Mam nieodparte wrażenie, że film próbuje na siłę być podniosły i głęboki, przez co naprawdę fajne idee i wartości stają się się po prostu płytkie. Poszczególne elementy: scenografia, kreacje aktorskie, charakteryzacja, montaż scen itp są mistrzowskie. Połączenie różnych gatunków filmowych i przejścia między nimi tez bardzo mi się podobały, szczególnie komediowa część o domu dla staruszków, nieodparcie przywodząca na myśl humorystyczną wersję "Lotu nad Kukułczym Gniazdem" oraz część science - fiction o makabrycznej, futurystycznej wizji społeczeństwa. Niestety sposób wyrazu treści, "klimat" całości wydaje mi się przejaskrawiony, jakby film na siłę chciał być mądry, filozoficzny, zmuszający do refleksji. Wszystko super, tylko problem tkwi właśnie w tym wrażeniu wymuszenia, czego nie doświadczyłam oglądając podobnie skonstruowany film "Źródło". Efekt jest taki, że cały "przekaz" "Atlasu Chmur" wydaje mi się być pusty, wykreowany przez tanie triki skierowane do mas, mimo że poruszane zagadnienia zawsze mnie interesowały. Na pewno obejrzę film drugi raz, zanim go ocenię. Albo utwierdzę się w moich przekonaniach albo dostrzegę głębię tą nie tylko pozorną i powiedzianą wprost (brzmi to trochę paradoksalnie).
Uogólniając - wszystkie elementy filmu i wątki każdy z osobna bardzo mi się podobały, tylko z całością i wymową coś jest nie tak, a przecież całościowy odbiór filmu jest najważniejszy. Niemniej jednak - pozycja godna uwagi.
Zastanawiam się też nad jednym - jak film tak jawnie propagujący reinkarnację i wcielenia nie doświadczył jeszcze gwałtownego sprzeciwu ze strony Kościoła? A może po prostu nic o tym nie wiem :)
Nie chciałabym być źle zrozumiana - nie chodzi mi o to, że myśli zawarte w filmie są puste, wręcz przeciwnie, tylko sposób ich przedstawienia taki się wydaje.
w zasadzie mam podobną opinię. właśnie skończyłam oglądać atlas chmur po raz drugi i jak za pierwszym razem mam mieszane odczucia. jestem zachwycona charakteryzacją , rozmachem filmu, bardzo podobały mi się historie poszczególnych bohaterów, ale mam wrażenie, że twórcy 'przedobrzyli''. obejrzałam film i nie mam niedosytu, historia jak dla mnie jest dopowiedziana w odpowiedni sposób. ale jak napisałaś ma się wrażenie, że film jest ,,przejaskrawiony''. dużo się w nim dzieje, poruszony został szereg tematów ciekawych tematów....ale może w tym problem, w przeroście formy nad treścią ? . nie wiem.
w każdym razie film warty polecenia. długi, ale osobiście nie mogłam się oderwać. i na pewno nie nazwałabym go ''klapą roku''.
No właśnie, niby wciąga, niby trzyma w napięcia, a jednak jakaś taka sieczka z niego bije. Ciężko mi też ocenić, może ja za bardzo pragmatycznie do filmu podchodzę? Może to jest akurat ten film, którego nie rozumiem? A do każdego umiałem się w jakiś sposób odnieść :|
Mnie również zabrakło jakiejś "głębszej myśli" w tym filmie. Niby wszystko jest jak trzeba a jednak brakuje "wisienki na torcie" :).
Zabawne, jakoś nie wydaje mi się, żeby brakowało tu akurat "głębszej myśli"... Wręcz zaryzykuję stwierdzenie, że cały film jest nad wyraz pełen iście filozoficznych myśli... wiara w życie po śmierci, miłość ponad wszystko, przyjaźń pomiędzy kastami, poszukiwanie nowego domu, konsekwencje swoich czynów itd. Głębsza jest chyba tylko dziura budżetowa w tym kraju...
