Nużący ciąg przypadkowych scen, sterylnych bohaterów, nieprzekonywujących światów.
Całe te pasmo porażek jest zmontowane bez ładu, składu. Tempo przeskakiwania pomiędzy jednym światem, a drugim napawa lękiem o jakieś rewolucyjne problemy żołądkowe ekipy podczas postprodukcji. Wszystko z doklejoną górnolotną i
szytą grubymi nićmi ideologią reinkarnacji sprowadzoną do jednego sloganu, jakoby czyny
dokonane w jednym życiu mają przełożenie w kolejnym. 100 minut tortur więc nie wiem jak się to
wszystko skończyło i prawdę mówiąc guzik mnie to obchodzi.