Pomysł podzielenia filmu na 6 oddzielnych historii, przez wielu tak krytykowany, moim zdaniem
jest bardzo ciekawy i dobrze wypadł - wszystko trzymało się kupy, film nie był nudny ani nie
można było się pogubić, a mimo to trzeba było cały czas być skupionym by nie stracić wątku.
Jedne historie były lepsze, inne gorsze, ale suma sumarum wszystkie mi się podobały i żadna
mnie nie znudziła. Bardzo spodobało mi się też zrobienie z każdej historii innego gatunku
filmowego - w jednej chwili śmiałem się, by chwilę później się wzruszyć czy emocjonować.
Ponadto świetne charakteryzacje (gdy pokazano je na koniec filmu totalne zaskoczenie w
niektórych przypadkach) i ogólnie pomysł grania przez jednego aktora kilku postaci, piękne
zdjęcia i muzyka, niezłe efekty specjalne, fabuła może nie jakaś wybitna, ale też dobry pomysł.
Generalnie film dla mnie genialny, 3 godziny minęły jak 3 kwadranse, ani chwili nudy, ale były
też minusy - przede wszystkim film naładowany filozoficznymi tekstami, tak jakby twórcy chcieli
stworzyć jakąś księgę złotych myśli, a w sumie nic z tego nie wyszło, bo film daje do myślenia,
ale raczej nie przez frazesy, które co chwilę nas zasypują. Film na pewno obyłby się bez tego.
Bezsensowny też dla mnie wątek ze znamieniem na niektórych postaciach - miało to być chyba
intrygujące, ale nie za bardzo wyszło, bo w sumie nie wiadomo po co to było. Spodziewałem
się też innego zakończenia, jakiegoś bum, które wiązałoby wszystkie historie (czułem się jakby
do tego film właśnie zmierzał), a w ostatecznym rozrachunku łączyły je tylko nicie. Ale to w
sumie też miało swój urok.
Rozumiem, że komuś film mógł się spodobać mniej lub bardziej, ale nie rozumiem, jak można
dać temu filmowi 2 czy 3 albo uznać go za najgorszy film roku. Nie rozumiem też złych recenzji
w amerykańskiej prasie. Może ktoś mnie oświeci, dlaczego tak wielu ludzi tak mocno krytykuje
ten film? Jak na razie większość argumentów przeciw jakie widzę to coś w stylu
"spodziewałem się duchowego oświecenia, a wyszło płytko i banalnie". Ja szedłem na film w
sumie w ciemno i nie spodziewałem się nie wiadomo czego, i dostałem dużo więcej niż
oczekiwałem. Może stąd moje pozytywne odczucia nt. "Atlasu chmur".
W moim odczuciu jest to film z kategorii tych, które trzeba zobaczyć. Uczta dla oczu (zdjęcia,
fabuła itp), dla ducha może mniej (nie ma w tym filmie nic odkrywczego), ale ja się po prostu
świetnie na tym dziele bawiłem - obiektywna ocena to byłoby jakieś 8,5/10, ale nie jestem
krytykiem filmowym, więc z czystym sumieniem mogę dać ocenę jaką podpowiada mi serce -
10/10. Bo poza paroma niuansami film wyśmienity.
chchesz znac moje zdanie film jestt deeebilny i nudny i mialam ochoty z kina wyjsc ..... heheheh goraco polecam o jeeeejj
Typowa odpowiedź przeciwnika tego filmu, potwierdziłeś to co napisałem. Jakieś argumenty czy tylko puste słowa?
a twoje to co pelne slowaa????? hehehhee wezzz bozeeee niogdy prze nigdy nikomu bym tego nie polecial nigdy co jak co ale nie too heheheh
A ty pogódź się z tym, że film nie zasługuje na taką ocenę jak 1, że robisz błędy ortograficzne w co drugim zdaniu i z tym, że to moja ostatnia odpowiedź w twoim kierunku.
ty nie komentuj mnie bo ja nie neguje twojej osoby a skup sie na filmie!!! bo to tu jest to forum !!!