Ja też uważasz, że tematyka tych :głębszych myśli" jest fajna, szczególnie, ze sama wyznaję tego typu tezy. Tylko po prostu jakoś sposób ich przedstawienia wydał mi się przesadzony, a to wyjątkowa rzecz, ponieważ lubię podniosłość w filmach. A może właśnie dlatego nie jestem oczarowana filmem, ponieważ podobne zagadnienia są mi znane, tzn nie było momentu "WOW, cóż za przewrotna, niesamowita teoria!"... Jak mówię, muszę obejrzeć ponownie ;).
Wiesz, co do wrażenie sztuczności i pustoty tego filmu, to myślę, że to indywidualne odczucie - mam dokładnie takie odczucia co do "Źródła", jak Ty do "Atlasu chmur". De gustibus... :)
. Odbiór zależy od tego, kim jest odbiorca ::)
Przeczytałam książkę Mitchella zanim poszłam do kina i podoba mi się, ile książki udało się zmieścić w tym filmie. Ba, niektóre rozwiązania uważam za lepsze - sądząc z tego, co Mitchell w materiałach dotyczących filmu, ściśle współpracował z reżyserami. Wątki splatają się genialnie, bo są powiązane. To nie sieczka, tylko związki przyczynowo- skutkowe.
Ale ad rem - epizod z Cavendishem w domu starców ładnie rozładowuje atmosferę pozostałych wątków, ponieważ jest podany na wesoło. W książce to jeden z tych kawałków, który wg mnie stawia włosy na głowie, zwłaszcza, jeśli człowiek widział na żywo, jak takie domy - niekoniecznie z takim standardem działają - jeśli ma bliskie kontakty z ludźmi powyżej 70 roku życia, no i o ile myśli czasem o własnej starości. W moim wypadku tak jest :)
Hmmm dla mnie Źródło jest tak zrobione, że trzeba samemu się nagłówkować, żeby je zinterpretować, natomiast w "Atlasie..." większość jest wprost wypowiadana przez postaci, może dlatego pod względem przekazu pierwszy film bardziej do mnie przemówił. Nie twierdzę, że "Atlas..." jest "sztuczny i pusty" tylko właśnie taki hmmmm wymuszony.
Osobiście nie wyznaję powiedzenia "de gustibus non disputandum est". Dyskutowanie o gustach jest właśnie najciekawsze i niezwykle zajmujące!! ;) Dyskutowanie NIE krytykowanie.
Chętnie przeczytam książkę, ale obecnie mam tyle rzeczy do przeczytania, że nie wiem, kiedy to będzie :).
"epizod z Cavendishem w domu starców ładnie rozładowuje atmosferę pozostałych wątków" Dobrze powiedziane. Wolę nawet nie myśleć co dzieje się w takich domach "na poważnie", ale jestem tego świadoma :/
W moim odczuciu przewrotne jest właśnie to, że perypetie Cavendisha będące zabawną i lekką historyjką (owszem jeżącą nieco włos na głowie) stają się źródłem manifestu wolnościowego kilkaset lat później. Jego słowa, które w momencie ich wypowiadania brzmią dość komicznie w Nowym Seulu mają już całkiem inny wymiar mimo tego, że ich przekaz się nie zmienia.
Tak :)
Bo to między innymi film o godności, odwadze cywilnej i wolności - o bronieniu, utracie i odzyskiwaniu tych wartości.
Ok, ale co można z robić tym, że dla mnie "Źródło" jest sztuczne i przerafinowane, a "Atlas chmur" prawdziwy, a dla Ciebie odwrotnie? To już jest poziom subiektywny, z którym trudno dyskutować. To inny poziom, niz ludzi, którzy jak nie zrozumieli, to walą ocenę 1 lub 2 filmowi.
Nie no, nie zmienimy swoich nastawień zapewne, ale niemniej jednak miło było wymienić się poglądami ;)