Film o wszystkim i o niczym, czyli taki nasz swiat. Niby ma przeslanie, ale banalne. Moze zycie jest banalne, tylko sami sobie je komplikujemy. Jestesmy zdolni do pieknych, prawych rzeczy, ale potrafimy tez traktowac siebie jak kurczaki na farmach. Potrafimy poswiecic zycie dla innych ale tez ratowac tylko siebie. Nie wiem jak to ocenic.
Film opisuje banaly, ale moze trzeba mowic o banalach, bo nikt ich nie zauwaza. Jednym z wspolnych elementow jest powtarzalnosci dzialan roznych epok (przejscia miedzy nimi), ksiazek, filmu, listow jest tez podejmowanie decyzji, ktore w efekcie koncowym zawsze wychodza na dobre. I to mi chyba nie pasuje. Film jest bajka, w ktorej wszystko konczy sie dobrze. To nie pasuje mi do naszego swiata. Tu w 99% wszystko konczy sie zle. Moze dlatego autor nazwal to "atlas chmur" -> atlas marzen?