a zglaszaj sobie ile chcesz naduzyc naprawde zwisa mi to.. ja tego nie zrobie co do cb bo az szkoda fatygi he
Wreszcie opinia na temat "Atlasu chmur", z którą mogę się w zupełności zgodzić. Jak dla mnie film był rewelacyjny. Choć oczywiście też mi trochę przeszkadzała nadmierna staranność twórców by widz przypadkiem nie przegapił przesłania. A samo przesłanie... No cóż nie było ono specjalnie odkrywcze. Ale zupełnie nie rozumiem zarzutu, że film jest wydmuszką. Bo idea jaką przekazuje Atlas chmur jest mądra i wciąż, mimo kilku tysięcy lat istnienia cywilizacji, aktualna. I naprawdę jest się nad czym zastanowić. Wystarczy spojrzeć na stosunek ludzi do zwierząt. Nie trzeba też daleko szukać by znaleźć obrońców tzw. naturalnego porządku rzeczy, którzy za całkiem normalne uważają deptanie godności innych. Jak dla mnie świetny wątek religijny. Choć rozumiem, że trudny do zaakceptowania dla osób wierzących. A ukazanie Georgiego, jako uosobienia lęków i uprzedzeń Zachrego bardzo przekonujące. Oczywiście wszystko to nie jest nowatorskie i wcześniej nieraz już o tym mówiono. Ale twierdzenie, że jest to puste to jakieś kompletne nieporozumienie. Trudno jest się oprzeć wrażeniu, że niektórzy mają nieodpartą potrzebę udowadniania innym, jak bardzo są wyrafinowani intelektualnie. Nigdy nie czytałem żadnej książki Paulo Coelho więc trudno mi się wypowiadać na temat porównań jakie pojawiają się w kliku wypowiedziach. Jedno jest w każdym bądź razie jasne. Ci, którzy z taką wzgardą takie porównania robią są jak widać dość dobrze zaznajomieni z twórczością Coelho i trochę dziwnie się to ma do ich wyrafinowania.
Pomijając to wszystko co napisałem wyżej najważniejsze w tym filmie nie było samo przesłanie. "Atlas chmur" to po prostu świetnie opowiedziane historie. I, jak powiedział Mario Vargas Llosa, właśnie o to chodzi - by opowiadać historie i by robić to w sposób, który pochłonie tych, którzy ich słuchają.
Podobnie, jak autor wątku nie będę obiektywny i dam temu filmowi 10/10 bo zwyczajnie mnie urzekł.
przyznam, że poszedłem na film w ciemno, nie spodziewałem się niczego. Po pierwszych 15min byłem w szoku. Film zapowiadał się super. Niestety im dalej, tym gorzej, a że film długi, tym coraz więcej tracił w mojej ocenie. Wachowscy mieli wszystko, kapitalny temat, pieniądze (aktorzy, muzyka, zdjęcia) i to (oczywiście w moim odczuciu) spartolili. Mam ogromny niedosyt. Do twoich minusów, dokładam przede wszystkim to, że ten film (jak już gdzieś napisałem) oglądało się jak streszczenie książki. Dla mnie było za dużo tych historii. Nie potrafiłem się do tych postaci przyzwyczaić, polubić ich, przeżywać z nimi ich urywków życia. Nie miałem chwili, żeby się nad nimi zastanowić, bo kolejna akcja i kolejna. Mimo, że film poruszający głębsze tematy, przedstawiony (w mojej ocenie) bardzo powierzchownie. Pozostawił ogromny niedosyt i złość, że mogłobyć super, a jest słabo i nudno.
Nie do końca rozumiem, piszesz, że wszystko działo się tak szybko że nie miałeś czasu się nad historiami zastanowić, a na koniec, że jednak było nudno. Dla mnie z kolei wszystko było wymierzone idealnie, nie wiem jak to wygląda w książce, ale domyślam się, że żeby dobrze ją odtworzyć film musiałby trwać dwa razy tyle (dla mnie mógłby), więc było i tak bardzo dobrze. No ale to już kwestia osobistych preferencji. Szanuję twoje zdanie, ale jednak uważam, że oceną 3 powinno się "nagradzać" filmy pokroju "Kac Wawa", a nie "Atlas Chmur", który zasługuje na choćby 5 za samą charakteryzacje, zdjęcia czy muzykę...
Bo historie same w sobie nie były ani trochę porywające. Raczej emocje, przeżycia czy myśli postaci miały być najważniejsze, a dla mnie nie było ani czasu ani sposobności się wczuć czy podumać razem z bohaterami.
Jeśli chodzi o ocenę, dałbym dobrą ocenę, gdyby nie: 1) długość filmu (jak wspomniałem, przez jakieś 1,5h patrzyłem na zegarek, nudziłem się, a nie po to chodzę do kina) 2) wspomniane rozczarowanie, zazwyczaj jak oglądam słaby film, to go ignoruję. Ten mi siedzi w głowie i denerwuje. Mogło być pięknie, ale (dla mnie) nie było. Niemniej cieszę się, że film ma swoich zwolenników, bo doceniam temat czy wykonanie. Filmem pokroju "Kac Wawa" nie był (nie oglądałem, ale za sam zwiastun dałbym 1, a pewnie były tam najlepsze sceny).
No cóż, jeśli ty na tym filmie się nudziłeś, a historie cię nie zainteresowały to nie mamy o czym dyskutować bo nasze opinie są kompletnie odmienne. Trudno, jakoś musimy z tym żyć :)