatrzona.
Prosiłbym o Wasze opinie o ścieżce dźwiękowej. Czy pasuje do filmu, czy jest miła dla ucha, jakie utwory preferujecie. Fajnie by było, abyście opisali Wasz emocjonalny odbiór tej muzyki, bo dla mnie jest ona bardzo emocjonalna i obrazowa. I pełni ważną rolę w filmie.
1. Scena gdy Frobischer leży martwy w wannie, a Rufus płacze (tam muzyka wgniata w fotel).
2. Scena gdy umiera Hae-Joo i Sonmi to widzi.
3. Ogólnie ostatnie 20 minut filmu to majstersztyk jeżeli chodzi połączenie obrazu i dźwięku.
A z listy utworów samej ścieżki dźwiękowej wymienię:
1. All boundaries are conventions – rzadko się zdarza, aby coś poruszyło do głębi, ale tutaj aż brakuje mi słów. Absolutnie nigdy nie słyszałem równie pięknego utworu. Tym samym Tom Tykwer stał się dla mnie ważnym kompozytorem.
2. Death is only a door – strasznie dziwny utwór, doskonale odzwierciedla tytuł (to właśnie ta scena w wannie). Miazga, wyprało mi mózg.
3. Cloud Atlas (Finale) – nie mogło nie być tych chórków.
Acha, no i miło by było, abyście coś wspomnieli o swoich preferencjach muzycznych. Bo najprawdopodobniej miłośnik doktora Albana nie zachwyci się Tomem Tykwerem ;)
Już w 'pachnidle' Tykwer i spółka dali popis kompozytorski. Ten soundtrack wskoczył do mojej ulubionej dziesiątki.
Ostatni utwór brzmi jak droga do nieba...brak słów.
w pełni podzielam Twoje zdanie!
muzyka w filmie jest niczym z innego świata...coś niesamowitego, jeden z najlepszym soundtracków jakie kiedykolwiek słyszałam:)
Powiem Ci, że oglądając film (3 razy już, musiałam kupić!:D) nie zauważałam muzyki. Przynajmniej świadomie. A potem puściłam sobie ścieżkę dźwiękową i kolejne sceny ukazywały mi się przed oczami. A te trzy fragmenty co mówisz - muszę w wolnej chwili się skupić na nich na muzyce - ale na pewno to nie przypadek, że zrobiły na mnie takie wrażenie, to na pewno w dużej mierze zasługa muzyki.
Często tak jest, że jakiś motyw filmowy się bardzo podoba i tak naprawdę dopiero z czasem sobie uświadamiamy, że kryje się za tym muzyka. Scena Frobischera w wannie jest tego najlepszym przykładem :)